Witchmaster powstał w 1996 roku w Zielonej Górze, a jego założycielami byli Geryon i Reyash. Skład szybko uzupełnił perkusista Vitold. W pierwszym okresie działalności wydali dwie kasety demo i szlifowali swoje kawałki, gdyż te powtarzają się na obu demówkach i pierwszej płycie, choć na każdym z tych wydawnictw jest ich coraz więcej. Wydaniem albumu, który otrzymał wdzięczny tytuł "Violence & Blasphemy" zajął się Pagan Records od razu na kompakcie, winylu i kasecie, a stało się to w lutym 2000 roku.
W roku 2002, podczas wydawania swojej drugiej płyty „Masochistic Devil Worship”, Witchmaster to był już zupełnie inny zespół niż ten debiutujący przed dwoma laty albumem „Violence & Blasphemy”. Gitarzysta Geryon zebrał nową ekipę, gdzie za baterie odpowiadał Inferno z Behemoth i Azarath, a za wokale współtwórca Profanum, Bastis. Skład uzupełnił basista Shymon, a razem stworzyli taki wymiot jakiego polski thrash/black metal chyba jeszcze nie widział.
Intensywnie, treściwie, złowrogo. Tak rozpoczyna się 2019 rok w wykonaniu Embrional. W sieci można już posłuchać trzeciego dużego albumu Skullrippera i spółki, pt. “Evil Dead”. To niespełna czterdzieści minut death metalu silnie zakorzenionego w gatunkowej tradycji, a z drugiej strony coraz silniej akcentującego indywidualne podejście. Po czterech latach od premiery świetnego “The Devil Inside” i licznych przetasowaniach w składzie, zespół powraca silniejszy i bardziej głodny krwi.
Cztery triumfalne koncerty Nine Inch Nails w nowojorskim Radio City Music Hall. Najnowszy teledysk, zrealizowany z punktu widzenia pierwszej osoby, „Ahead of Ourselves – live and cold and black and infinite”, zabiera nas w sam środek chaosu, który Nine Inch Nails dokonują na scenach podczas wyprzedanych koncertów. Za reżyserię odpowiada Brook Linder.
Swoistą drugą młodość przeżywa obecnie Testament. Świetne płyty, utrzymanie gwiazdorskiego składu i doskonała forma powodują, że zespół cieszy się popularnością jaką mógł się szczycić w latach dziewięćdziesiątych. W dodatku do Polski przyjechał z obstawą takich tuzów jak Annihilator i Death Angel. Nic więc dziwnego, że do Warszawy ludzie ściągali z odległych części kraju, a pod Progresją pojawił się nawet autokar z Litwy. Koncert został wyprzedany.
Od momentu swojego powstania Six Feet Under konsekwentnie zdobywał popularność i w momencie nagrywania swojej trzeciej płyty „Maximum Violence”, był już bardzo znany, choć zdania na temat jego twórczości były podzielone. Być może ze względu na rozwijającą się karierę tego zespołu opuścić go musiał Alan West, który nie mógł już pogodzić gry w nim z obowiązkami w Obituary. Na jego miejsce przyszedł Steve Swanson, który miał za sobą epizod w Massacre. Z nim w składzie nagrali płytę, która przebojem wdarła się w młodzieżowe upodobania, zyskując spory rozgłos i pełne hale na koncertach.
W Progresji to nigdy nic nie wiadomo. Raz się przyjdzie pięć po i już grają, innym razem jest się punktualnie i trzeba czekać w nieskończoność. Człowiek się spieszy po robocie, wpycha w siebie ten obiad na wyścigi, leci przez całe miasto, żeby zdążyć, wchodzi równo z gwizdkiem, a tam puchy, nic się nie dzieje. Wiem, że ciężko zaczynać jak sala świeci pustkami ale to chyba nie trudno przewidzieć, że jest dzień roboczy, a klub dość daleko od cywilizacji i nie każdy może zdążyć na tą dziewiętnastą. Wystarczy ustalić późniejszą godzinę. A wiele osób po prostu nie interesują występy suportów i specjalnie przychodzą później. Po co to więc czekać na nich i uszczęśliwiać ich na siłę?
Chociaż Onslaught nie ma na swoim koncie zbyt wielu wydawnictw (całe 5),
to jednak każda z ich płyt nigdy nie zeszła poziomem poniżej "bardzo
dobrej". Cztery lata przyszło nam czekać na następcę rewelacyjnego
"Killing Peace", który przy okazji pokazał jak powinien wyglądać
odpowiedni come back. Tamtej płycie nie brakowało nic - znakomicie
zagrany thrash, powlekany cięższymi wstawkami i znakomitymi solówkami.
Dość powiedzieć, że "Killing Peace" wymiótł całą ówczesną
konkurencję (łącznie z wyjątkowo byle jakim "United Abominations" Rudego i
Megaśmierci).
Już za dwa tygodnie Śląsk nawiedzi brytyjski zespół thrashowy Onslaught promujący nową płytę "Sounds of Violence". Zagrają w katowickim Mega Clubie 13 kwietnia. Towarzyszyć im będzie niemiecka grupa Suidakra, wykonująca melodyjny death metal z wpływami folkowymi. Niestety, w ostatniej chwili z trasy wycofała inna niemiecka formacja - Debauchery. W Katowicach zagranicznych gości wspomogą śląskie zespoły The No-Mads i Świniopas. Wydarzeniu patronuje serwis DarkPlanet.
13 kwietnia zawita do Polski, dokładniej do katowickiego Mega Clubu, w ramach trasy "Screaming for Violence Tour 2011" brytyjska legenda thrash metalu - Onslaught. Grupa promować będzie nowy album „Sounds of Violence.” Wsparcia na scenie udzielą im thrashmetalowa ekipa z Katowic - The No-Mads dowodzona przez wokalistkę Sylwię Papierską i gitarzystę Przemka Latacza - oraz śląski zespół crossoverowy Świniopas, który ostatnio wydał świetny album "Eat Pizza or Die". Wydarzeniu patronuje Darkplanet.
Ta pszczyńska formacja już dawno wyrosła spod lokalnego podwórka.
Myślę, że większość z was już niegdyś słyszała coś tam o tej grupie,
zwłaszcza ci, którzy mieli okazję być w zeszłym roku na Knock Out Festival, gdyż ta właśnie grupa otwierała ten fest. Fani Frontside'a
również mogą znać "Hjudż si si em", gdyż te dwie grupy bardzo często
razem koncertują. Ci, którzy nie znają ekipy Pacha i Sojczyna należy
się małe przedstawienie grupy. HugeCcm to zespół wywodzący się z
Pszczyny, który powstał w 2003 i gra mieszankę groove, thrash, death
metalu z hardcore'owym uderzeniem i wychodzi im to naprawdę
wyśmienicie.
Słowacki duet Kifoth donosi o zakończeniu prac nad trzecim albumem studyjnym. Płyta "Violence Corporation" powstawała podobnie, jak poprzedni krążek duetu - "Acerbity Torrent". Komponowanie w studio mirCoLABORATORY zajęło około 2 lat co korzystnie wpłynęło na produkcję i ogólny kształt nagrań. Muzycy Kifoth opanowali sztukę miksowania do perfekcji, ich intencją podczas szykowania materiału na kolejne wydawnictwo było tym razem zadbanie przede wszystkim o zróżnicowanie muzyczne nagrań, ale bez szkody dla zwięzłości przekazu. Podsumowując, "Violence Corporation" to nowe technologie, zbalansowane brzmienie, uderzające beaty i niepospolite melodie.
Warszawski kwintet War-Saw chociaż istnieje zaledwie od dwóch lat, to już ma na swoim koncie dwie EPki. Trzyutworowe "Spiral Of Violence" jest drugą z nich i przynosi porcję solidnego thrash/death metalu opartego na najlepszych, klasycznych wzorcach.
Choć od czasu wydania ostatniej, jeszcze ciepłej płyty
electro/psy/industrialnego Implant nie minęło jeszcze pół roku,
belgijski one-man projekt zdecydował się uraczyć swoich fanów kolejnym
materiałem. EPka "Violence", jak na swoje niepozorne rozmiary, zawiera
aż 12 tracków oferujących w sumie ponad 50 minut czystego parkietowego
elektronicznego miszmaszu skoncentrowanego głównie na nagraniu
tytułowym i jego remiksach. Główna postać aktu - Len Lemeire podjął się kolaboracji z takimi projektami jak Shiv-R, Studio-X czy debiutantami sceny - Mizuh, Prune Flat i
Midnight'Mare, którzy zwyciężyli w remiksowym konkursie ogłoszonym
przez label Alfa Matrix i grupę Implant.
Demolition Hammer to absolutny rodzynek swoich czasów. Grupa wydała swój debiutancki album "Tortured Existence" w momencie królowania death metalu i choć album spotkał się z mieszanymi opiniami, to grupa została zauważona. Ich zbrutalizowany, ale prostolinijny thrash dawał podstawy do tego, aby sądzić, że grupa pójdzie w death metal. Nie do końca się tak stało, gdyż drugi album Amerykanów "Epidemic Of Violence" dalej oscylował bardziej wokół starej thrashowej szkoły, ale na pewno przemycał więcej elementów najbardziej popularnego wówczas metalowego nurtu.
Dokładnie siedem miesięcy po premierze ostatniej płyty Cannibal Corpse - "Evisceration Plague" w internetowych księgarniach ukaże się jej komiksowa wersja. 96-stronicowa graficzna nowela "A History Of Violence" autorstwa artysty-plastyka Vince'a Locke przybliża historię każdego poszczególnego utworu z ostatniej płyty Amerykanów oraz pomaga zgłębić bogatą treść i wątki 12 makabrycznych opowieści zawartych w nagraniach. Każdy kto zdecyduje się na kupno książki otrzyma również egzemplarz oryginalnej płyty.
Ledwo 15 maja ukazał się najnowszy album projektu Implant, a już zespół planuje wydanie najnowszego EP „Violence”, dostępnego tylko w formie cyfrowej. Wraz z EP związany jest konkurs skierowany do młodych, zdolnych artystów, DJów i projektów elektronicznych na remix tytułowego utworu wykonywanego wraz z duetem Angelspit. Dla zainteresowanych udostępniono specjalne łącze (link w rozszerzeniu) za którego pośrednictwem ściągnąć można zestaw sampli, loopów i podkładów niezbędnych do utworzenia najlepszego remisu. Ostateczny termin upływa 30 czerwca.
Z końcem roku elektronicznej scenie objawia się kolejny amerykański czyn - Geistkinder. Zaskakujący i szokujący zarazem debiutancki album formacji to dziewięcioczęściowy bezkompromisowy, chory, obrzydliwy i surowy opus ujawniający nie tylko muzyczny obiekt zainteresowań muzyków duetu - D. Drake''a i S. Smitha, tj. ociekający krwią i przemocą seks opakowany w brutalny electro/industrial. Premierowy materiał dwójki z Jacksonville ukaże się 12 grudnia nakładem amerykańskiej świątyni dark electro, harshu i industrialu - DSBP.
W pierwszych dniach grudnia ukaże się wspólny album ekscentrycznej wokalistki i kompozytorki - Mona Mur i En Escha - producenta, kompozytora i multiinstrumentalisty. Damska część duetu współpracowała swego czasu m.in. z Einstürzende Neubauten, Yello czy The Stranglers, zaś En Esch przez lata był filarem zespołu KMFDM, współdziałał również z supergrupą Pigface, a aktualnie dowodzi projektem Slick Idiot. Ich pierwszy wspólny krążek oscylować będzie głównie w klimacie industrialu. Wyjątkowego smaku płycie mają nadać elektroniczne, melodramatyczne wstawki.
Tego samego dnia co Kill The Client czyli 28 października, nowy album wydadzą ich koledzy ze stajni Willowtip - zespół Phobia. Będzie to już szósty krążek grindcorowców, ale jak sami twierdzą - zdecydowanie najcięższy i najbardziej brutalny. Płyta nosi tytuł "22 Random Acts Of Violence". Materiał stanowić będą 22 krótkie kompozycje, które jednak wciąż
będą nosiły piętno punk rocka, do którego muzykom jest bardzo blisko.