[25 III 06]
przypadkowi przechodnie całują
śliniące się plamy rdzy
na zgasłych latarniach
betonowe klatki
schody do zaszytych ust
kręgosłup spleciony z drutu
w białej oprawce
prowadzi do nieba
nie zdołamy
mchem zarosły stopy
które kiedyś nago stąpały po ziemi
w świetle płonących stosów
deszcz grał na skrzycach
choć może to tylko szkło