Matczyny płacz nad własnym grobem słyszę.Słowa niczym głosy najświętszej wyroczni,
rozbrzmiewają jękliwie szydząć z mej niedoli.O synu, gdzieś podział ciało, a gdzie twoja dusza.Od czasu, gdy powędrowałeś w szeregi pana,świeca miłości stała się otchłanią.
Ojcze, Twój płacz nad mym grobem słyszę.Byłeś mędrcem, byłeś moją ostoją.Stałeś na straży mojej tułaczki,a łza na twojej twarzy boleścią okraszona.
Córko, Twój płacz nad mym grobem słyszę.Wiatry ustały. Z drzew już kory się sypią.A szafir rozbłysnął po okręcie marzeńrozplatając pajęczyny księżyca twoich snów.Stałem się więźniem, wszechświata kamieniem.Ciszą, martwych pasągów bez tchu do życia.
Żono, Twój płacz nad mym grobem słyszę.A harfy grają pieśń żałobną, a Ty klękasz boleśniewznosisz ręce w górę, by za chwilę z łzą upaść -powróć do mnie, daj mi ponownie siłę.
Bogowie Wasz śmiech nad mym grobem słyszę.Skradliscie mi ludzkość, skuliście w kajdany.Ja niczym niewolnik pokornie dla was służę...Wznosicie w górę kielich wielkiego zwycięstwa;spijacie dumnie krew, by nasycić się jej smakiem.A łzy fałszywe spływają z waszych warg.
A bramy piekła rozwarte przez chorego pieśniarza,grającego na flecie pieśń żałobnych świątyń.Poczułem zapach wonych kwiatów rzucanych na fale -spływając poddaną duszą w głąb oceanu śmierci.
10.VIII.2007
rozbrzmiewają jękliwie szydząć z mej niedoli.O synu, gdzieś podział ciało, a gdzie twoja dusza.Od czasu, gdy powędrowałeś w szeregi pana,świeca miłości stała się otchłanią.
Ojcze, Twój płacz nad mym grobem słyszę.Byłeś mędrcem, byłeś moją ostoją.Stałeś na straży mojej tułaczki,a łza na twojej twarzy boleścią okraszona.
Córko, Twój płacz nad mym grobem słyszę.Wiatry ustały. Z drzew już kory się sypią.A szafir rozbłysnął po okręcie marzeńrozplatając pajęczyny księżyca twoich snów.Stałem się więźniem, wszechświata kamieniem.Ciszą, martwych pasągów bez tchu do życia.
Żono, Twój płacz nad mym grobem słyszę.A harfy grają pieśń żałobną, a Ty klękasz boleśniewznosisz ręce w górę, by za chwilę z łzą upaść -powróć do mnie, daj mi ponownie siłę.
Bogowie Wasz śmiech nad mym grobem słyszę.Skradliscie mi ludzkość, skuliście w kajdany.Ja niczym niewolnik pokornie dla was służę...Wznosicie w górę kielich wielkiego zwycięstwa;spijacie dumnie krew, by nasycić się jej smakiem.A łzy fałszywe spływają z waszych warg.
A bramy piekła rozwarte przez chorego pieśniarza,grającego na flecie pieśń żałobnych świątyń.Poczułem zapach wonych kwiatów rzucanych na fale -spływając poddaną duszą w głąb oceanu śmierci.
10.VIII.2007