Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Immortal - At The Heart Of Winter

Immortal jest jednym z najbardziej szanowanych zespołów blackmetalowych i to nie tylko wśród wielbicieli gatunku. Już od debiutanckiego albumu przykuwali uwagę surowością brzmienia, specywicznym "rzyganym" wokalem Abbatha, szaleńczymi tempami i charakterystyczną tylko dla nich "zimową" atmosferą. Kto by jednak pomyślał, że po słabszym albumie jakim był "Blizzard Beasts" Immortal nagra album, który zmieni oblicze black metalu.
"At The Heart Of Winter" to sześć utworów. Sześć epickich blackmetaowych numerów, które pokazały do jakich granic można ten gatunek rozszerzyć. Tym co od razu przykuwa uwagę jest czyste, bardzo przestrzenne brzmienie. Każdy instrument jest świetnie słyszalny, co rzadko zdarza się w blackowych produkcjach.

Najważniejszą zmianą jest jednak sposób komponowania. Album jest stosunkowo delikatny, dosyć lekki, partie perkusji są bardzo urozmaicone i naprawdę rzadko pojawia się łomotanina znana z poprzednich albumów. Zespół zdecydował się chyba pokazać, że nie sama atmosfera, ale i także umiejętność pisania dobrych utworów jak i pokazanie umiejętności też ma znaczenie. Utwory są bardzo rozbudowane, zawierają bardzo wiele różnych motywów, które wypływają jeden z drugiego. Zastosowano także kilka zabiegów niespotykanych na poprzednich albumach, jak choćby użycie gitary akustycznej, przesterowany wokal w "Where Dark And Light Don't Differ" czy większe użycie klawiszy. Wiele riffów nawiązuje do stylistyki hardrockowej, przez co utwory łatwiej zapadają w pamięć i łatwo jest wyszczególnić linię melodyczną. Wiem, że dla wielu  ten zabieg jest karygodny, ale ja sądzę, że Immortal udowodnił, że nie jest zespołem grającym jednowymiarowo. Dzięki takiej a nie innej konstrukcji utworów oraz czystej produkcji odczuwa się dojrzałość i monumentalizm tych 7-8 minutowyh kompozycji. 

Immortal choć nagrał album zgoła inny od tego co grał dotychczas, to zachował swój charakterystyczny styl udowadniając, że jest zespołem nieszablonowym, odważnym, potrafiącym łamać konwencje. Dla mnie osobiście jest to największe cacko z tego nurtu muzycznego. I choć w tym gatunku są zespoły lepsze technicznie, brutalniejsze, to żaden z nich nie potrafił napisać tak dobrych utworów. 

Wydawca: Osmose Productions (1999)
Komentarze
Harlequin : Nareszcie go dorwałem. ;) cudo. ;) a ja mam to na półce chyba...
Freakstranger : Ano kurde, Kostuch, ja też zaczynałem m. in. od Immortala i właśnie...
zsamot : Nareszcie go dorwałem. ;) cudo. ;)
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły