Przy okazji słuchania płyty „Monument Zero” zespołu o tej samej nazwie, dowiedziałem się co to jest postapo. Otóż jest to fantastyka apokaliptyczna. I faktycznie trudno o lepsze określenie tematyki tego albumu stworzonego przez Łukasza Bejnara, odpowiedzialnego za muzykę i Tomka Osińskiego - wokalistę wrocławskiego zespołu O.D.R.A.
Monument Zero jest ciężkim kawałkiem industrialu, który z pewnością nie pozwoli usiąść wygodnie w fotelu i rozkoszować się wizją upadku społeczeństwa, jedząc przy tym popcorn i popijając napojem gazowanym. On będzie wiercił, drażnił, jątrzył i doprowadzał do rozstroju nerwowego. Nie jest to noise, bo dźwięki układają się w muzyczne sekwencje, ale ich natężenie i cała katastroficzna atmosfera, jaka tu panuje, zupełnie nie nakłaniają do zachowania spokoju. Wręcz przeciwnie, jest ciężko i nieprzyjemnie, a ten efekt zdecydowanie potęguje wokal. I tutaj pojawia się pewna moja frustracja. Na pewno nie jest to śpiew, nie jest też rap, ani deklamacja. Narrator najczęściej po prostu krzyczy i to jest już męczące, nawet dla wytrawnego gracza, za jakiego się uważam. Po pewnym czasie zaczyna to już być bardzo denerwujące. Często mam wrażenie, że te teksty lecą sobie, a muzyka sobie. Jakby je powymieniać z podkładami to nikt by się nie zorientował, że coś jest nie tak. Zaryzykuję wręcz stwierdzenie, że gdyby wokalu nie było tu w ogóle, to ta płyta byłaby znacznie lepsza.
Zdaję sobie sprawę, że, czytając te słowa, autorzy muszą dostawać skrętu kiszek, bo tutaj cała osnowa ułożona jest właśnie pod te teksty. W końcu to ma być film. I sam pomysł jest OK, teksty również są intrygujące, ale te krzyki w pewnym momencie są już nie do zniesienia. Na przykład jak się zaczyna „Wąchacze Kleju”, który jest ósmym kawałkiem, to ja już nie mogę i zatykam uszy. Wcześniej niezły techno kawałek „Kryształy Bajkału, Perły Workuty” też jest strasznie zakrzyczany. I to jest mankament, który powraca w większości przypadków.
Ale nie wszędzie. Czasem ten głos jest delikatniejszy i lepiej współpracuje z muzyką, jak w „Heroinowe Noce”. Jeden „Pustostan” jest bez wokalu, ale to jest tylko krótki przerywnik. Dla mnie jednak większość płyty jest zabita krzykiem i niezależnie czy teksty są dobre czy niedobre, to na dłuższą metę ciężko to wytrzymać.
Tracklista:
01. Tuzin pegazów
02. Stan larwy
03. Amator uprawy kaktusów
04. Heroinowe noce
05. Antyczny symbol
06. Kryształy Bajkału, perły Workuty
07. Praskie metro
08. Wąchacze kleju
09. Pustostan
10. Monument Zero
Wydawca: Ubocze Rec. (2022)
Ocena szkolna: 4-