Po tak słabej płycie jaką był "Rain Dancers" wielu pewnie liczyło na powrót do korzeni. Ale czy można spodziewać się czegoś dobrego po płycie o idiotycznym tytule "I Can See Your House From Here"? Zapewne nie.
W zasadzie płyta ta niczym nie różni się od poprzedniczki. Muzyka
utrzymana jest w identycznej, piosenkowej stylistyce i nawet poziom
jest tak samo niski. Nie słychać w tej muzyce żadnego progresu. Mógłbym
mówić nawet o regresie, gdyż tak płyta nie wnosi niczego nowego, ale
odniosłem wrażenie, że płyta ta ma odrobinę niezłych melodii, których
brakowało mi na "Rain Dancers". Niestety jest to jedyna różnica
pomiędzy tymi wydawnictwami, a to zdecydowanie za mało, aby móc
powiedzieć o tej płycie chociaż "przeciętna".Andrew Latimer chyba zbyt mocno zafascynował się melodyjnym rockiem, gdyż ani progresji ani jazzu tutaj nie ma. Szkoda tylko, że najbardziej cierpią na tym fani, dla których ta płyta jest niewątpliwie kolejną szpilą. Zarówno tą płytę jak i poprzedniczkę należy omijać szerokim łukiem.
Tracklista:
01. Wait
02. Your Love Is Stranger Than Mine
03. Eye Of The Storm
04. Who We Are
05. Survival
06. Hymn To Her
07. Neon Magic
08. Remote Romance
09. Ice
Wydawca: GAMA Records (1979)