„Sacred Arts Of Navigation” to piąta płyta amerykańskiego Sunrunner, która zabiera nas w przyszłość, charakteryzującą się jednak wieloma tradycyjnymi elementami, takimi jak progresywność i epickość kompozycji. Album został wydany przez Fastball Music z bogatą oprawą graficzną wskazującą właśnie, że akcja dzieje się w odległym horyzoncie czasowym, a może nawet w zupełnie innym świecie.
„Edge Of Thorns” to płyta przełomowa dla Savatage. Powstała w czasie kiedy Jon Oliva postanowił trochę odpocząć od grania z zespołem, a przede wszystkim czuł, że jego głos nie funkcjonuje tak jak powinien. Nie znaczy to, że odszedł, bo jest głównym autorem wszystkich piosenek, współproducentem albumu i zagrał na klawiszach, ale w trasę wieńczącą krążek nie pojechał. Musiano więc znaleźć nowego wokalistę. I wtedy właśnie pojawił się Zachary Stevens, który okazał się właściwym człowiekiem na właściwym miejscu i odmienił oblicze zespołu.
„The Wake Of Magellan” to płyta, której tytuł i okładka mogą wprowadzić błąd. Choć faktycznie dużo w niej o morzu, to nie ma podbojów karawelami jak na obrazku, a Magellan to nie ten Magellan, o którym od razu każdy pomyślał, tylko jego (w bardzo dalekiej linii) potomek. Historię swojej dziesiątej płyty Savatage umieścili bowiem w czasach współczesnych i wpletli w dwa, z tego co czytałem, autentyczne wątki.
“The World Needs A Hero” to płyta, na którą, po długiej przerwie, powrócił stary znajomy truposz. Jak Feniks z popiołów wyłania się z martwego ciała człowieka, co może sugerować, że zmartwychwstał. Widać to na płycie, bo na okładce mojej kasety Mystic Production, jest to tak wykadrowane, że w ogóle nie jest ujęty kontekst. Nie jest to jedyny powrót. Po trochę krótszej przerwie, Megadeth znów podpisuje się swoim pierwotnym logo. Wszystko to ma nawiązywać do starych czasów i pokazać, że zespół wraca do korzeni, od których oddalił się sporo, zwłaszcza na ostatniej płycie „Risk”.
jedras666 : Gówniana płyta Megadeth? Nie! To przecież coś zupełnie nowego ;...
Bogdan : Kolejne gowno ktorym uraczyl nas Dave kicha .Rust in peace the best!!!
Trans-Siberian Orchestra, czyli wielki orkiestralny projekt członków Savatage, przypomniał o sobie nowym, szóstym już albumem „Letters From The Labyrinth”. Powrót po sześciu latach okazał się efektowny i przeprowadzony z wielkim rozmachem, lista muzyków w nim występujących jest bardzo, bardzo długa. Długa jest też lista utworów zawartych na płycie, a ich styl i tematyka bardzo różne. Naprawdę jest czego posłuchać.
Sumo666 : Płytka jest owszem dobra, jednakże poprzednie są lepsze. Niedługo t...