Był 19 lutego 1980 roku. Bon Scott wracał z imprezy samochodem wraz ze znajomym. Był tak pijany, że zasnął, więc kolega zostawił go w pojeździe, a sam poszedł do domu. Gdy zszedł do niego rano okazało się, że wokalista AC/DC nie żyje. Sekcja zwłok wykazała, że udusił się własnymi wymiocinami. To był szok dla całego muzycznego świata. Po wydaniu „Highway To Hell” AC/DC było już artystycznym gigantem i właśnie szykowało kolejną płytę. Muzycy myśleli o rozwiązaniu zespołu, ale szybko porzucili ten pomysł. To była maszyna, której nic nie mogło zatrzymać.
Obserwuję od trzech dni zawieruchę jaka kłębi się wokół zmarłego
Michaela Jacksona i powiem szczerze, ze już mam tego dość.
Fakt, nie byłam jego wielką fanką, nie miałam tysiaca plakatów na scianach ani jego płyt, ale wychowalam sie przy jego utworach, wiekszosc imprez sylwestrowych jako dzieciak przetanczylam przy thrillerze, black or white i innych.
Komentarze Fakt, nie byłam jego wielką fanką, nie miałam tysiaca plakatów na scianach ani jego płyt, ale wychowalam sie przy jego utworach, wiekszosc imprez sylwestrowych jako dzieciak przetanczylam przy thrillerze, black or white i innych.
Alpha-Sco : Każdy powód jest dobry do urżnięcia się ;) Właśnie...
AbrimaaL : Świetny artykuł. Ja nie płakałem, ale się upiłem. http://www.yo...
HardKill : http://www.mtvblogs.co.uk/files/images/039_30399michael-jackson-posters.jpg...