Krążek tego hiszpańskiego zespołu w warstwie muzycznej czyli balansie pomiędzy goregrind a death metalem jest dla mnie swoistym objawieniem. Technika muzyków podporządkowana na tym długograju jest jednemu celowi, by słuchacz został wręcz okaleczony dźwiękami wydobywąjcymi się z albumu. Nienawiść i zniszczenie to wyznaczniki, które nieprzerwanie panują w muzyce Haemorrhage od początku działalności i tak jest nadal... Ale co cieszy mnie napewno mniej - bardziej wykrystalizowane dźwięki.
"Posthumous Predation" to utwór rozpoczynąjacy krążek, mamy w nim wszytko to co będzie nam towarzyszyło przez kolejne trzydzieści minut z hakiem. Niektórych pewnie przeraża sama etykietka goregrind przyczepiona do zespołu, ale to co panowie wyprawiają wraz z niejaka Rachela, która odpowiedzialna jest za brzmienie gitary i robi to w iście zadowalający sposób, jest nieprzeciętne. Krążek ten napewno nie znudzi nas już po pierwszym przesłuchaniu jak to bywa z innymi strenczycielami z tego gatunku. Mamy tu zespół w pełni ukształtowany muzycznie z maniakami w składzie. Jeden siedzi sobie za perkusją, drugi zaś wyrzuca z siebie raz po raz brutalne i patologiczne teksty, które to spinają dźwięki w jednolitą całość. Doprawdy prawie każdy numer ma w sobie coś charakterystycznego. Taki "Frenzied Genital Carbonization" który przyprawiony jest ciekawą solówką. "Disgorging Innards", tutaj sekcja rytmiczna daje znać o sobie serwując nam łamańce rytmiczne w diabelskim tempie, takich kawałków na płycie jest więcej. Utwory mimo, że zachowują formułę gatunku wymykają się poza niego. Mamy tu utwory pięćdziesięcio sekundowe ale także i kolosy w postaciu numerów pięciominutowych w postaci bonusów gdzie zespół nieco poeksperymentował z wiolonczelą. Efekt tego jest na tyle interesujący, że grzech by było nie sprobować takich patentów na kolejnej płycie. Zespół wygładził nieco swoje brzmienie mniej na płycie brudu, myślę jednak, że fani gatunku nie będą zawiedzeni... a zespół zyska nowych wyznawców "szalonego doktorka".Zespół ma wielką szansę na wyjście z podziemia muzycznego i zaistnienie w szerszym gronie odbiorców a za razem zdobycie, nie oszukujmy się, większej kasy niż to dotychczas było możliwe. Tylko, żeby im "krew do mózgu nie odbiła". Nazwa zespołu nawiązuje przecież do krwotoku wewnętrznego i wylewu krwi do mózgu.
Ignor : :lol: jak pisałem o niej to dla mnie była podziemna :twisted: Recenzja trosz...