Ciężko dowiedzieć się czegokolwiek o Natura Morta, gdyż jest to projekt, który pragnie pozostać tajemniczym. Wyrywki informacji jakie uzbierałem z internetu, maila i ubogiej w treści okładki, świadczą o tym, że jest to twór polski, lecz stacjonujący w Anglii, a jego mózgiem jest Igor Blaszko. Na tapecie mam jego trzecią płytę "Schwarze Mauer”, co samo w sobie jest już jakimś wyczynem, gdyż karierę wydawniczą pod tym szyldem rozpoczął ledwo w zeszłym roku. Jak twierdzi autor, jest to album zupełnie inny od poprzednich, co by tłumaczyło dlaczego na Metal Archives styl widnieje jako black/death metal, bo „Schwarze Mauer” black/death metalem z pewnością nie jest.
„Mare Tenebrarum” – recorded but not released”. Taka informacja widnieje na profilu Goetia na The Metal Archives. Na Spirit Of Metal natomiast można znaleźć tę płytę, ale z szerszą tracklistą i inną okładką niż ja mam. Jako wydawca widnieje tam angielski Mordgrimm. Ja zaś posiadam kasetę Apocalypse Production, czyli wytwórni Mittloffa, który gra tu na perkusji. Na jednej jej stronie jest właśnie „Mare Tenebrarum” z okładką jak na zdjęciu, a na drugiej album „Hail Satan” z 2001 roku.
„Whoami” to trzeci album południowoafrykańskiego Groinchurn. Został wydany w 2000 roku i patrząc na dyskografię zespołu można zauważyć, że w ostatnich latach zdecydowali się bardziej kondensować materiał zamiast rozdrabniać na niezliczone ilości splitów jak to miało miejsce wcześniej. Od poprzedniego długograja „Fink” sprzed dwóch lat, wydali tylko jeden split.
Desiderata była maszkarą, która straszyła w Warszawie na poczatku lat dwutysięcznych, czego efektem było demo „God Is Dead”. Zostało ono wydane na płycie przez zespół, a na kasecie przez Total War. Tak przynajmniej wnioskuję po napisie na grzbiecie okładki nad numerem 003. Wersji kasetowej „God Is Dead” nie ma bowiem nigdzie w internecie, łącznie z Metal Archives, a nieudolne zdjęcie do recenzji byłem zmuszony zrobić sobie sam.
Czy jak dema nie ma na The Metal Archives to znaczy, że go nie ma? Chyba jednak jest, skoro ja je mam. Być może był to tak skromny nakład, że nie spełnia kryteriów oficjalnego wydawnictwa, a być może jego kopie zaginęły i nikt się do niego nie dokopał. Tak sprawa się ma z „Reh’s 94” Bustum. Sądząc po dacie i repertuarze musi to być pierwowzór dema „Funeral Christ” i musiało zostać rozesłane w bardzo małym nakładzie, o czym świadczą choćby tytuły i skład napisane długopisem i nazwa oraz tytuł, na froncie i grzbiecie, flamastrem.
Desultory jest jedną z tych kapel death metalowych, które w połowie lat dziewięćdziesiątych dotknęła nagła potrzeba zmiany stylistyki. Bardzo popularne było to zwłaszcza w Szwecji, a płyta „Swallow The Snake” jest tego sztandarowym przykładem, co pokazuje już brak logo zespołu na okładce. Nie spodobało się to fanom, czego wyrazem może być dramatyczna średnia 11% z dwóch recenzji na The Metal Archives. Złagodzenie brzmienia na bardziej grooveowe i podróż w stronę melo-death z elementami hardcora, nie musiało wszystkim przypaść do gustu, czy jednak jest aż tak źle?
Ze sporym opóźnieniem trafiła do mnie debiutancka płyta Internal Quiet, bo wydana została w lato 2016 roku. Ale przecież heavy metal jest ponadczasowy i skoro w końcu dorwałem ją w swoje łapska i męczę w wysłużonej wieży już od kliku dni, to i ja coś o niej naskrobię, jednym przypominając to wydawnictwo, a innych z nim zapoznając.
Mam „Promo 1997” Venedae. A jest to promo, którego próżno szukać w internetowych dyskografiach zespołu. W sumie to nie wiem dlaczego. Może dlatego, że nikt tego nie ma i nie miał kto wrzucić na Metal Archives. Demo ma wypisaną ręcznie, jednostronnie kserowaną okładkę, ale nawet ze zdjęciem, dużym logiem i opisem. Jest też informacja, że promo jest zapowiedzią debiutanckiego materiału, zapowiadanego na wiosnę 1997. Na kasecie zaś jest napisane, że nagranie pochodzi bezpośrednio z taśmy matki, a więc z pierwszej ręki. Moja kopia jest oznaczona numerem #08.
Posypały się gromy na Deicide po „Insineratehymn”, posypały się i po „In Torment In Hell”. O ile byłem dość mocno zawiedziony poprzednią płytą to uważam, że z, wydanym w 2001 roku, szóstym albumem zespołu wcale nie jest tak źle, a już średnia 45% z czterech recenzji na Metal Archives to jest nieporozumienie.
leprosy : Do pierwszych trzech wybitnych płyt bez szans, płyta średnia 4/6 nie w...
Pyogenesis powstało w 1991 roku w Niemczech i od początku było bardzo aktywne wydawniczo. Opublikowane raptem w 1992 roku „Ignis Creatio” to już ich czwarta pozycja w dyskografii. Na Metal Archives widnieje jako EPka, ale wtedy pewnie wyszło jako demo. Trwa jednak ponad pół godziny więc spełnia standardy płyty, a co najważniejsze zostało wydane u nas na kasecie przez Carnage Records, dzięki czemu mieliśmy do tego dostęp. I całe szczęście, bo jest to jeden z najlepszych doom metalowych materiałów jakie w ogóle w życiu słyszałem.
zsamot : Miałem kasetę, CD to już niestety nieosiągalna sprawa - a szkoda, bo m...
Po swoich pierwszych nagraniach Blasphemy stało się zespołem legendarnym, dającym inspirację wielu wykonawcom z całego świata. Słuchając ich drugiej płyty „Gods Of War” doprawdy trudno pojąć dlaczego, gdyż poziom tego jest bardzo mizerny. Okazuje sie jednak, że Blasphemy ma inne atuty i jakość samych nagrań to jeszcze nie wszystko. Liczy się kult i kto potrafi go wokół siebie wytworzyć, ten i tak jest górą.
Drugą w swojej dyskografii EPkę prezentuje warszawski Orchivion. „Impairor” to w pełni profesjonalna produkcja, na której znajdują się cztery symfoniczne death metalowe dania plus intro. Płyta wydana jest przez Infernum Media, która nie zadbała, żeby umieścić ją i zespół, na The Metal Archives, co jest bardzo dziwne i praktycznie nigdy się nie zdarza.
Dagor jest tajemniczym tworem, który zaznaczył swoją obecność w podziemiu wydając w 1995 roku demo „Sons Of The Slav Ground”. Piszę tajemniczym, bo niewiele można się o nich dowiedzieć nawet na Metal Archives. Powstali w 1993 roku, pochodzili z Radomska i grali pogański black metal. Pogaństwo bije nie tylko z tytułu dema, ale z całej okładki. Mimo, że teksty sa po angielsku to do dwóch z nich można przeczytać polskie tłumaczenia, a do tego mamy bardzo słabej jakości zdjęcie jakiegoś krajobrazu. Ogólnie to kompletnie nic na nim nie widać. Całe szczęście, że muzykę słychać jeszcze jako tako.
Edge Of Sanity poznałem po „The Spectral Sorrows” i natychmiast oszalałem na ich punkcie. Słuchałem tego zapamiętale i w ogóle mi się nie nudziło. Nie dziwne jednak, że na następną płytę czekałem z niecierpliwością i kupiłem ją natychmiast po wydaniu. Choć apetyt był duży i poprzeczka podniesiona wysoko to „Purgatory Afterglow” nie zawiódł mnie ani troszeczkę. Wręcz przeciwnie, ta płyta całkowicie mnie pochłonęła i spowodowała, że na następny długi czas zacząłem uważać Edge Of Sanity za swój ulubiony zespół.
leprosy : Ciężko jest dyskutować o płytach kapeli która miała dar trzymania...
lord_setherial : Aż sobie sam odświeżę. Wieki nie słuchałem ;)
zsamot : Wujas - jak zawsze recka ujmująca szczerym przekazem. Do płyt muszę...
Po przygodach z Death, Obituary i Cancer, James Murphy został bez przydziału. Pomyślał więc o założeniu swojego zespołu. Zebrał ekipę i stworzył kolejną death metalową maszynę z Tampa na Florydzie. Disincarnate miał krótki żywot i oczywiście nigdy nie dorównał sławą największym markom wywodzącym się z tego miasta, ale pozostawił po sobie fantastyczną płytę „Dreams Of The Carrion Kind”, która zdecydowanie nie odstaje od grona najlepszych osiągnięć, tych najbardziej owocnych dla death metalu czasów.
Phlegethon to jeden z prekursorów fińskiego death metalu. Zespół powstał w 1988 roku, a pierwsze demo „Visio The Beatifica” nagrali rok później. „Neutral Forest” to ich drugie wydawnictwo, które ukazało się w 1990 roku. To co zaskakuje na wstępie to okładka, która rozwija się do formatu A4, ukazując wspólne zdjęcie czterech młodzieńców, a także każdego z osobna. Do tego podziękowania, kontakt i spis czterech utworów, z czasami trwania i informacją, kto jest kompozytorem i autorem tekstu. Na teksty przeznaczona jest cała druga strona.
Encyklopedia The Metal Archives podaje, że Betrayer nagrał jakieś demo już w 1990 roku, ale musiało to być bardzo podziemne wydawnictwo, domowej roboty skoro nie ma tam nawet tytułów utworów i okładki. Ja nigdy na nic takiego nie natrafiłem. Prawdziwy debiut miał więc miejsce w 1992 roku, kiedy nakładem Carnage Records ukazało się „Necronomical Exmortis” z miejsca stając się jedną z najważniejszych i najlepszych polskich produkcji i stawiając Betrayer w czołówce raczkującego polskiego death metalu.
WylizanySnem : A jednak wznowiono. Niezawodny Lechu i zajebiste Thrashing Madness. Cudo...
zsamot : A jednak wznowiono. Niezawodny Lechu i zajebiste Thrashing Madness. Cudo...
zsamot : Pytanie zasadnicze: dlaczego tego nikt nie wznowił???
Pod koniec 2014 roku Słoweńska Noctiferia wydała swój piąty album „PAX”. Od poprzedniego minęły cztery lata, ale nie wiem na ile zespół się zmienił w tym czasie, bo nie znam jego poprzednich dokonań. Wiem tylko, że skład został rozszerzony o klawiszowca Damjana Tomoskiego, a muzykę określiłbym jako sludge metal, co odbiega od opisów na Metal Archives.
„Ain Soph Or” zespołu Ysigim to jeden z największych dziwolągów jakie posiadam. Już sama biała kaseta jest nietypowa, a po jej odpaleniu trzeba długo poczekać aż coś zacznie lecieć z głośników. A jak już zacznie lecieć to dopiero robi się dziwnie i zagadkowo, bo muzyka Ysigim jest absolutnie tajemnicza i niestandardowa. Sam nie wiedziałbym jak ją w ogóle nazwać. Encyklopedia The Metal Archives mówi, że jest to funeral doom metal i jak już dostałem taką podpowiedź to myślę, że jest to trafne określenie. Zresztą nie tylko encyklopedia, bo wszelkie inne źródła powtarzają to samo. Co ciekawe wszędzie w internecie funkcjonuje to samo zdjęcie z rozwiniętą okładką i położoną na niej kasetą, ale nie białą i ładnie oklejoną, jak moja. Do recenzji użyłem więc zdjęcia swojego egzemplarza, które sam zrobiłem i proszę wybaczyć jego nienajlepszą jakość.
zsamot : Muszę poszukać. Brzmi ciekawie. ;)