Amerykanie z Kylesa kolejny raz odwiedzili Polskę przy okazji swojej europejskiej trasy, tym razem goszcząc u nas jedynie w Poznaniu, gdzie wystąpili 29 stycznia u boku Kanadyjczyków z KEN Mode i swoich rodaków z Circle Takes The Square. Mówiąc szczerze, liczyłam głównie na gwiazdę wieczoru, traktując zespoły supportujące jako jedynie ciekawostkę muzyczną, gdyż - nie owijając w bawełnę - fanką hardcoru nie jestem...
Do klubu przybyłam specjalnie krótko po oficjalnej godzinie rozpoczęcia występów, czyli po dwudziestej, mając na uwadze jakże często przytrafiające się obsuwy czasowe. Tym razem koncert rozpoczął się w miarę punktualnie, ale na spokojnie zdążyłam ujrzeć inaugurujących wydarzenie muzyków z KEN Mode na scenie. Trzeba przyznać, że część publiczności wyraźnie zainteresowana była supportami bardziej nawet niż głównym zespołem wieczoru, dlatego z pewnością wielu rozczarował zaledwie półgodzinny czas grania Kanadyjczyków. To, co zaprezentowali, określiłabym niezwykle ekspresyjnym post hardcorem ze śladowym dodatkiem sludge'u. Dynamizm na scenie z pewnością wpłynął na zagęszczenie atmosfery w klubie, choć do żadnych ekscesów pod sceną nie doszło.Po krótkiej przerwie pojawiło się trio z Circle Takes The Square. Uwagę przykuwały mieszane - żeńskie i męskie wokale, choć to głównie wokalistka wybijała się na pierwszy plan. Materiał, jaki zagrali Amerykanie, charakteryzował się wieloma zmianami tempa i dynamiki w ten sposób, że gdyby nie brawa pomiędzy utworami, można by potraktować występ CTTS jako jedną długą kompozycję. Mimo wszystko w tym, co zaprezentowała trójka Amerykanów, było trochę młodzieńczej lekkości z hardcore punka, choć nie tak wiele ekspresji jak w przypadku wcześniejszego grania KEN Mode.
Wreszcie przyszedł czas na występ Kylesa - pod sceną zagęściło się wyraźnie, na szczęście widok z balkonu pozwalał na ogarnięcie wzrokiem całej sceny. Jako że w Blue Nocie nie należy ona do szczególnie największych, muzycy wyglądali na niej lekko upchnięci, a to za sprawą charakterystycznych dla zespołu dwóch zestawów perkusyjnych. Rolę lidera grupy samoczynnie przybrała gitarzystka i wokalistka - Laura Pleasants. Szkoda tylko, że większość jej partii czystego wokalu była mało słyszalna, podczas gdy z brzmieniem instrumentów raczej nie było problemu - winę można zrzucić jedynie na dźwiękowca.
Fanów Kylesa właściwie można by podzielić na tych sprzed albumu "Static Tensions" i po nim - osobiście zaliczyłabym siebie do tej drugiej grupy, dlatego najbardziej oczekiwałam najnowszych numerów, zwłaszcza z ostatniej płyty pt. "Spiral Shadow". Na początek zagrano na szczęście nowsze kawałki, takie jak kolejno: "Said Done" i "Only One" czy "Tired Climb" i "To Forget", później jeden starszy w postaci "Bottom Line", a następnie znów powrót do nowszego - "Forsaken".
Pod sceną zakotłowało się momentalnie, a wyrazy twarzy muzyków wskazywały na to, że cieszą się każdą chwilą i tym co robią. Przy jednym z najbardziej rozpoznawalnych utworów Kylesa - "Don't Look Back" - publika wspomogła wokalnie zespół, a owacje były szczególnie intensywne. Kolejny kawałek "Distance Closing" przemknął niemal niepostrzeżenie, bowiem po nim przyszła kolej na efektowny, wybijający się pracą sekcji rytmicznej, psychodeliczny "Unknown Awareness". Następnie poleciały "Hollow Severer", "Scapegoat" (przy którym, wydaje się, Laura skoczyła podryfować nad publicznością), oraz "Running Red". Zespół już chciał się pożegnać, ale wyproszono jeszcze jeden dodatkowy kawałek w postaci starszego numeru pt. "Where The Horizon Unfolds". A potem - jak to w Blue Nocie bywa - zapaliły się światła i dalsze oklaski i nawoływania nie miały jakiegokolwiek sensu...
Dzięki zadowalającej frekwencji (zapewne dzięki temu, że był to jedyny polski przystanek na trasie) i radości grania każdego z zespołów koncert można zaliczyć do udanych, nie trzeba było być fanem każdego z prezentowanych (pod)gatunków muzycznych, żeby czerpać przyjemność ze słuchania i oglądania muzyków zza oceanu. Uznania oczywiście należą się członkom Kylesa, którzy zachowali bliski kontakt z publicznością i wyładowali w klubie całą swoją pozytywną energię.
bliesa : Występ Kylesi zdecydowanie za krótki! Co to jest godzinka na taki zespół...