Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Relacje :

Moonspell, Dagoba, Jaded Star Wrocław Alibi - 29.10.2015

Moonspell, Dagoba, Jaded Star, Knock Out Productions, Alibi, Wrocław.

8 dni po koncercie niekwestionowanej gwiazdy metalowej sceny, jaką niewątpliwie jest angielski Paradise Lost, do mojego miasta zawitała kolejna kapela ze ścisłej czołówki – portugalski Moonspell. Zarówno synowie Albionu jak i krajanie Eusebio wydali w tym roku znakomite płyty, które to cały czas zbierają znakomite oceny w internecie, jak i w muzycznej prasie. Do supportowania trasy zaproszono francuską Dagobę oraz grecki Jaded Star. Nie da się ukryć, że na trasie Road To Extinxtion grało międzynarodowe towarzystwo. Ci, którzy śledzą losy Moonspella od początku, a właściwie od wydania kultowego „Wolfheart” dobrze wiedzą, że ten zespół nie omijał naszego kraju podczas jakiejkolwiek trasy promującej ich albumy. 

Nie inaczej było i tym razem, a tyczyło się promocji najnowszego albumu Fernando i spółki „Extinct”. Tym razem Knock Out Productions udało się zorganizować aż 4 gigi, za co należą się tej agencji słowa uznania. Polska część omawianej trasy obejmowała krakowska Fabrykę, wrocławskie Alibi, warszawską Progresję i gdańskie B90.

Jak się okazało z racji liczby koncertów Alibi, bo o tym klubie będzie tu mowa, nie zgromadziło aż takiej liczby ludzi jak choćby w przypominanym wyżej koncercie Paradise Lost, gdzie to wszystkie wejściówki zostały wyprzedane. Mimo tego metalowców z Wrocławia i okolic było na tyle dużo, że koncert ani przez chwilę nie był zagrożony.

Pisząc poprzednią relację (Paradise Lost, Lucifer) byłem dość krytyczny wobec akustyków nagłaśniających koncert Anglików. Moje zarzuty dotyczące tamtego gigu były niestety niebezpodstawne. Tym razem jak się okazuje owego problemu nie było, a co za tym idzie na myśl nasuwa się pytanie – czy można dobrze nagłośnić Alibi? Oczywiście że można, tylko trzeba się po prostu do swojej roboty konkretnie przyłożyć i już. 

Sam koncert otwierali Grecy z Jaded Star i krótko mówiąc nie zrobili na mnie żadnego wrażenia. Tego typu zespołów jest naprawdę sporo i żeby się z pośród tej chmary wybić należy zrobić coś naprawdę wyjątkowego. Tutaj tego nie było i raczej cudów oczekiwać nie należy. Personalna kompilacja typu faceci grają a kobieta śpiewa jest już dość stara, ale nadal stosowana. Co do muzyki, zespół grał numery z ich, jak do tej pory, jedynej płyty „Memories From The Future”. Jak już pisałem fajerwerków nie było, gitary grały, bas się basował, perkusja się perkusowała, a laska śpiewała. Nic nadzwyczajnego. Należy im jedynie życzyć powodzenia.

Z kolei na francuskich przedstawicieli hardcore czekałem, oj czekałem. Dagoba, bo o tym zespole mowa, pierdolnięcie ma straszliwe. Widać, że panowie odrobili lekcję i że legendarnych przedstawicieli owego gatunku – Agnostic Front czy Madball na pewno słuchali. Dodali do tego potężne brzmienie a’la Machine Head i koniec końców dla fanów zgromadzonych we wrocławskim Alibi wyszedł znakomity hardcorowy koncert. Jako, że hardcore bazuje na naprawdę szybkiej i bezkompromisowej perkusji i takich samych gitarowych riffach, to tak też było i tym razem. Do tego dochodzi znakomity wokal i sukces murowany. Francuzi moim zdaniem z powierzonego im zadania (rozgrzanie publiki) wywiązali się znakomicie. Po prostu lubię takie występy. Wartym uwzględnienia faktem jest, że panowie z Marsylii nie ograniczyli się do wykonywania numerów z ostatniego krążka, a zabrali zgromadzonych w podróż przez całą swoją dyskografię, począwszy od debiutu płytowego z 2003 „Dagoba”, na ostatnim wydawnictwie „Tales Of The Black Down” kończąc. To co dobre, szybko się kończy, jednakże lepsze miało właśnie nadejść.

To lepsze to bez wątpienia gwiazda wieczoru, czyli Moonspell. Wiele oczekiwałem od tejże formacji, jeśli chodzi o ich występ we wrocławskim Alibi i się nie zawiodłem.  Wiadomo, że podczas promocji konkretnego albumu zespół gra numery z tego właśnie, jednakże mając na uwadze fanów, nie może zabraknąć starszych kompozycji. Nie inaczej było i tym razem. Nie tylko ja jestem zdania, że Moonspell podczas swojej długiej kariery nagrywał albumy, że tak powiem „różne”. Patrząc z perspektywy czasu, moim zdaniem, poprzeczka postawiona przez Portugalczyków samym sobie została zawieszona bardzo wysoko (chodzi o album „Wolfheart”) i przez wiele lat nie mogli choć na milimetry się do niej muzycznie zbliżyć. Na szczęście stało się tak, że choć inne jest brzmienie i proces nagrywania kompozycji, Moonspell nagrał płytę, która śmiało może konkurować z w/w albumem. „Extinct”, bo o tym wydawnictwie mowa, jak się okazało brzmi fantastycznie zarówno na płycie jak i podczas wykonywania numerów z tego krążka na żywo.

„Breathe (Until We Are No More)” i „Extinct” zabrzmiały na dobry początek. Nie zabrakło także klasków z „Wolhearta” takich jak „Vampiria”, „Trebraruna” czy „Alma Mater”. Nie bez uwagi musi pozostać fakt, że podczas wykonywania owych klasyków reakcja publiczności była o wiele bardziej entuzjastyczna aniżeli przy innych numerach. „Irreligious” miał swoich reprezentantów w postaci „Awake!”, „Mephisto” czy „Opium”. Fernando i spółka zaprezentowali przegląd przez prawie całą swoją dyskografię. Nie ma co ukrywać, że pomimo, iż set był całkiem niezły coś bym w nim pozmieniał, jednakże nie można mieć wszystkiego. Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolony z tego co usłyszałem i zobaczyłem na deskach wrocławskiego Alibi.

Reasumując, czas spędzony owego wieczoru podczas trasy Road To Extinction nie był bynajmniej czasem straconym (występu Jaded Star nie liczę). Mogę śmiało powiedzieć, że bawiłem się doskonale, choć miałem pewne obawy jak będzie. 

Knock Out Productions spisał się co najmniej doskonale sprowadzając do naszego kraju i mojego miasta tak zacny i zasłużony dla gatunku zespół.

Organizator: Knock Out Productions.

Ocena szkolna: 4+.

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły