Fulgurum to jednoosobowy projekt tworzony przez Knignorda. Pierwszym namacalnym efektem jego działalności jest płyta „W Cieniu Śmierci”, która nagrywana była pomiędzy marcem 2009, a styczniem 2010, ale ukazała się dopiero w 2011 roku za sprawą Eastside. Jest to atmosferyczny i depresyjny black metal, który wprowadza w stan przybitej ciężkością życia hipnozy i roztacza złowrogi, tytułowy cień.
Pojawienie się gatunku grozy w filmie wywarło bardzo silny wpływ na całą kinematografię. Pierwsze obrazy utrzymane w tej konwencji powstały w pierwszej połowie XX wieku i do dziś uznawane są za arcydzieła w swoim gatunku, którym współczesnym filmom trudno dorównać. Jednym z klasyków, których nie może pominąć żaden wielbiciel mrocznego klimatu, jest "Furman śmierci”.
Zardzewiałem. Prawa ręka wczoraj odmówiła już ostatecznie posłuszeństwa i wszystko musiałem wykonywać lewą. Dzisiaj i ona już nie działa. Na moim ciele rozchodzą się rdzawe plamy, podobne do kwiatów. Miejscami pojawiają się dziury, za którymi tętni obojętnością puste wnętrze. Serce mozolnie tłoczy gęstniejące płyny, wciąż niezmordowane i przepełnione nadzieją, jednak pozostałe układy jeden po drugim ulegają rozkładowi.
Frontside prezentuje drugi klip promujący ich ostatni album "Sprawa jest osobista". Numer zatytułowany "Ewolucja albo śmierć" z gościnnym udziałem Piotra Roguckiego to przede wszystkim, mimo wesołego obrazka, utwór o bardzo istotnej wymowie. W teledysku wystąpili też gościnnie Kora, Elżbieta Zapendowska oraz Adam Sztaba.
Pewien sen, który ostatnio śniłem.
Wiosna obudziła mnie ze snu ciepłym deszczem. Słońce, wyglądając zza potarganych chmur rozgrzało moją skórę. Na moim ramieniu przysiadł roztargniony ptak i po kilku nerwowych trelach uciekł gdzieś, gonić własne marzenia. Sękate palce drzew zakwitły soczystymi pąkami, a ja wciąż czekałem.
Moje alter ego jest dwunastoletnią dziewczynką. Skąd to wiem? Właśnie siedzę obok niej. Letnia noc tętni ciepłym wiatrem, a chłodna trawa łaskocze wnętrza moich dłoni. Ponad nami onieśmiela swoim ogromem nieboskłon z niezliczoną ilością gwiazd. Dziewczynka patrzy z lekko otwartymi ustami w wirujące kolory mgławic, nieposkromione odnogi galaktyk, słońca przyszłych i przeszłych światów. W jej zielonych oczach tańczą ogniki zachwytu. Sam też wpatruję się w fascynujące widowisko, które wyryte głęboko w ludzkiej naturze karze wciąż na nowo czuć nam pierwotną bojaźń przed niepoznanymi tajemnicami wszechświata.
Wstałem z łóżka przed południem. Przeszedłem przez ciemny przedpokój do kuchni. Trzymam zasłonięte okna ponieważ nie znoszę światła. Na parapecie schną kwiaty, których już od roku nie podlewałem. Zasuszona ziemia odstrzeliła od doniczki. Może kiedyś je wyrzucę, ale nie teraz, nie dzisiaj. Pojutrze. W lodówce nic nie ma, bo i dlaczego coś miało by być? Chwilę walczę ze sobą, aż wreszcie potrzeba ponownego położenia się wygrywa z głodem. Nic mi się nie stanie jeżeli nie zjem kolejny dzień.
„Lek na śmierć”, długo wyczekiwany finał bestsellerowej trylogii Jamesa Dashnera „Więzień Labiryntu”, pojawi się w księgarniach już 5 lutego 2014 roku. Książka ukaże się nakładem wydawnictwa Papierowy Księżyc. Thomas wie, że DRESZCZowi nie można ufać, ale oni twierdzą, że czas kłamstw już się skończył, że zebrali w toku Prób wszystkie dane, jakie dało się zebrać, a teraz chcą przywrócić Streferom pamięć, bo potrzebują ich pomocy w ostatecznej misji. Streferzy muszą dobrowolnie pomóc uzupełnić mapę, która pozwoli stworzyć lek na Pożogę.
Jeszcze nie opisywałem splitu, ale ponieważ dotarł do mnie tegoroczny wymiot z Old Temple Records, wypada się nad nim pochylić. „Czara Śmierci” to zastrzyk zła i plugastwa poczynionego wspólnymi siłami przez Moloch Letalis i Hate Them All. Pierwszy zespół prezentuje cztery kawałki, drugi siedem, a razem daje to trzydzieści pięć minut obskurnego, podziemnego metalu.
Harlequin : Jakoś umknęło to mojej uwadze :) Split nie słyszałem. moloch Letal...
zsamot : No i co tak bez komentarza? Wujas- super, oby tak dalej. ;)