Tak wiele chciałam, być może zbyyt wiele. I kolejny raz zaguiłam się we własnej wyobraźni, która zaczęła tworzyć piękne historie.. tak nierealne, tak bardzo zakrawające o świat fantasy... Chyba zbyt długo w nim byłam. W świecie RPG i książek fantasy... Czyżbym zatraciła realizm? A może tak bardzo tęskniłam za romantyzmem, że stworzyłam swój własny świat ukryty w moim umyśle.
Chciałam mu wyszeptać do ucha, wtedy w śremie, że go kocham... Albo na koncercie.. chciałam się przytulić... Kolejny raz zbyt wiele chciałam. Stanowczo zbyt wiele. I naawet jakże czysty umysł w obliczu chemmicznej mieszanki, którą mu dostarczyłam był bliższy uznania mojej niższości wobec jego świata... Czyżbym nie pasowała do jego realiów? Co do cholery? Przecież nie jestem gorsza....
a może jestem...
Ciągle mam przed oczami ten opis... Ciągle myślę czy faktycznie to zakład... czy jednak on mnie delikatnie usiłuje spławić??
Ale tego nie da się zrobić delikatnie.. nie raniąc.. nie można mówić 'chce ją nie ciebie' nie zranić dziewcczyny mimowolnie zakochanej w nim...