Tym razem zaczęło się jak u Hitchcocka - najpierw trzęsienie ziemi a potem napięcie rosło. Dokładnie rzecz biorąc najpierw był huragan a potem przywrócono napięcie i nieprzerwanie było już na tym samym poziomie. Pierwszego dnia obawy o powodzenie festiwalu były całkiem poważne. Silny wiatr wywiał za zamek scenę, w Bolkowie zabrakło prądu a prognoza pogody nie wróżyła najlepiej. Opóźnienia komunikacyjne spowodowały też, że sporo uczestników dotarło na festiwal o wiele później niż tego chcieli. Organizatorom jednak jak zwykle udało się stanąć na wysokości zadania i kolejna edycja Festiwalu Castle Party odbyła się praktycznie bezproblemowo.