Rok 2150 ;)List: archaiczna forma komunikacji między Homo sapiens sapiens, nietrwały nośnik informacji charakteryzujący się najwolniejszym przepływem a przez to najszybszą dezaktualizacją danych. Najczęściej spotykana forma to papierowe karty pokryte pismem. Pojedyncze okazy znajdowano nasączone substancjami wonnymi, domniemywa się, że miało to związek z rytuałem godowym Homo sapiens sapiens. Zachowały się nieliczne formy kopalne, odnajdywane w tzw. „kapsułach czasu”. Do dziś nie udało się rozszyfrować znaczenia słów „polecony” oraz „priorytet”. Badania trwają…
Obiecałam znajomemu przesłać zdjęcia. By nabrały nieco namacalnej formy nagrałam je na płytę CD i zapakowałam do koperty (wprawdzie to nie to samo co zdjęcia wywołane, ale zawsze lepsza to pamiątka, niż fotki w postaci absolutnie abstrakcyjnego zbioru danych na dysku). Coś mi jednak nie pasowało. W kopercie tylko płyta? Głupio jakoś… Chwyciłam więc kartkę, by skreślić parę słów (nie omieszkam wspomnieć, że znajomi na ten widok powątpiewali w moje „zdrowe zmysły”) i… przyznam szczerze: miałam problem z nieformalną treścią „pełnometrażowego” listu.
Przyzwyczajona do ciągłej wymiany konkretnych, bieżących informacji przez maile, smsy, komunikatory, przez chwilę nie potrafiłam się rozpisać. Zdania brzmiały nienaturalnie, były „kanciaste” i „sztywne”. W końcu się wkurzyłam i „wywaliłam kawę na ławę”. Słowa zaczęły płynąć.
Dobrze, że człowiek ten zna mnie nie od dziś i wybaczy mi niedorozwinięte wstęp i zakończenie, liczne wtrącenia w nawiasach (często mam „myślociąg” i gdy o czymś pisze lub mówię, to nasuwają mi się różne skojarzenia i odchodzę od tematu. Hm, o czym to ja…? ;) ), uśmieszki, niedopowiedzenia i chyba z pięć linijek dopisków typu P.S., P.P.S., P.P.P.S, itd. Grunt, że umiem jeszcze pisać listy. Odręcznie!
P.S. Mam tylko nadzieje, że się doczytał. ;P
„Piszesz mi w liście, że kiedy pada,
kiedy nasturcje na deszczu mokną,
Siadasz przy stole, wyjmujesz farby
i kolorowe otwierasz okno.
Trawy i drzewa są takie szare,
barwę popiołu przybrały nieba.
W ciszy tak cicho, szepce zegarek
o czasie, co mi go nie potrzeba...”