"Mirage" uchodzi powszechnie za najlepsza płytę zespołu. Czy słusznie? Nie będę oceniał, ale na pewno jest to jedna z mocniejszych pozycji w dyskografii.
W porównaniu z poprzedniczką album ten ma zdecydowanie bardziej rockowy
charakter. Formacja w dalszym ciągu ucieka się do free jazzowej
stylistyki, ale ta muzyka wydaje się być coraz bardziej przejrzysta, a
pozornie panujący chaos zdaje się być kontrolowany. Mocniej został
także zaakcentowany progresywny charakter tych utworów - uległy one
wydłużeniu, poszczególne motywy są bardziej rozpoznawalne i przez to
łatwiej zapadają w pamięć, ale jest ich tu na tyle dużo, że na muzyczną
nudę narzekać na pewno nie będziemy. Po raz kolejny natomiast felernym
punktem są kiepskie wokalizy i niestety wszechobecny brak pazura.
Muzyka Camel choć pokręcona i urozmaicona na pewno nie sprawi, że głowa
będzie się nam kołysać. Mamy tu ładne harmonie, ale nie ma drapieżności
i przebojowości, która szarpnęłaby słuchaczem. Wreszcie trzeba
podkreślić, że jest to mniej improwizowany album niż poprzedniczka co
można potraktować dwojako - jako zaletę, bądź wadę w zależności czego
kto oczekuje.Nie odnosząc się już do poprzednich wydawnictw tej kapeli musze przyznać, że jest to album mimo wszystko dobry - bogaty w dźwięki i aranżacje, eklektyczny, świetnie zagrany. I szkoda, że muzyce Calem brakuje rockowego ognia, gdyż na pewno sięgałbym częściej do twórczości tego zespołu.
Tracklista:
01. Freefall
02. Supertwister
03. Nimrodel/The Procession/The White Rider
04. Earthrise
05. Encounter
06. Smiles For You
07. Lady Fantasy
Wydawca: Dream Records (1974)