Sensacja, kryminał i thriller to ostatnio jedne z najpopularniejszych gatunków literackich wydawanych i czytanych w Polsce. Na listach bestsellerów wciąż królują takie nazwiska, jak Stieg Larsson, Camilla Lackberg czy Henning Mankell, nic dziwnego, są świetni. Jednak daje się zauważyć pewne znudzenie klimatami skandynawskimi i kolejnymi wtórnymi powieściami w klimacie Millenium. Poznańskie wydawnictwo Rebis poszło krok dalej i właśnie wypuściło na rynek pierwszą powieść nieznanego nikomu francuskiego pisarza Bernarda Miniera, zatytułowaną „Bielszy odcień śmierci”.
Wydawnictwo bardzo promuje książkę i autora, czego dowodem jest nie tylko zapowiedź i recenzje zamieszone na stronie internetowej Rebisu, ale również obszerny wywiad z pisarzem i trailer książki, który można zobaczyć na kanale youtube, co jest raczej rzeczą rzadko spotykaną. Moim zdaniem świetny zabieg, gdyż krótki filmik promujący „Bielszy odcień śmierci” świetnie oddaje klimat książki i jeszcze bardziej zachęca do sięgnięcia po debiut Miniera. Pomimo tego, że jest to pierwsza powieść pisarza, on sam mówi, że ma wrażenie, jakby pisał od zawsze. Napisana przez niego historia, licząca ponad 500 stron, uważana jest za powieść noir, klasyczny kryminał, jak i thriller. Akcja „Bielszego odcienia śmierci” osadzona jest w wąskiej dolinie Pirenejów, sennym miasteczku Saint Martin, w grudniu 2008 roku, w samym środku zimy. Zresztą już sam tytuł nasuwa skojarzenia z czymś mroźnym, tajemniczym i mrocznym. Minier włożył wiele pracy w opis scenerii, atmosfery i klimatu, dzięki temu ma się wrażenie, jakby było się na miejscu zdarzeń. A już na pewno łatwiej stworzyć w swojej wyobraźni miasteczko, którym wstrząsa fala zbrodni i okrucieństw.
Już na wstępie czytelnik otrzymuje ogromną porcję wrażeń. W dolinie Pirenejów, około 2000 metrów nad poziomem morza, wczesnym rankiem pracownicy elektrowni wodnej znajdują ciało konia pozbawione głowy, które wisi na przewodach kolejki linowej. Do akcji wkracza komendant Martin Servaz, który szybko znajduje właściciela okaleczonego zwierzęcia. Okazuje się, że jest nim miejscowy bogacz, przedsiębiorca i właściciel stadniny Eric Lombard, który dotkliwie odczuwa stratę swojego najpiękniejszego okazu. Tym bardziej zależy mu na szybkim rozwiązaniu sprawy i ukaraniu przestępcy. Wkrótce dochodzi do kolejnych zbrodni, tym razem mężczyzn, których ciała, podobnie jak konia, zostają znalezione „nad ziemią”, jedno wisi na metalowym mostku w dolinie, drugie w wagoniku kolejki linowej. Jest jeszcze jeden szczegół łączący wszystkie morderstwa, na miejscu zbrodni policja odkrywa ślady DNA należące do Juliana Hirtmanna, seryjnego mordercy przetrzymywanego w miejscowym zamkniętym zakładzie, Ośrodku Psychiatrii Penitencjarnej Dr Charles’a Wargniera. Komisarz Servaz będzie miał masę roboty i będzie musiał wykazać się ogromną intuicją i przebiegłością, gdyż wszystkie osoby z jego otoczenia skrywają jakieś mroczne tajemnice i zdaje się nie każdy działa na jego korzyść.
Akcja książki biegnie dwutorowo. Z jednej strony uczestniczymy w rozwiązywaniu sprawy w terenie razem z komisarzem, z drugiej poznajemy tajemnicze i straszne wnętrze zakładu Wargniera dzięki Diane Berg, młodej psycholog, która rozpoczyna pracę w ośrodku w tym samym czasie, kiedy dochodzi do przestępstw. Zdawać by się mogło, że trafiła do tego ponurego miejsca w najgorszym momencie. Podobnie jak Servaz, Diane wpada na pewien trop i zostaje wplątana w sieć intryg i niecodziennych zdarzeń. Dzięki temu cała historia w pewnym momencie zaczyna łączyć się w jedną całość.
Podsumowując w skrócie: bardzo dobry thriller. Tym bardziej, że jest to pierwsza powieść w dorobku Bernarda Miniera. Nie jest to książka, która zrewolucjonizuje gatunek, jednak z pewnością dochodzenie do prawdy i rozwiązywanie mrocznej zagadki pochłonie każdego miłośnika mrocznych klimatów. Szczególnie na uwagę zasługuje oryginalny pomysł pisarza oraz kreacje bohaterów, które są na bardzo wysokim poziomie. Wszystkiemu towarzyszy mroczna, gęsta i złowroga atmosfera w wielu momentach wywołująca gęsią skórkę. Minier rozciągnął fabułę do granic, nieustępliwie zanurza się w naszych najgłębszych lękach. Nie przyspiesza specjalnie akcji, ale przez cały czas smakuje w detalach i opisach, co wywołuje jeszcze większe ożywienie i emocje. Autor rozpoczął już redakcję swojego drugiego dzieła, w którym ponoć będziemy mogli spotkać kilka postaci z debiutanckiej powieści. Już się nie mogę doczekać.