Takiego nagromadzenia emo młodzieży jakie skumulowało piątkowe Self-Destruction w Liverpoolu nie widziałem jeszcze w żadnym wrocławskim klubie. Możliwe, że był to przypadek lecz biorę pod uwagę także opcję, że owy klub tejże dosyć świeżej subkulturze bardzo sprzyja. Choć w sumie ciężko mi cokolwiek powiedzieć na ten temat ponieważ była to moja pierwsza wizyta w tymże ciekawym miejscu. W dodatku wizyta bardzo udana.