Już 22 maja 2024 do księgarń trafi powieść fantasy, zatytułowana „Pieśń zemsty”, będąca kontynuacją „Pieśni pustyni” Grzegorza Wielgusa, która dała początek nowej, fenomenalnej przygodzie fantasy i zabrała czytelników do unikalnego świata pełnego wyrazistych postaci, mrocznych intryg, pradawnych tajemnic oraz brutalnych pojedynków. „Pieśń zemsty” to jeszcze większa przygoda i masa niezapomnianych wrażeń podczas lektury! Droga wiodąca do zemsty jest czerwona od krwi. Zirra ma przed sobą tylko jeden cel – wbić Brzytwę w pierś Eristi i wyzwolić duszę swej siostry z objęć kultu Wszechśmierci.
22 kwietnia rozpoczęła się fascynująca podróż przez magię i mity słowiańskie w powieści „Klątwa Czarnoboga” Adama Wyrzykowskiego. Powieść rozpoczyna cykl Bliskie spotkania czarciego stopnia. Gdy robotnicy podczas prac na rzece odkopują drewniany posąg opatrzony wizerunkiem prastarego bóstwa, zaczynają się dziać rzeczy, których nie sposób wytłumaczyć. Tajemniczy totem skrywa w sobie odwieczne sekrety i wprowadza chaos w życie sennego miasteczka. Trzynastoletni Makary i jego przyjaciele zostają wciągnięci w spiralę tajemnic i niepokojących wydarzeń. Wspierają ich duchy i demony ze słowiańskich wierzeń, gotowe stanąć do walki z siłami ciemności.
17 marca 2023 roku, nakładem Wydawnictwa Initium ukazała się powieść "Pieśń pustyni. Ostrze Erkal. Tom 1". Autor książki, Grzegorz Wielgus rozpoczyna nową fenomenalną serię, tworząc unikalny świat pełen wyrazistych postaci, mrocznych intryg, pradawnych tajemnic i brutalnych pojedynków. Wychowana na pustyni Zirra nienawidzi Dominium równie mocno, co zbierania drogocennej rudy białopyłu pomiędzy wydmami, ale kiedy jej siostra zostaje porwana przez kult Wszechśmierci, bez namysłu rusza w pościg.
Ruszyły już przygotowania do kolejnej edycji Dong Open Air. Festiwal odbędzie się w dniach 13-15 lipca 2023 na terenie hałdy górniczej Dong w Neukirchen – Vluyn (Niemcy). Dong Open Air cieszy się sporym zainteresowaniem i przyciąga do Neukirchen – Vluyn pięcio tysięczne grono fanów mocnego uderzenia. Początki festiwalu sięgają 2001 r., wtedy właśnie u podnóża hałdy Dong zorganizowano niewielką imprezę, która z roku na rok rozkwitała i cieszyła się coraz większą popularnością.
Czołowi brytyjscy artyści heavy metalowi – Dani Filth (Cradle of Filth), Bury Tomorrow oraz Witch Fever wraz z wytwórnią heavymetalową Music For Nations nawiązali współpracę z twórcami Diablo Immortal™, firmą Blizzard. W ramach współpracy Bury Tomorrow współpracował z zespołem kreatywnym Blizzarda, aby na nowo stworzyć swoje okładki albumów, używając ikonografii Diablo: Immortal.
Przy okazji słuchania płyty „Monument Zero” zespołu o tej samej nazwie, dowiedziałem się co to jest postapo. Otóż jest to fantastyka apokaliptyczna. I faktycznie trudno o lepsze określenie tematyki tego albumu stworzonego przez Łukasza Bejnara, odpowiedzialnego za muzykę i Tomka Osińskiego - wokalistę wrocławskiego zespołu O.D.R.A.
Rany boskie jaki to jest wyziew! Włoski Heptomancy aż urywa głowę na swojej pierwszej pełnej płycie „Ego Svm Radix Et Templvum Lvciferi”. I to jak urywa? Tak, że po człowieku w ogóle nic nie zostaje. Dosłownie zostaje zmieciony z powierzchni ziemi. Nie pierwszy to zresztą raz, bo podobnie było na EPce „De Tyrannide Daemonum”. Tak samo jak w tamtym przypadku, owoce tej prazy wyhodował Under The Sign Of Garazel Productions.
Gdy zapoznawałem się z pierwszą EPką Diatom, pisałem, że pozostawia ona znaki zapytania i ciężko powiedzieć w jakim kierunku zespół zechce się rozwijać. Myślę, że debiutancki album „Sól” nie pozostawia już żadnych wątpliwości i ukazuje ich jako zespół dojrzały i wiedzący czego chce. Nie poszli w muzykę instrumentalną, a zamiast tego zatrudnili wokalistę, który dodał im i klimatu i polotu. Efekt wyszedł znakomicie.
15 listopada 2021 nakładem wydawnictwa Initium ukazał się „Lichwiarz” autorstwa Tomasza Bartosiewicza – blisko 700-stronicowy, budzący grozę thriller, który wciągnie czytelnika w otchłań pierwotnego szaleństwa. „Lichwiarz” to książka, która przypadnie do gustu zwłaszcza wielbicielom twórczości Stephena Kinga. Urszula Biała miała w życiu trzy radości: męża, pracę w policji i mopsa imieniem Marlon. Po tragicznym wypadku, w którym straciła ukochanego, po miesiącach terapii i wielu próbach odzyskania równowagi powrót do służby wydaje się jedynym sposobem, aby stanąć na nogi.
A gdy człowiekowi wydaje się, że wszystko już słyszał i nic go nie zaskoczy, to z piekielnych zakamarków wyskoczy taki brzydal, że dech aż w piersi zapiera. Uczepi się to kurczowo i będzie drzeć się do ucha tak, że można zwiędnąć. Obrzydlistwo to nazywa się Hepatomancy i pochodzi z Włoch, a wydobył je na świat Under The Sign Of Garazel Productions powołując do życia ich debiutanckie EP „De Tyrannide Daemonum”.
Nie ma nic bardziej idiotycznego i naiwnego niż pójść do konfesjonału, odklepać formułki i myśleć, że wszystko jest OK. Tę oczywistą prawdę holenderski Phlebotomized wygłosił już w 1993 roku na swojej EPce „Preach Eternal Gospels”, a ludzie wciąż wydają się jej nie dostrzegać. Cóż, może nie każdy słyszał? Spieszę więc przypomnieć, że płyta ukazała się nakładem Malodorous Mangled Innards Records, ale w 1994, dzięki Carrion Records, mieliśmy ją w Polsce na kasecie, a wersję winylową można było nabywać od 2015 w Hammerheart Records.
Holenderski Phlebotomized powstał na początku lat dziewięćdziesiątych i od kiedy tylko wypłynął na szersze wody, uważany był za jeden z najbardziej nietypowych i oryginalnych zespołów parających się death metalową sztuką. Już sama liczba, występujących w nim, zawodników, mogłaby niemalże wystarczyć do wystawienia drużyny piłkarskiej, a przecież ani keyboard, ani tym bardziej skrzypce nie były w owym czasie często spotykanym instrumentarium w muzyce śmierci. Wydana w 1994 roku płyta „Immense Intense Suspense” była więc nie lada ciekawostką przyrodniczą.
„Blasting our way through the boundaries of hell”. Tak to się proszę Państwa zaczęło. To znaczy zaczęło się wcześniej, gdy numer „Aggressive Perfector” pojawił się na składance „Metal Massacre III” Briana Slagela, a potem droga do albumu w Metal Blade Records była już otwarta. Brian wspomina w swojej książce, że był oczarowany Slayerem, który zrobił na nim piorunujące wrażenie, zwłaszcza na żywo. Zresztą nie tylko na nim, a płyta „Show No Mercy”, która z tego wyniknęła z miejsca stała się legendą i zarazem początkiem nowej religii.
„Sound Of The White Noise” był ostatnim albumem Anthrax, na którym zagrał Dan Spitz. Zespół nie zdecydował się jednak na zatrudnienie nowego gitarzysty, a, do nagrania nowej płyty „Stomp 442”, skorzystał z pomocy jego dotychczasowego technicznego Paula Crooka. Swoje dorzucił też Dimebag Darrell z Pantery, a partie gitar dopełnił Charlie Benante. W dodatku jest on kompozytorem całej muzyki, co stawia go tu w roli pierwszoplanowej. Autorami tekstów są Scott Ian i John Bush.
Inhumanity Vortex to bezpośrednia kontynuacja Inhumanity, który był projektem jednoosobowym, prowadzonym przez Toma Dziekońskiego. Rozwiniecie nazwy spowodowane jest rozrośnięciem się składu, w którym znalazł się perkusista Kevin Paradis z Agressor i Benighted. Za syntezatory odpowiada Michał Franczak z Bright Ophidia, a na basie zagrał Jarosław Jefimiuk przez wiele lat występujący w Via Mistica. Na wokalu zadebiutował Lech Fiedorczyk, a sam Tom pozostał przy gitarze. I w ten sposób powstał kolektyw, który popełnił EPkę „Reverse Engineering”.
Po długo wyczekiwanym albumie Nomad, nadeszła pora na drugą płytę Kira. „Peccatum Et Blasphema” nie tylko grzeszy bluźnierstwem, ale wręcz cała zionie piekielnym ogniem. Trzeba uważać jak się ją bierze do ręki, bo można się oparzyć, a jak komuś jest zimno to może ją włączyć zamiast farelki. Oto otchłań idzie po nas szybciej niż by się można było spodziewać, a bramy czeluści otwierają się z łoskotem od razu ukazując odgłosy pracy i męki potępionych.
Już dziś, 21 września nakładem wydawnictwa Initium ukaże się powieść fantasy pt. „Polowanie” - debiutanckie dzieło Tomasza Kamińskiego, operującego słowem w tak sugestywny sposób jak mistrzowie gatunku. Opowiedziana przez niego historia zabierze czytelników do Bermeld, wsi pośród bagien, której mieszkańcy wierzą w tajemniczych Czterech Bogów. Wiara ta pomaga im żyć i przezwyciężać strach przed rdzennymi mieszkańcami owego bagniska – rasą przerażających olbrzymów, a także przed pradawnym smokiem.
Duże zmienności cechowały Sodom przed wydaniem „’Till death Do Us Unite”. I mam tu na myśli zarówno rotujący skład, jak i kombinacyjną stylistykę. Na tym ósmym albumie Tom Angelripper po raz kolejny wystąpił z nową załogą i wtedy jeszcze nikt nie wiedział, że i Bobby i Bernemann są odpowiednimi ludźmi, którzy będą współtworzyć tą markę przez następne długie lata. Muzycznie natomiast wciąż jest to etap eksperymentów i poszukiwań.