Control Denied często uważa się za kontynuację i ostatnie tchnienie Death. W założonym przez Chucka Schuldinera zespole, z wyjątkiem wokalisty Tima Aymara, wszyscy muzycy mają na koncie udział w przynajmniej jednej płycie Death, a jego progresywność przywodzi na myśl kierunek w jakim Mistrz podążał na swoim ostatnim albumie „The Sound Of Perseverance”. Do death metalu jednak tu daleko, więc i szyld został zmieniony. Uwieńczeniem nowego pomysłu na swoją twórczość była płyta „The Fragile Art Of Existence”. Jak się okazało jedyna i ostatnia dla Chucka w ogóle.
Rozsypał się kompletnie Incantation po „Upon The Throne Of Apocalypse”. Na placu boju pozostał tylko John McEntee, który od tej pory miał się stać samotnym filarem grupy. Do współpracy szybko dokooptowany został Kyle Severn na perkusję, a następnie Meksykanin Daniel Corchado znany z Cenotaph, The Chasm i Obeisance. Jego udział w powstaniu „Diabolic Conquest” był bardzo duży. Nagrał wokale, bas i część gitar oraz skomponował dwa utwory.
Polarized to projekt ze Stanów Zjednoczonych, który powstał w 2103 roku, a ostatnio wydał swój debiutancki album „Western Hypnosis”. Jego członkowie jednak do młodzieniaszków już nie należą i z niejednego muzycznego pieca chleb swój wyżerali. Przede wszystkim basista Lars Lindén od wielu lat pogrywa w Carnal Forge, a swój epizod w tym zespole miał też gitarzysta Dino Mezanhodzic. Drugi gitarzysta Daniel Botti związany był z Gory Blister, a perkusista Marco Di Silva z power metalowymi Valas i Perpetual Fire. Obaj ostatni przybyli w Włoch gdzie grali razem w deathowym Node. Sam Polarized jest z kolei zespołem thrash metalowym.
„Symbolic” wydawał się szczytem muzycznych możliwości, nie tylko Death, ale tak w ogóle. Domyślam się, że po takim wybryku ciężko się zebrać żeby skomponować coś przynajmniej równie dobrego. Być może również dlatego tym razem wydanie nowego albumu zajęło Chuckowi aż trzy lata. Jest jednak jeszcze jedna ciekawostka. Otóż już przed wydaniem „The Sound Of Perseverance” zaczął rozkręcać swój nowy projekt Control Denied, na którego demie znalazł się nawet „Spirit Crusher” – utwór, który ostateczne trafił na płytę Death. To demo nosiło tytuł „A Moment Of Clarity”, czyli tak jak został nazwany kolejny kawałek z „The Sound Of Perseverance”. Widać więc, że pomysły się mieszały, kształtowały w burzliwym chaosie, aby w końcu wykiełkować na dobre i osiąść w dwóch osobnych muzycznych arcydziełach.
zsamot : Oj mocno czuć ciężki stan zdrowia Chucka, muzycznie bardzo dbry album...
Yngwie : Tej nie znam, ale "Indywidualne Schematy Myślowe", "Człowieka" i tą "Sy...
jedras666 : Jeśli o mnie chodzi - zdecydowanie najsłabsza płyta Death. Czuć, że...
Na początku lipca w samym sercu teutoburskiego lasu, w malowniczym miasteczku Detmold leżącym w Północnej Nadrenii wystartowała druga edycja Owls ́n ́ Bats Festival. Kiedy punktualnie o godz.16:00 pierwszy zespół wchodził właśnie na scenę termometry wskazywały 38 stopni Celsjusza. Warto dodać, że tego dnia w Detmoldzie panowały najwyższe temperatury w całej Północnej Nadrenii.
Owls 'n' Bats Festival odbędzie się 4 lipca 2015 roku. Ten mały festival może poszczycić się nie tylko doborowym składem, ale również znakomitą lokalizacją. Na leśnej scenie położonej w sercu lasu Teutoburskiego, niedaleko miejscowości Detmold w NRW (Niemcy) wystąpią takie zespoły, jak: The Beauty of Gemina, Psyche, Zeitgeist Zero, Spiral69, Winter Severity Index.
Zapraszamy na wyjątkowe wydarzenie wszystkich fanów post-metalowych i black metalowych brzmień. 26 września w Centralnym Domu Qultury wystąpią Generation Of Vipers z USA, Severe z Belgii i polski zespół Entropia. Generation Of Vipers istnieje od 2004 i od debiutanckiego albumu "Grace" konsekwentnie tworzy ciężki i agresywny post-metal / sludge inspirowany Neurosis, Isis czy Voivod. Grupa jest także często porównywana do Unsane czy Tombs. Album "Howl and Filth" zamykający dotychczasową dyskografię zespołu został nagrany w God City Studios i wyprodukowany przez Kurta Ballou odpowiedzialnego za wydawnictwa m.in. Converge, Torche, Kvelertak, Doomriders, Today Is The Day.
Nie potrafię i nie zamierzam ukrywać swojego zdziwienia. Po, delikatnie mówiąc, mocno rozchwianym i miejscami wyraźnie rozwleczonym albumie Lifesblood for the Downtrodden, Crowbar wraca w stylu godnym najwyższych pochwał. Choć lata mijają nieubłaganie, podstarzała sludge metalowa gwardia pod przewodnictwem Kirk'a Windstein'a nie rdzewieje. Panowie pokazują, że nadal mają dobrze naoliwione silniki, a ich najnowszy album - Sever The Wicked Hand to płyta, którą śmiało porównać można do największych osiągnięć zespołu.
zsamot : Piękna płyta, tylko po co mi reedycja, skoro Kompozytor nic przy niej nie rob...
Harlequin : Ja wole pierwszy press :)) ale i tak nie kupie, bo płyta męczy mnie :P
Miko93 : Wiec trzeba już powoli oszczedzac kase i kupic ; )