Lata temu w materiale wyemitowanym w głównym serwisie informacyjnym pewnej dużej stacji telewizyjnej doświadczony, chcący się wykazać błyskotliwością dziennikarz wyliczył, że członkowie mającego właśnie wystąpić w Polsce zespołu The Rolling Stones mają razem ponad ćwierć wieku. Słabo. Sepultura ma już tyle nawet bez rozdrabniania na cząstki elementarne. Świętować 30. rocznicę istnienia przyjechała m.in. do Wrocławia.
lord_setherial : Dokładnie tak! To co teraz robią jest dla mnie parodią starej poczciwej Sep...
Sumo666 : A ja nie czekam, na 40 czy na 50 tkę. Ten zespół powinien przestać is...
Pół roku temu można było wierzyć, że Flapjack się rozpada. Od tamtej pory Guzik i stary Jahnz dali jednak swoim wielbicielom powody do optymizmu. Większość składu się zmieniła i zespół, który kiedyś postrzegano głównie jako projekt poboczny muzyków Acid Drinkers, wreszcie się od tej kapeli całkowicie uniezależnił. Już podobno nagrywa utwory na nowy album. Ponadto nadal koncertuje, dzięki czemu można na bieżąco kontrolować jego formę. Poszedłem ją sprawdzić bez większych obaw.
Już po raz kolejny, w ramach trasy promującej swój najnowszy album, do Polski zawitał angielski Paradise Lost, który to od wielu, wielu lat jest niekwestionowaną gwiazdą sceny. Jednakże tym razem wybór był inny, aniżeli w przypadku touru związanego z wydaniem ich poprzedniego krążka „Tragic Idol” z 2012 roku. Wtedy to fani zespołu aby móc posłuchać swoich ulubieńców na żywo musieli udać się odpowiednio do katowickiego Mega Clubu lub ewentualnie do warszawskiej Proximy.
Jak już kiedyś podkreślałem, dobrze zaczyna się dziać w naszym pięknym kraju pod względem organizacji koncertów wszelakich. Agencje koncertowe pracują pełną parą i to z bardzo dobrym skutkiem. Na tą chwilę dość rzadko zdarza się, aby trasa dobrego metalowego bandu omijała Polskę. Przeważnie grupy zaliczają co najmniej jeden, jak nie dwa występy.Agencji Heart Of Rock, bo o niej tu dokładnie mowa, udało się zorganizować aż 3 koncerty pod ogólną nazwą Folk Fest – za co należą się szczere słowa uznania. Niekwestionowaną gwiazdą tej imprezy był jeden z liderów folk metalowej sceny fiński - Ensiferum.
Dość dziwny jest ten duński Saturnus, wyruszając w trasę, która ma niejako promować album wydany w 2012 („Saturn In Ascension”), w końcówce roku 2015. No cóż, lepiej późno niż wcale, patrząc z perspektywy słuchacza mieszkającego we Wrocławiu, gdzie miał się odbyć opisywany gig. Tym bardziej, że począwszy od swojego płytowego debiutu z 1996 „Paradise Belongs To You” Saturnus nie wydał złego albumu, ba wszystkie były co najmniej bardzo dobre.
Na koncert dwóch kapel progresywnometalowych - poznańskiego Abstraktu kojarzącego mi się z Tool oraz argentyńskiego Fughu grającego równocześnie i wszechstronniej, i tradycyjniej - szedłem z zainteresowaniem, ale też z wątpliwościami. Obawiałem się, że nos, pomimo obwąchania odpowiednich płyt, tym razem mnie zawiódł i nie zobaczę nic ciekawego. Czy te dwa konkretne zespoły, które zwróciły moją uwagę swoimi nagraniami, były w stanie ją przykuć również występem na żywo na dłużej niż dziesięć minut?
Na początku lipca w samym sercu teutoburskiego lasu, w malowniczym miasteczku Detmold leżącym w Północnej Nadrenii wystartowała druga edycja Owls ́n ́ Bats Festival. Kiedy punktualnie o godz.16:00 pierwszy zespół wchodził właśnie na scenę termometry wskazywały 38 stopni Celsjusza. Warto dodać, że tego dnia w Detmoldzie panowały najwyższe temperatury w całej Północnej Nadrenii.
Kolejna, XXII edycja festiwalu Castle Party przeszła już do historii. Tegoroczna była dziesiątą, na której byłam. Czas leci nieubłaganie i jest odmierzany różnymi cyklicznymi wydarzeniami, do których w moim życiu mogę zaliczyć Castle Party. Festiwal inny niż wszystkie, pełen magii, spotkań z nietuzinkowymi ludźmi, odkrywania nowości muzycznych, uczty dla ducha i oka. A to wszystko w murach wspaniałego zamku i na terenie niezwykle klimatycznego miasteczka.
Wczoraj wieczorem, na deskach warszawskiej Progresji zagrała jedna z legend norweskiego Black Metalu. Supporty nie zaprezentowały sobą nic specjalnego, za to headliner jak zawsze stanął na wysokości zadania. Satyricon zdecydowanie trafie określa zdanie, że są to "właściwi ludzie, na właściwym miejscu".
Pierwsza (i mam nadzieję, nie ostatnia) edycja koncertów pod szyldem DockMetal odbyła się w dniach 14-15 marca 2015, w gdańskim klubie B90. Klub ten mieści się w dokach, a industrialny klimat okolicy tym bardziej służy atmosferze imprez. Dwa dni koncertów, więc działo się wiele, a kto był na pewno przyzna – wartych powtórzenia.
Holenderska grupa Epica wybrała się w trasę koncertową pod mottem "Quantum Enigma Tour II". Rozpoczęła się ona 15 stycznia 2015 roku w niemieckim mieście Bochum. Obok Epiki w industrialnym, surowym wnętrzu klubu "Zeche" (przerobionego ze starej kopalnianej cechowni) wystąpiły jeszcze dwa zespoły: DragonForce i Diablo Blvd.
Kolejna edycja Amphi Festivalu już za nami. W tym roku wyjątkowa, gdyż obchodziliśmy 10-lecie tego eventu. Organizatorzy po raz kolejny zafundowali nam calą paletę znakomitych wykonawców. A w ciągu dwóch dni wydarzyło się tak wiele, że nie sposób opisać tego w kilku słowach.
phoenix36 : No tak, chodziło mi o następną edycję festiwalu ;) A tylko Amph...
Puivert : Na przyszly rok nie mam jeszcze planów, ale w tym roku wybieram sie :)
phoenix36 : Wybierasz się również w przyszłym roku? ;)
Kiedyś to człowiek sobie wybierał na jaki koncert pójdzie i nie było problemu. Dla mnie jednak takie beztroskie czasy się skończyły. Kto ma dzieci w ilości większej niż jedno ten wie o co chodzi. Teraz, jak mam akurat wolne, to sobie patrzę czy czasem nie przyjeżdża coś ciekawego. Tak więc wiedząc, że w jeden styczniowy weekend będę mógł się wyrwać z domu, patrzę sobie w internecie, a tu bardzo proszę: Sabaton na Torwarze i Epica z Dragonforce w Progresji i to tego samego dnia. Naprawdę bardzo niefortunny zbieg okoliczności. Gdyby tak połączyć te koncerty, to wyszłaby z tego nie lada gratka, festiwal prawie. No, ale można sobie pomarzyć, a realia rynkowe idą swoim torem i taki prezent z wielu powodów byłby oczywiście niemożliwy.
nikolai0 : Progresja była pełna na Epice :)
Poniedziałkowym wieczorem scena warszawskiej Progresji gościła zespół Combichrist. Supportujący William nie porwał zbyt dużej ilości osób, co widać było pod sceną. Na domiar złego, dla niego oczywiście, kiedy wyszedł po swoim koncercie, prawie nikt nie zwrócił na niego uwagi i stał samotny przy stoisku z koszulkami. Jedynie raz na jakiś czas ktoś podszedł i zamienił z nim dwa słowa. Wszyscy oczekiwali headliner'a.
Peaches nie pasowała mi za bardzo do programu żadnego z dwóch festiwali, które wspólnie zorganizowały jej koncert. Zbyt popularna na zapraszające głównie niszowych artystów Avant Art. Zbyt rozrywkowa na krążące między eksperymentami a instrumentarium muzyki poważnej World Music Days. Co w niej więc takiego niezwykłego, poza genderową otoczką? Miałem się przekonać, że sporo.
W sobotę na brak atrakcji nie mogłem narzekać. Żeby pójść na Carcass musiałem odpuścić mecz Legii ze Śląskiem, z czym pogodziłem się już dawno, a dodatkowo wypadło jeszcze ważne spotkanie siatkarzy z Iranem na mistrzostwach. Wybór był jednak przesądzony, ponieważ Carcass był jedną z tych, bardzo nielicznych, legend metalu, której nie miałem jeszcze okazji oglądać na żywo. Wydarzenie to było wyjątkowo istotne nie tylko dla mnie, o czym przekonałem się już na samym początku, kiedy stawiłem się pod klubem i zaskoczyła mnie długaaaśna kolejka.
Niewielkie i zaciszne miasteczko Schüttorf leżące w Niemczech na pograniczu z Holandią przeżyło "małą" inwazję fanów spragnionych ostrego grania.Klub młodzieżowego centrum "Komplex" gościł bowiem przedstawicieli symfonicznego metalu. Z małym pół godzinnym poślizgiem zespół Arven przywitał się ze publicznością.Nie miałem jeszcze okazji widzieć tej grupy podczas prezentacji na live, toteż takie pokazy budzą jako taką ciekawość.