Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Blog :

Moje zdanie na temat - Bóg cz.1

Częśc pierwsza pseudofilozoficznej rozprawy o Bogau i niektórych wątpliwości, które nachodzą ludzi - próbujących go "kontemplowac" ...
W czasie jednej z dyskusji, w której brałem udział, pod czas, której rozważano problem Boga. Zarzucono mi, że trzymam się pewnych aksjomatów, które utrudniają dojście rozmówcom do rozsądnego konsensusu – tyczyło się to mianowicie mojego determinizmu. Oczywiście nie omieszkałem zauważyć, że i pozostali dyskutanci trzymają się również pewnego aksjomatu, który znacząco przeszkadza w rozmowie – a chodziło o ich stwierdzenie, że Bóg istnieje. Bo o ile determinizm jest faktem, a niewyssaną z palca teorią, – bo nie trzeba wielu dowodów żeby pokazać, iż każde zdarzenie ma swoją przyczynę (na rany Chrystusa, przecież nawet biblia wpisuje się w ciąg przyczynowo-skutkowy!), to istnienie Boga nie zostało do tej pory udowodnione. I tu mamy problem, tu leży aksjomat pogrzebany – nie da się rozmawiać z radykalnym katolikiem o możliwości istnienia wszechświata bez boga, bo i tak zostanie się przebitym kartą „na pewno istnieje” – niezależnie, co się powie i jakich argumentów się użyje. Siła aksjomatu jest absurdalnie potężna. Co innego z jego wiarygodnością – w twierdzeniach przyjętych bez dowodów i pewnych na „słowo honoru” musi być ona nikła. Więc prezentuje kilka wątpliwości, które mogą was zmusić do ponownego przemyślenia tego, jaki jest poziom natężenia wiarygodności w zdaniu: „faktem jest że, Bóg istnieje”.   Podkreślam, to tylko wątpliwości – nie mam zamiaru odgrywać kolejnego proroka ateistów.

Zanim zacznę muszę uprzedzić was moi czytelnicy, co do metody, jakiej będę używał przy odsłanianiu niektórych wątpliwości dotyczących istnienia Boga. Po pierwsze, nie zamierzam bawić się w naukowca i nie będę twierdzeniom teistów przeciwstawiał odkryć nauki – zamierzam buszować na teistycznym podwórku i z niego wyprowadzać wszelkie nasuwające się sprzeczności, po drugie – skupie się na wierze katolickiej jako na najbardziej znaczącej i nomen omen, tej, którą najlepiej znam, po trzecie – będę starał się znajdywać jak najlepsze wyjaśnienia i usprawiedliwienia nasuwających się wątpliwości, ale jednego nie zamierzam odpuścić – determinizmu, będzie to podstawą moich rozważań, której nie zamierzam naginać w żaden sposób.

Rozpocznijmy, więc - by móc zacząć nasze rozważania nad Bogiem musimy wyznaczyć jakieś podstawowe cechy go określające. Oczywiście wszystkim, którzy choć raz czytali biblie na pewno przyszedł już do głowy pierwszy przymiotnik; „wszechmocny”. Rozumowanie jest całkowicie uzasadnione, mówimy w końcu o istocie, która stworzyła niebo i ziemie, gwiazdy, zwierzęta, roślinny – a do tego potrzeba czegoś więcej niż dobre chęci i puszka Dekoralu. Wiec mamy „wszechmoc”. I tu zachodzi pierwsza aporia, i od razu nasuwa się na myśl pytanie, którym wielu z was męczyło w podstawówce katechetów – „Psze pani! Psze pani! A skoro Pan Bozia jest wszechmocny to czy może stworzyć kamień, którego sam nie podniesie?”. Tak, to się nazywa zagięcie katechetki… I cóż, nie można odmówić takiemu dziecku rozsądku, – bo skoro pani bozia jest wszechmocna, to kamień stworzy na pewno, skoro wszystko potrafi, (bo tym w istocie jest wszechmoc) to i go podniesie, – więc niemożliwym by było zrobienie przedmiotu, którego nie jest się w stanie podnieść. I tutaj zdaje się upadać twierdzenie o wszechmocy boga. Chciałbym, ale nie. Na to pytanie odpowiedź już padła, i wcale nie sugerowała negacji tej Boskiej cechy. Otóż drogie dzieci, trzeba się zapoznać z żelaznym zasadami logiki – to, co jest wewnętrznie sprzecznie – NIE ISTNIEJE. To, dlatego nie widujecie na ulicach żonatych kawalerów czy daleko-widzących ślepców. Kamień, którego wszechmocny stwórca nie daje rady podnieść, jest porównywalny z próbą stworzenia przez niego kwadratowego koła. Bóg tworzy byty (twory niesprzeczne),  jeżeli zaś chodzi o tworzenie bytów sprzecznych – to takowe nie istnieją (nie wierzycie? Jak tak, to podajcie, choć jeden przykład czegoś, co jest sprzeczne i istnieje, byle nie „mądry dres” – mówimy o sprzecznościach wewnętrznych, a nie o waszej powierzchowności), ba! nawet ni są bytami, (bo one z definicji muszą istnieć). Więc pytanie należy zadać w następujący sposób; „Czy bóg może stworzyć nieistniejące?”. Oczywiście, że tak! Jest w końcu wszechmocny. Tylko wtedy to będzie, o słodka ironio, nie istniało! Więc, po co, w ogóle tworzyć? Czyli, wszechmoc pozostaje. I chyba na podstawie tego wywodu, możemy wysunąć jeszcze jedną cechę – Bóg to istota rozumna, kierująca się logiką. Wiem, brzmi to trochę jak błąd hipostazy (przypisanie cech ludzkich, bytom idealnym) – ale pamiętajmy szukamy cech, które możemy przypisać tej nadistocie, a innych cech jak te zaobserwowane w świecie natury (czy na podstawie nich wykreowane) nie znamy. Zresztą, skoro Bóg stworzył nas na swoje podobieństwo, przypisywanie mu cech, które potrafi, choć w pewnym stopniu ogarnąć myśl ludzka – niesie za sobą nie zbyt duże prawdopodobieństwo błędu. Chyba, że biblia się myli, co do tego, że bóg stworzył nas na swoje podobieństwo, jeżeli założymy, choć jeden błąd biblii, to będziemy musieli zakwestionować wiarygodność tego źródła. A że to prowadzi natychmiast do zanegowania wiarygodności istnienia Boga, (o którym to dowiadujemy się w końcu z niej). Lecz jak wspomniałem wyżej – pozostanę na podwórku teistów i założę, że biblia nie kłamie. Więc wszechmoc i inteligencja – nasze pierwsze cechy. Poszukajmy następnych.

Kolejną boską cechą, jaka nasuwa się na myśl jest wszechwiedza. O tak, wszyscy, którzy zetknęli się z biblią na pewno zdążyli się zorientować, że Bóg wie wszystko, kto, z kim, jakie pokolenie, kiedy, po co itd.… I już się nasuwa następna sprzeczność, którą zauważono już przede mną i którą zamierzam przybliżyć, tym, którzy w temacie mniej się orientują. Skoro bóg wszystko wie, to wie także jak sam będzie się w przyszłości zachowywał a skoro zna swoje przyszłe zachowania, „to „tym samym ogranicza pole manewru własnej wszechmocy. Nie można być wszechmocnym, gdy jest się uzależnionym od schematów zachowań wpisanych w linie swojej przyszłości. Charakteryzowanie się wszechwiedzą, i wszechmocą – polegającą na m.in.: całkowitej niezależności, to odznaczanie się cechami na tyle ze sobą kolidującymi, że istota je posiadająca staje się bytem sprzecznym – a jak już wspomnieliśmy, byty sprzeczne nie istnieją. Czyżbyśmy udowodnili przed chwilą, że Boga nie ma? Nie, co najwyżej, że nie jest jednocześnie wszechmocny i wszechwiedny. No tak, tyle, że jak wcześniej wspominałem nie będę szedł na łatwiznę i spróbuje wysunąć kontrargument, udowadniając, że taka mieszanka się nie wyklucza. Ok., przeciętny katolik odpowiedziałby, że bóg istnieje poza czasem i przestrzenią – w końcu je stworzył. Dobrze, tylko stwierdzenie, że bóg jest stwórcą czasu i istnieje poza nim to kolejna komplikacja. Akt stworzenia już jest wyznacznikiem czasu – mianowicie określa to, co było przed i po akcie stworzenia – a to już jest czas. I muszę tu chyba sprecyzować, bo nie wszystkich pewnie ta argumentacja przekonała. Pamiętajmy, że cały czas mówimy w kontekście wszechmocy i problemu, który rodzi wszechwiedza. Jednym z możliwych wyjść z tej sytuacji jest stwierdzenie, że bóg istnieje poza czasem. Zobrazować możemy to na przykładzie – mamy linie czasu, której symbolem będzie załóżmy, rzeczka; miejscem poza czasem, będzie brzeg; bóg to chłopiec; wszechświat to kręgi rozchodzące się na powierzchni wody; a akt stworzenia świata przez Boga to wrzucenie kamyka do rzeczki, przez chłopa. Więc to będzie wyglądało mniej więcej tak, chłopiec stoi na brzegu, wrzuca kamień do niezmąconej wody rzeczki a woda pod wpływem kamyczka zaczyna falować. Czy czas rozpoczyna się od momentu falowania wody? Czy kręgi rozchodzące się po lustrze wody są jedynymi wyznacznikami czasu? Nie wydaje mi się, wg mnie tam gdzie jest przeszłość i przyszłość tam już możemy mówić o czasie. Tak, więc, Bóg nie może istnieć poza czasem.  W takim razie skoro nie w ten sposób, to spróbujmy w inny – Bóg nie tyle jest niezależny od przyszłości, ale zna po prostu wszystkie możliwości jej rozwoju. To już daje większe pole do popisu, nie uważacie moi mili? Przyszłość nie jest określona, co daje przecież miejsce na funkcjonowanie wszechmocy! Cóż – raczej, nie… I tu bóg jest ograniczony, tyle, że nie jedną tylko możliwością zachowania, a paroma różnymi. Nie przekonuje? To może coś bardziej obrazowego – np. test, w którym musimy zaznaczyć jakąś odpowiedź (pamiętajmy, że cały czas rozpatrujemy kwestie boską – i jakby, z jego perspektywy patrzymy). Pierwszy przypadek (gdzie przyszłość jest jednoznacznie określona) – wyglądałby jak pytanie, do którego w odpowiedziach mamy do wyboru jedynie wariant „a”. Drugi przypadek (niejednoznaczna przyszłość) – mamy do wyboru odpowiedzi „a”, „b”, „c”, itd. Oczywiście ten drugi daje nam więcej wolności, ale czy całkowitą? Nie – by spełnić warunek wszechmocy i pełnej samodzielności boga, to „musiałby być egzamin z pytaniami otwartymi. Czyli – Bóg nie może być wszechmocny i wszechwiedny, jednocześnie.

C.D.N. …                                

Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły