Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Opowiadania :

Idąc przez miasta ulice (Tom 1 - Rodział I)

Świat nagle zawirował. Ocknęłam się na kamiennej podłodze w kościele katolickim przy głównej ulicy Gdyni. Moje palce były tak zdrętwiałe jak by miały zaraz się rozkruszyć w pył. Czarny płaszcz zalewała czerwona plama krwi lejącą się z okolic klatki piersiowej. „Drayden” - pomyślałam. Wstałam bojowo jednak po kilku krokach znów wylądowałam na zimnej posadce kościoła.
Wszystko zaczęło się od ciekawości. Wyjazd do Warszawy z powodu jednego – by poznać nowych ludzi. Los chciał żeby to był On. Jeden z najważniejszych ludzi całego tego„stowarzyszenia”. Równy, dziwny gość z lekkim poczuciem humoru.

Poznałam go przez Internet. Tak, był odpowiedzią na to, co nieznane i to, co mnie dręczyło. Znalazłam do niego namiar i postanowiłam napisać. Odpisał. Mieszkał w Stolicy, Warszawie. Akurat los chciał, że w mojej szkole jechałam właśnie tam na wycieczkę. Umówiliśmy się koło cmentarza i oczywiście nawiałam z wycieczki. Był boski, mój ideał faceta. Czarny płaszcz ciągnący się po ziemi, włosy do ramion, zielone oczy świecące pokusą i wychowanie. Pocałował mnie w rękę mówiąc cichym, lekko ochrypłym głosem „Witam”.
Wiedziałam, że jest tym, co mnie interesuje tym, co nie wiadomo do końca czy istnieje. Że zabija ludzi by przeżyć; jest wampirem. Był delikatny, wszystko, co robił było tajemnicze, nawet mrugnięcie. Niestety pierwsze nasze spotkanie trwało około 2 godzin.
Tak, i to był Drayden, z którym spotkałam się drugi raz właśnie w ten dzień, w którym właśnie leże na zimnej posadce kościoła przy głównej ulicy Gdyni. Leżałam spokojnie jakieś 10 minut i wczołgać się do środka kościoła. Jedna, jedyna postać w czarnym płaszczu siedziała w przedostatniej ławce.
- Matt – powiedziałam z łzami w oczach
- Zabronił mi – powiedział spokojny, lecz zły i niepewny – zaraz tu będzie poczekaj spokojnie.
Cały Matt kochany i wielbiony na wszystkie sposoby. Równie wychowany jak sam Drayden, tylko mniej pewny siebie i mniej bezpośredni. Z resztą bliski jego kolega, chociaż sam Matt mieszka w Gdańsku.
Chłopak prawie ciągle uśmiechnięty nawet w chwili smutku, z długą grzywką z czerwono-granatowym, grubym pasemkiem.
W całym kościele rozległ się huk drzwi. Do środka wszedł Drayden i patrząc na ziemie schylił się do mnie.
- Słodka jak się czujesz? - spytał półszeptem
- No wiesz trochę krwawię – uśmiechnęłam się
Odchylił się i rozciął rękę. Przyłożył do moich ust i szepnął„ pij”.
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły