Fobos jest jednym z dwóch księżyców Marsa, co samo w sobie wskazuje kierunek w jakim powinniśmy podążać wgłębiając się w dziewiąty album „Voivod” pod tytułem „Phobos” właśnie. To tam więc dzieją się wszystkie dynamiczne, zaskakujące, toksyczne, radioaktywne, ponadświetlne, podświadome, wielkie i niewyobrażalne zdarzenia i przemiany. To tam należy doszukiwać się Anarka, który kimkolwiek lub czymkolwiek by nie był, to chyba spogląda na nas obłąkańczo z okładki. Jednym słowem kosmos. Nieprzenikniony, nieodgadniony, nieprzewidywalny kosmos.
Ironbound to heavymetalowa załoga z Rybnika, w której skład wchodzą członkowie, między innymi, Soul Collector i Crimson Ice. Na swoim koncie mają EPkę „She-Devil” z 2017 roku, a pod koniec 2018 wypuścili duutworowy materiał „Witch Hunt/Lifeblood” mający wypromować nadchodzący album. Jak na przedpłytowy przedsmak to jest bardzo dobrze i na pewno zachęcająco.
Zespół Totenmesse został założony w 2016 roku. Pierwsze demo, "Demo 2017", zostało nagrane rok później. Członkowie zespołu pochodzą z takich zespołów jak Odraza, MasseMord, Deception i Hell United. Ich doświadczenie słychać w muzyce debiutanckiego albumu "To", który ukaże się 2 listopada 2018 roku. Album zawiera siedem nowych utworów oraz cover “20st Century Schizoid Man” King Crimson. "To" został nagrany w Roslyn Studio.
Szósty album Sentenced ukazał się na początku 2000 roku. „Crimson” jest płytą, która pokazuje łagodne i uczuciowe oblicze metalu. Jeżeli w ogóle można w jakikolwiek sposób odnosić to jeszcze do death metalu to jest to taki sentimental heavy melo-death light. Piosenki są o miłości. Zawsze niespełnionej, nieszczęśliwej, zdradzonej i oszukanej. Z założenia więc są pesymistyczne. Z tekstów bije smutek, żal i często nieumiejętność pogodzenia się z rzeczywistością.
Od dawna już nie bardzo mogę wybierać sobie koncerty, na które chce pójść, a jest odwrotnie. Jak mogę iść to patrzę co akurat jest. A, że dzieje się dużo, to zazwyczaj można trafić na coś ciekawego. Na przykład w sobotę miałem do wyboru Bloodthirst w Voodoo i Hammerfall w Progresji. Ponieważ w Voodoo byłem raptem we wtorek przy okazji trasy Christ Agony, tym razem postawiłem na większą imprezę. W dodatku Bloodthirst już widziałem na żywo, a na mistrzów power metalu miałem pójść po raz pierwszy.
Crimson Rockets pochodzą z Warszawy i grają rock and roll. Pod koniec 2015 roku wydali EPkę zatytułowaną „Crimson Rockets”. Energii i rockowego pazura na niej nie brakuje, a napięcie podsyca ostry głos Kamili Apryas, którą swego czasu można było zobaczyć w drugiej edycji „The Voice Of Poland”. Dostała się tam do drużyny Patrycji Markowskiej co nie powinno nikogo dziwić, ponieważ śpiewa naprawdę fantastycznie.
Knock Out Productions oraz PW Events przypominają, że niebawem do Polski dotrze objazdowa, metalowa balanga w towarzystwie szkockich piratów czyli Alestorm oraz power metalowego Brainstorm. Do tego zobaczymy w akcji Kanadyjczyków z Crimson Shadows oraz folk metal z Australii w wykonaniu Troldhaugen. Przystanki na trasie to Wrocław, Warszawa oraz Kraków. To oni powinni robić muzykę do "Piratów z Karaibów" albo przynajmniej zagrać w serii jakieś role. Running Wild dawno odszedł od pirackiej estetyki, zaś szkocka załoga Alestorm ani myśli z niej rezygnować. Ich sztandar ma wyeksponowane credo "True Scottish Pirate Metal". Na metalowym oceanie Alestorm żegluje już dziesiąty rok i dokonał w tym czasie trzech skutecznych napaści na narządy słuchu i umysły fanów ciężkiego grania.
Ciężko jest mi opisać płytę, która ukazała się wiele lat przed moim narodzeniem. Ze zrozumiałych względów nie umiem oddać ducha tamtych czasów i przekazać emocji jakie towarzyszyły komuś kto zakupił nową płytę winylową i słuchał jej sobie w domowym zaciszu albo wraz ze znajomymi na prywatce czy też gdziekolwiek indziej. Postarałem się jednak wgłębić trochę w zarys historyczny i spróbować sprecyzować okoliczności w jakich rodziła się jedna z największych legend w historii rock n’ rolla.
Nucleus Torn to szwedzka grupa grająca alternative metal/neofolk. Zespół istnieje od 1997 roku i ma w swoim dorobku trzy albumy długogrające, tworzące trylogię. Teraz nadszedł czas na nowy rozdział w karierze zespołu, który grupa rozpocznie albumem "Golden Age", który ukaże się już w listopadzie. Zaledwie dwanaście miesięcy minęło od wydania ostatniej części trylogii Nucleus Torn ( „Nihil” – 2006, „Knell” – 2008 i „Andromeda Awaiting” – 2011), a zespół już zapowiada czwarty album. Szwedzki projekt właśnie zaprezentował okładkę i tracklistę swojego kolejnego albumu „Golden Age”.
Grafik koncertowy końca lutego zapowiada się niezwykle interesująco między innymi za sprawą Davida Crossa. Były członek King Crimson wystąpi z własnym zespołem na dwóch koncertach w naszym kraju. Do pierwszego koncertu dojdzie 27 lutego w warszawskiej Progresji. Do drugiego dzień później w Krakowie, jednak nie jak wcześniej zapowiadano w klubie Studio - a w Zaścianku. Obydwa występy poprzedzą koncerty Wojciecha Hoffmana - lidera zespołu Turbo - z jego progresywnym projektem Drzewa. Istotną zmianą jest także brak występów brytyjskiej grupy The Quireboys, której udział wcześniej był zapowiedziany.
Lata 80. to szczególny okres rozkwitu power metalowej sceny.
Wielkie zespoły i ledwo zauważalne kapele wyskakiwały dosłownie jak
grzyby po deszczu, serwując żądnym wrażeń słuchaczom porządną dawkę
muzyki, koniecznie obfitującej w melodyjne solówki, prostą perkusję i
ten charakterystyczny dla ówczesnej epoki wokal.
Gratka dla wielbicieli melodyjnego rocka i rock'n'rolla,
także wielbicieli dynamicznego rocka progresywnego. Wystartowała właśnie sprzedaż biletów na dwa koncerty w Polsce słynnej,
reaktywowanej przed kilkoma laty brytyjskiej formacji The Quireboys,
której z pełnowymiarowymi setami towarzyszyć będzie David Cross
Band, czyli zespół byłego skrzypka, klawiszowca King
Crimson. Pierwszy show odbędzie się 27 lutego w warszawskiej Progresji, natomiast dzień później zespoły zagrają w Krakowie, w klubie Studio. Bilety w cenie 99 złotych dostępne są w przedsprzedaży do 23 grudnia, następnie podrożeją do 111 złotych, natomiast w dniu koncertu ich cena wynosić będzie 130 złotych. Organizatorem koncertów jest agencja MA-IN. DarkPlanet patronuje wydarzeniom.
Były wokalista heavy/powermetalowego Crimson Glory - John Patrick Jr. McDonald (znany szerzej pod pseudonimem Midnight) - zmarł 8 lipca w wieku 47 lat. Przyczyną zgonu była niewydolność nerek i wątroby. Muzyk przebywał ostatnio w St. Anthony's Hospital na Florydzie, gdzie w ostatnich chwilach życia towarzyszyła mu rodzina oraz muzycy Crimson Glory, Savatage i Jon Oliva's Pain.
Coroczne Święto Dyni już za niespełna dwa tygodnie. W ramach jego obchodów w warszawskiej Progresji 31 października odbędzie się Metal Halloween. Na imprezie w stołecznym klubie wystąpi 6 zespołów, które poruszają się w stylistyce ciężkiego rocka i różnych odłamów metalowego grania. Każdy znajdzie coś dla siebie. Wśród wykonawców pojawią się m.in. Carnal, Horrorscope i Dragon’s Eye. Imprezie patronuje DarkPlanet.
W każdej mniejszej lub większej grupie ludzkiej zdarzają się konflikty. Wtedy to bardzo często podejmujemy decyzję o tym aby się rozstać na jakiś czas. Czasem wracamy do siebie, czasem zaś nasze drogi się rozchodzą. Przed podobnym dylematem stanął Robert Fripp w połowie lat 70, kiedy to zawiesił działalność King Crimson. Niewielu było takich, którzy wierzyli w powrót zespołu w oryginalnym składzie. I jak się okazało mieli rację.
Jeden kolor, a tyle znaczeń. Czerwień dodaje energii, odwagi, wyzwala bunt, namiętność, jest twórcza a jednocześnie niszczycielska. Podobnie sytuacja ma się z płytą "Red" będącą ostatnim wcieleniem Karmazynowego Króla z lat 70-tych.
Piąty krążek studyjny ekipy Roberta Frippa to kolejny wielki klasyk. Oczywiście po drodze nie obeszło się bez przetasowań w składzie, co musiało rzutować na to, że muzka znów będzie inna. Do tej pory każdy kolejny album zespołu był inny i nie inaczej jest tym razem. Trzeba jednak powiedzieć, że "Larks'…" podobnie jak poprzednia płyta "Islands" jest dosyć wyciszonym albumem.
King Crimson - brytyjska supergrupa z kręgu progresywnego rocka, która bodaj najdalej rozciągnęła granice gatunku. Wskutek licznych zmian personalnych, grupa nigdy nie wykształciła stałego brzmienia. Założycielem grupy i jej jedynym stałym członkiem jest Robert Fripp, wirtuoz gitary i melotronu.
Niedługo, bo zaledwie rok kazał czekać Robert Fripp na następcę genialnego debiutu. Muzykę zespołu zaczęto określać mianem rocka progresywnego, gdyż poszerzał horyzont muzyczny o jeszcze nieeksplorowane rejony. Ogromny szał i moda na zespół przyczyniły się do tego, że oczekiwania wobec następnego wydawnictwa były wysokie. W tym czasie Fripp zdążył pozbyć się MacDonalda, werbując do składu trzech nowych muzyków.