Podobno w nauce, jeśli zatoczyłeś koło, to w rzeczywistości jesteś krok dalej. I ja się z tym w pełni zgadzam. Odrobiłem ostatnio lekcje z socjologii. Zrobiłem sobie listę osób, które miały i mają największy wpływ na moje dotychczasowe życie. Wziąłem pod uwagę takie czynniki jak wzajemność/jednostronność, silne/słabe relacje, duże/małe lub żadne prawdopodobieństwo spotkań, chęć/unikanie spotkań, bliskie/dalekie lub żadne pokrewieństwo, mała/duża różnica wieku.
W miarę rzetelne dane i wyniki wyszły dość prawdopodobne. Na raz przyszło mi do głowy ok. 130 osób w ciągu pierwszej godziny, średnio podobno wychodzi ludziom ok. 140 więc w normie, w sumie wyszłoby pewnie kilkaset osób i dalej nie byłoby już sensu robić takiego zestawienia. Do top 100 zdołało się załapać też kilka osób już nieżyjących, ale ciągle mających na mnie wpływ oraz dwa psy i dwie osoby znane publicznie, w tym kojarzony na Darkplanet John Petrucci.U mnie J.P. to jeden z lepszych współczesnych autorytetów wychowawczych i dobra wymówka, żeby np. nie chodzić na religię i słuchać tekstów o J.Ch. (ale przesadzać też nie można, podpaść tzw. prawdziwym katolikom czy nawet jehowym w Polsce to nic przyjemnego). Zamiast niebotycznego bólu i cierpienia - odpowiednia dawka codziennego wysiłku psycho-fizycznego, zamiast samotności i niezrozumienia wśród współczesnych - rodzina i kilka projektów z równymi sobie klasą i umiejętnościami muzykami, gdzie nie koniecznie jest liderem, czasem tylko wartościowo uzupełnia skład. Poza tym robi czasem fajne warsztaty gitarowe, na których można z nim pogadać w zrozumiałym języku i gestach. No ale to tylko przykład, trafiający akurat w moje zainteresowania i pasujący do mojego charakteru.
Przeczytałem też książkę od geografii Polski. Sprzed prawie 20 lat, więc niektóre dane są już nieaktualne, jest kilka błędów, ale ogólnie napisana w najlepszym możliwym stylu w jakim można napisać książkę - względna równowaga pomiędzy tekstem, liczbami, zależnościami, wykresami, schematami, rysunkami, zdjęciami, opisami zgodnymi z rzeczywistością, którą można łatwo sprawdzić i ilością materiału jako całości. Akurat tak trafiłem, że miałem mało geografii w szkole a to obok fizyki chyba najbardziej niedoceniane przedmioty, zwłaszcza w kontekście stabilności gospodarczej w PL, na którą teraz jest spora szansa, jeśli się umie to docenić i zauważyć. Od fizyki z kolei nie znalazłem żadnej szkolnej książki, ale z perspektywy czasu i pamięci mogę stwierdzić, że było dużo niepotrzebnych i abstrakcyjnych pojęć i wzorów, zwłaszcza z mechaniki kwantowej i oczywiste błędy w podstawowych definicjach, ale to też po części wynika ze zmian w ogólnie akceptowanym stanie wiedzy o świecie. Poza tym mnóstwo nie dających się sprawdzić w praktyce zadań, co w ogóle mija się z sensem nauki fizyki. Nie zmienia to faktu, że to nadal mój ulubiony przedmiot ever a nawet wszech czasów.
Na półce z książkami brakuje mi jeszcze na przykład powiązania pomiędzy elektrotechniką (liczby zespolone), matematyką (liczby naturalne i statystyka), zdrowiem (kondycja psycho-fizyczna), etyką (fair-play, nie żebym się znów czepiał, ale Nowy Testament ile razy by nie był przepisywany i tłumaczony - słabo mi tutaj pasuje, więc dyplomatycznie rzecz ujmując - trzymam w oddzielnej szufladzie) czy mechaniką (książki typu 'zrób to sam'). Najlepiej pasowałaby jakaś książka o tematyce zespołowych gier olimpijskich, napisana w stylu tej od geografii. Nie wiem czemu do każdego przedmiotu w szkole istnieje jakiś podręcznik, a na WF-ie jakoś nikt nigdy o to nie dbał. Hmmm, może trzeba by napisać. Nie mam też nic konkretnego do muzyki, ale było tego trochę w szkole, więc poznajduję jakieś materiały, ksera, wydruki i może coś poskładam w kontekście techniki i inżynierii.
Chyba nie wyszedł mi ten felieton, z założenia felieton powinien być bardziej ogólny, bez zbędnych doświadczeń osobistych, ale to już ostatni z tej serii i pewnie ostatni na DP. Może jeszcze czasem napiszę jakąś reckę albo inny wpis, a póki co zakupiłem w tym tygodniu piłkę do kosza, bo ma być ładna pogoda i jak nie padnę z oszczędności na jedzenie przez dwa tygodnie, to może dokupię też trampki. Szkoda, że znajomi z którymi najchętniej bym pograł mieszkają w różnych miastach i na ogół są mocno zapracowani, niektórych poznałem chyba zbyt słabo, unikam lub mało ufam, ale i tak gramy w jednym zespole a już raczej na pewno w to samo i tyle.
A poza tym piłka to, jak dla mnie, jeden z lepszych możliwych wynalazków przydatnych w rozwoju światopoglądu.
Yngwie : O, a tu się jeszcze sam skomentuję muzycznie i idę spać http://www....