Marcus Winter, który nagrywa muzykę wraz z zespołem, pod swoim nazwiskiem jest bardzo płodnym artystą. Ledwo, zeszłą jesienią, ukazał się jego poprzedni album „Pale Horse”, a już mamy nową płytę " Fire Rider" i to zawierającą aż szesnaście kawałków. A w międzyczasie pojawił się jeszcze best of w postaci „Looking Back”. Jest więc nad czym się pochylić.
Założycielem zespołu Тишина jest Branislav Panić, który wcześniej przewodził głównie black/death metalowemu Bane. Zespół ten przerwał działalność, kiedy Bronislav wyprowadził się z Serbii do Kanady. Tam wznowił działalność z nowymi muzykami i tam też powstała Тишина jako projekt solowy. W maju, nakładem kanadyjskiej Hypnotic Dirge Records ukazała się płyta „Увод...”
WUJAS : No tak, okładka taka jakby folkowa, to prawda
Mannelich : WUJAS, a jak oceniasz spójność pomiędzy muzyczną zawartością...
Moonspell łączy siły z My Dying Bride, Borknagar, Wolfheart i Hinayana i wspólnie wyruszają w europejską trasę Ultima Ratio Fest 2022. Zespoły zobaczymy 12 października 2022 roku we wrocławskim klubie A2 i będzie to jedyny przystanek w Polsce podczas tej limitowanej trasy po starym kontynencie. Aby uczcić swoją niesamowitą, 30-letnią karierę, ukoronowaną najnowszym i świetnie przyjętym przez krytyków albumem studyjnym “Hermitage”, niekwestionowani królowie ciemności, Moonspell, ogłosili serię tras koncertowych na rok 2022.
Stormrider. Siła 4, moc 4, charakter: zły, obszar startowy: las. Ciemny las. To stąd wyruszy nasz szargany nienawiścią bohater aby walczyć z fałszywymi prorokami i ich obłudnym trucicielstwem duszy. A zadzieje się to nie podczas rozgrywki w planszową grę „Magia i Miecz”, a w trakcie słuchania drugiej płyty Iced Earth „Night Of The Strormrider”.
„The Rising Flame Of Pride” to split black metalowych Hexenwald z Niemiec i polskiego Tedd Deireadh. Został on wydany w styczniu 2010, w stu egzemplarzach kasetowych, przez Heerwegen Tod Productions, a dziewięć lat później ten sam wydawca wznowił nakład na płycie CD, dodając trzy bonusowe kawałki. Tym samym całość rozrosła się do siedemnastu pozycji, trwających razem aż siedemdziesiąt osiem minut.
Grindcore po czesku? Czemu nie? Zawsze to dodatkowa atrakcja, a przecież Gride to już wiekowy przedstawiciel tego gatunku. „Hluboká Temná Modr” jest ich ostatnią EPką z 2019 roku, która niedawno uzyskała nowe życie za sprawą L’Inphantile Collective, która wydała ją na CD wraz z dodatkowym materiałem, który był wcześniej publikowany na dwóch splitach. Z Sidetracked w 2014 i z Thema Eleven w 2009 roku. Wychodzi więc z tego prawdziwa przepastna, osiemnastoutworowa kompilacja, która jednak nie dochodzi do pół godziny.
W cieniu wielkich nazw, z dala od splendorów i zupełnie bez rozgłosu uchował się Beyond Dawn. Podczas gdy cała Norwegia płonęła black metalem, oni niejako po cichutku odeszli od doomowego ciężaru debiutanckiego „Pity Love” i na swojej drugiej płycie „Revelry” rozpłynęli się w gotyckiej depresji, tworząc dźwięki wolne, smutne i wyraźnie kroczące śladami My Dying Bride.
Z perspektywy czasu widać, że „Cruelity And The Beast” zakończyło pierwszy etap działalności Cradle Of Filth, a „Midian” jest nowym otwarciem. Zespół rozwinął swój styl i pozyskał znane nazwiska. Do składu powrócił Paul Allender, a dołączyli do niego także Martin Powell znany z My Dying Bride i Adrian Erlandsson z At The Gates i The Haunted. Wszystko stawało się szersze, bogatsze i robione z coraz większym rozmachem.
„When you are reading this, the band Hellride will be history.” Tak więc zapoznając się z „Goodbyes To Forever” o zespole Hellride można mówić już w czasie przeszłym, a sama płyta, zgodnie ze swoim tytułem, jest pożegnaniem z publicznością. Być może jednak nie na zawsze, bo po swoim wydawniczym debiucie w 2013 roku również popadli w odrętwienie, które jednak okazało się czasowe. Ponownie uruchomili więc swoje dwie gitary akustyczne i za sprawą Fastball Music wydali płytę, której zawartość określają jako acoustic metal.
My Dying Bride wrócił do korzeni na „The Light At The End Of The World”, lecz biorąc pod uwagę zmienność jaka towarzyszyła kolejnym albumom, można się było po nich spodziewać wszystkiego. Tymczasem na „The Dreadful Hours” postanowiono dalej kroczyć kamienistą ścieżką ciężkiego doom metalu, doprawionego odpowiednią klimatycznością, łagodnością i smutnym pięknem, czyli wszystkim tym z czego znany jest ten zespół.
Tęsknota, bo takie jest tłumaczenie słowa Yearning, wydaje się być wprost idealną nazwą dla tego fińskiego zespołu, który w 1997 roku zadebiutował płytą „With Tragedies Adorned”. A więc tęsknota i tragedia, a także zachodzące słońce i nastający mrok, którego, przez najbliższą godzinę, wyznacznikiem będzie smutny i atmosferyczny doom metal.
Cztery lata minęły od kiedy recenzowałem „Obsession”, a krakowski Nonamen odezwał się ponownie, tym razem w sprawie swojej nowej płyty „Interior’s Weather”. Czasu było dużo, w zespole zaszły pewne zmiany, klimat pozostał ten sam, ale efekt jest jednak trochę zaskakujący. Zaskakująco ciężki. Nie cały czas, a nawet tylko fragmentarycznie, ale jednak Nonamen dołożył do pieca.
Po „Mercenary” z Bolt Thrower odszedł Karl Willetts, więc na następną płytę „Honour-Valour-Pride” musieli poszukać sobie nowego wokalisty. Został nim Dave Ingram, który właśnie zakończył swoją działalność w Benediction. Album ten to również powrót Martina Kearnsa na perkusję. Wszystko to jednak nie zmieniło zespołu, który pozostał taki sam jak zawsze.
„We are just a moment in time”. Delikatne pianino podkreśla subtelność tego stwierdzenia. Jakie to ulotne, wypowiedziane niemal szeptem. W tym zdaniu zawarta jest prawda o świecie, kwintesencja istnienia. „A blink of an eye, a dream for the blind…” Pierwszy “Shroud Of False” jest bezkresem spokoju, nieskończonością wszechświata, a trwa ledwo ponad półtorej minuty. W tym czasie zastyga w wieczności i zawiesza się w świadomości. Ale cały „Aleternative 4” wcale nie jest taki. Ma do zaoferowania znacznie, znacznie więcej.
„Enslaved + Condemned” to płyta, na której Love Like Blood się unowocześnił. Z jednej strony nabrał popowej kreacji, z drugiej nieco metalowej ciężkości, wciąż jednak pozostając w stu procentach w gotyckim klimacie. W piosenkach poczuć można trochę gitarowego ciężaru. Riffy są wręcz doomowe, podkreślone nieśpiesznym rytmem perkusji. Love Like Blood gra muzykę wolną i to nadaje jej tego grobowego charakteru. Nie brakuje i rockowej mocy, choć to tylko do średnich temp i ciężkości.
Wraz z Wydawnictwem Czarne zapraszamy do udziału w konkursie, w którym do wygrania są dwa egzemplarze książki "Załatw publikę i spadaj. W poszukiwaniu Jamesa Browna, amerykańskiej duszy i muzyki soul", Jamesa McBride'a. "Najciężej pracujący facet w show-biznesie”, „soulowy brat numer jeden”, „największy demagog w dziejach czarnej rozrywki”. O Jamesie Brownie można powiedzieć wiele. Z jednej strony – jeden z najbardziej charyzmatycznych i utalentowanych muzyków swojego pokolenia, który na zawsze odmienił bieg historii, muzyki i popkultury. Z drugiej – kiepski biznesmen, furiat i twardy szef trzymający krótko swoich pracowników.
konkurs : Prawidłowa odpowiedź to: na saksofonie. Nagrodę otrzymują: Metina...
Do określania swojej muzyki Despizer dołączył słowo blackened, przedstawiając się jako blackened crust. I rzeczywiście na nowym albumie „Pogarda” więcej jest metalu i grindcore'a, choć wyczuwalna jest również punkowa iskra. Razem daje to prawdziwą dźwiękową petardę wybuchającą w błyskawicznym tempie i z dużym impetem.
Był powrót do dni garażowych, była koncertówka z orkiestrą i tak od „ReLoad” niepostrzeżenie minęło sześć lat. Czas więc na nową płytę Metallicy zrobił się najwyższy. I tak jak wszyscy na nią czekali, tak od razu chórem zaczęli na nią psioczyć. Również i ja szybko sklasyfikowałem "St. Anger" na ostatnim miejscu w dorobku zespołu, choć przestrzegałbym przed popadaniem w skrajności. Jakiejś strasznej tragedii to tutaj nie ma.