Czasem, czytając książkę, trafiam na fragment, który mnie szczególnie uderza. Tym razem znalazłam taki w opowiadaniu "Wściekła ulica" G. K. Chestertona.
Komentarze Alpha-Sco : Minawi, nieraz siedzę po 12 godzin i więcej na dyżurze, ale to nic nie zmi...
minawi : Trochę abstrahując; no proszę was, Coelho prawi takie komunały,...
bambol : Teraz Alpha-Sco to mam do myślenia. Tak rozważam kiedy czuję się wo...
Babciny zegar z kukułką. Poczerniały od kurzu, lepki od muszych gówien. Szpetny do granic możliwości. Nikt nie kwapił się, aby go zdjąć. Ba! Nikt nawet już go nie zauważał, stał się nieodłączną częścią ściany. Ten rok już od samego początku nie był dobry. W sumie to zaczęło się jeszcze pod koniec poprzedniego, a dokładnie w święta.
Komentarze Azazella : dziękuje za odwiedziny i komentarze:)
evanescence : świetna historyjka
Shadowmoon : Świetne i wzruszające
Konstruktor wrzasnął obłąkańczo, gdy groteskowe, makabryczne łapy nieopisanej potworności, która wychynęła z przestrzeni, sięgnęły po niego. Jeszcze zdążył się uchylić, wpadając na jakąś dźwignię, lecz już zdawał sobie sprawę, że nie ucieknie… Zgrzyt szturchniętej przypadkiem dźwigni przebił się przez zgiełk. Zegar ruszył, metalicznie zwielokrotnione „D'TYK” rozległo się ponad szumem, sykiem i wyciem i na ułamek sekundy zapadła grobowa ciemność i ogłuszająca cisza… czy ktoś wyłączył świat? Dźwięk wrócił, czerń cofnęła się, stanowcze, dojmujące „D'TAK” przetoczyło się nad maszynerią, która znów cicho posykiwała i bulgotała, jakby spokojnie skupiona tylko na swojej robocie… Konstruktor znikł… „D’TYK…