Ciężko dowiedzieć się czegokolwiek o Natura Morta, gdyż jest to projekt, który pragnie pozostać tajemniczym. Wyrywki informacji jakie uzbierałem z internetu, maila i ubogiej w treści okładki, świadczą o tym, że jest to twór polski, lecz stacjonujący w Anglii, a jego mózgiem jest Igor Blaszko. Na tapecie mam jego trzecią płytę "Schwarze Mauer”, co samo w sobie jest już jakimś wyczynem, gdyż karierę wydawniczą pod tym szyldem rozpoczął ledwo w zeszłym roku. Jak twierdzi autor, jest to album zupełnie inny od poprzednich, co by tłumaczyło dlaczego na Metal Archives styl widnieje jako black/death metal, bo „Schwarze Mauer” black/death metalem z pewnością nie jest.
My Dying Bride wrócił do korzeni na „The Light At The End Of The World”, lecz biorąc pod uwagę zmienność jaka towarzyszyła kolejnym albumom, można się było po nich spodziewać wszystkiego. Tymczasem na „The Dreadful Hours” postanowiono dalej kroczyć kamienistą ścieżką ciężkiego doom metalu, doprawionego odpowiednią klimatycznością, łagodnością i smutnym pięknem, czyli wszystkim tym z czego znany jest ten zespół.
Zaledwie rok zajęło My Dying Bride stworzenie następcy wielkiego „The Angel And The Dark River”. Zaiste zawrotne to tempo, szczególnie biorąc pod uwagę, że kolejne ich dzieło znowu zaskoczyło i powaliło. Znowu potrafili się rozwinąć i skomponować muzykę inną od wszystkiego co było wcześniej, jednocześnie pozostając sobą. Na „Like Gods Of The Sun” utworów jest więcej i są krótsze. Nie ma tu już kilkunastominutowych tasiemców. Tempo jest też żwawsze i momentami całkiem przebojowe. Sam klimat jednak się nie zmienił.
zsamot : Świetny album, promowany dobrym klipem "For You"... Pełen emocji, piękn...
Po fantastycznym „Turn Loose The Swans” My Dying Bride kazali dwa lata czekać na swoje następne dzieło. Ciekawość - przynajmniej moja - na to jaka będzie kontynuacja tamtej wielkiej płyty i jaki będzie kierunek dalszych poczynań zespołu była olbrzymia. Czy można zaszokować jeszcze bardziej i stworzyć coś przynajmniej równie dobrego? Czy można jeszcze głębiej wyeksploatować stworzony przez siebie styl? Okazało się, że można.
lord_setherial : Genialny album,słuchając "A Sea To Suffer In " mam ciary na całym ciel...
zsamot : Majstersztyk. Płyta do dziś powala klimatem, finezją. Magia, do tego piękn...
Po przygodach z Death, Obituary i Cancer, James Murphy został bez przydziału. Pomyślał więc o założeniu swojego zespołu. Zebrał ekipę i stworzył kolejną death metalową maszynę z Tampa na Florydzie. Disincarnate miał krótki żywot i oczywiście nigdy nie dorównał sławą największym markom wywodzącym się z tego miasta, ale pozostawił po sobie fantastyczną płytę „Dreams Of The Carrion Kind”, która zdecydowanie nie odstaje od grona najlepszych osiągnięć, tych najbardziej owocnych dla death metalu czasów.
Co takiego może być w niewielkim miasteczku Halifax, że to właśnie tam narodziły dwie pierwsze i największe legendy gothic/doom metalu? W ślad za Paradise Lost na powierzchnię wypłynął drugi wielki talent, który szybko dołączył do wspomnianych stając się współprekursorem i klasykiem gatunku. Trzeba pamiętać, że My Dying Bride jest zespołem młodszym, swoją pierwszą płytę nagrali w 1992 roku, kiedy Paradise Lost, miał już za sobą pierwszy etap i wydawał właśnie „Shades Of God”. Wcześniej były dwie demówki, ale jakby dla nadgonienia straconego czasu panowie we wspomnianym 1992 roku wypuścili aż dwa oficjalne materiały, najpierw debiutując EPką „Symphoniare Infernus Et Spera Emporium”, a następnie pełnym albumem „As The Flower Withers”.
zsamot : Mogę podzielić powyższe zdanie, prócz oceny "For.., która wg mnie...
jedras666 : Ja nigdy nie potrafiłem przekonać się do tej płyty. Zawsze mnie drażn...
„Night covers the earth by an eternal eclipse”. Robi się mrocznie, atmosfera gnuśnieje, powietrze staje się ciężkie i duszne. Toporny bas zaczyna brzdąkać swoją melodię. Powolny rytm staje się hipnotyzujący, a delikatny kobiecy wokal jakby dla przeciwwagi, wprowadza taki anielski blask w tym grobowym pasażu. Włącza się drugi bas, jego zgrzyty wprowadzają inną przestrzeń, choć równie dołującą i przygnębiającą. Bowiem Talisman Stone to projekt wyposażony w dwa basy i perkusję. Nie ma gitar, za to obrazu dopełniają szeroko wykorzystane instrumenty orientalne zarówno strunowe (sitra) jak i bębenkowe (tabla). Ponadto basista i perkusistka wydobywają szereg dźwięków z przedmiotów nie koniecznie służących do wytwarzania muzyki, a druga basistka gra dodatkowo na flecie.
My Dying Bride był od początku bardzo produktywnym zespołem i nie kazał fanom długo czekać na swoje kolejne wydawnictwa. W czasie między dużymi albumami ukazywały się różne EPki, single i kompilacje. „I Am The Bloody Earth” wyszła w 1994 roku po ogromnym sukcesie jaki przyniosła zespołowi płyta „Turn Loose The Swans”. Są to raptem trzy kawałki, ale ich długość powoduje, że całość trwa ponad dwadzieścia sześć minut.
Raptem rok minął od „As The Flowers Withers”, a My Dying Bride rozwinął się niesamowicie. Mało tego, jeszcze w tym samym 1993 roku, przed „Turn Loose The Swans” wyszła EPka „The Thrash Of The Naked Limbs”, która też nie zapowiadała tak diametralnej różnicy w jakości nagrań. Klimat pozostał ten sam, ale zespół zaprezentował nowe brzmienie, jeszcze większą melancholię, no i nieporównywalnie lepszy wokal.
leprosy : Nie chce mi się przepisywać więc: MDB to w sumie trzy pie...
Szmytu : Jak dla mnie najlepsza jest "34,788... Complete", choć na dobra sprawę wśr...
Harlequin : Jak dla mnie najlepsza jest "34,788... Complete", choć na dobra sprawę wśr...