„Night covers the earth by an eternal eclipse”. Robi się mrocznie, atmosfera gnuśnieje, powietrze staje się ciężkie i duszne. Toporny bas zaczyna brzdąkać swoją melodię. Powolny rytm staje się hipnotyzujący, a delikatny kobiecy wokal jakby dla przeciwwagi, wprowadza taki anielski blask w tym grobowym pasażu. Włącza się drugi bas, jego zgrzyty wprowadzają inną przestrzeń, choć równie dołującą i przygnębiającą. Bowiem Talisman Stone to projekt wyposażony w dwa basy i perkusję. Nie ma gitar, za to obrazu dopełniają szeroko wykorzystane instrumenty orientalne zarówno strunowe (sitra) jak i bębenkowe (tabla). Ponadto basista i perkusistka wydobywają szereg dźwięków z przedmiotów nie koniecznie służących do wytwarzania muzyki, a druga basistka gra dodatkowo na flecie.
Talisman Stone to pochodzące z Włoch trio, w którego skład wchodzą dwie kobiety. To basistka i flecistka Erica Bassani, swoim spokojnym śpiewem wprowadza ukojenie łagodząc dramatyczną szarpaninę basowego wrzenia. Kompozytor i autor tekstów Andrea Giuliani również udziela się wokalnie, to niepokojąc szeptami, to przerażając wrzaskliwym growlem, to wreszcie zasmucając płaczliwym śpiewem w stylu Aarona z My Dying Bride. Całkowita rezygnacja z jakichkolwiek gitar jest pomysłem o tyle ciekawym co odważnym. Myślę, że Talisman Stone wyszedł z tej próby zwycięsko, stając się zespołem nie tylko oryginalnym, ale i potrafiącym złapać słuchacza w swój ociężały, lepiący się wir, który mimo woli wciąga i zabiera świadomość wciąż głębiej i głębiej, w jakieś przeraźliwe otchłanie, gdzie jest tylko czarno, strasznie i nieswojo. Basowe, rytmiczne granie często rozmywa się w nieznośne, noise-ambientowe dźwięki, ale niezależnie czy jest więcej muzyki czy harmidru cały czas dzieje się coś jeszcze. Coś gra, coś stuka, te hinduskie instrumenty wprowadzają mnóstwo ożywienia i dodatkowego smaku. Dopiero wszystko razem daje to odpowiedni doomowy efekt. Efekt mozolnego trupiego rozkładu niczym z „In Memorial” Cathedral, ale w swoim własnym stylu.
„Lovecraftopolis” to cztery długaśne, walcowate tunele, których przemierzanie nie każdemu wyjdzie na dobre. Wręcz przeciwnie, tylko uodporniony i przystosowany podziemny kret czy inny obrzydliwy robal będzie się dobrze czuł w tym nieprzychylnym dla ludzi biotopie. Muzyka w sam raz do zdychania. „Only Black deep tar! Only black deep tar!”
Tracklista:
1. By The Sun Of The Light Keeper
2. Internal Dictatorship
3. Power Is A Splendid Shroud
4. Lovecraftopolis (Part I)
Wydawca: Talisman Stone (2012)
Ocena szkolna: 4+