Heavy metalowy Ironbound z Rybnika zadebiutował, wydaną przez Ossuary Records, płytą „The Lightbringer”. Znajduje się na niej osiem, poprzedzonych gitarowym intrem, kompozycji, utrzymanych w starym klimacie. I choć okładkowa grafika przedstawia miasto przyszłości, to raczej jest to miasto przyszłości widziane oczami lat osiemdziesiątych, a jej bohater po prostu utknął „gdzieś w czasie”. Wprawdzie nie jest to nigdzie napisane, ale jak tak na niego patrzę to mam nieodparte przekonanie, że ma na imię Edek.
Na 26 stycznia Odium Records ogłosiło premierę nowego albumu Hell-Born "Natas Liah". Zespół powraca po 12 latach od ostatniego albumu. Na płycie znajduje się dziewięć utworów osadzonych w typowym dla nich, niepozbawionym melodii, old schoolowym black/death metalu. W nagraniach nie zabrakło również gości. Wśród nich jest między innymi Nergal. A sam Baal określa „Natas Liah” jako najlepszy, najbardziej dojrzały, dopracowany i klimatyczny album w historii Hell-Born.
CrommCruaich : Słuchałem paru kawałków na necie i zapowiada się dobrze. Czeka...
„Infernale Et Diabolicum Violentiam Barbarum …Duo Decennia Pura Satanism…” to płyta wydana z okazji uczczenia dwudziestolecia Goat Thron i przy okazji upamiętnienia Dagona, który współtworzył zespół na samym początku. W tym celu Funeral postanowił wynurzyć się na chwilę z odmętów śmiercionośnego dark ambientu i przypomnieć nagrania z trzech pierwszych demówek z lat 2000 – 2001, kiedy to parał się black metalem. Udział w tej retrospekcji wzięli też Cenobit Eerie z ambientowego Rust On The Ax na wokalu i gitarzyści Standartenmisanthropicführer Capricornus Mróz i Trizar.
Wewnętrzna grafika w okładce „High” przedstawia paczkę papierosów bez filtra klasy F o nazwie Flotsam And Jetsam. Biorąc pod uwagę front okładki jest to chyba jakaś przestroga, mogąca świadczyć również o niebezpieczeństwie obcowania z samą muzyką. Na szczęście jednak nie ma co się przejmować, bo zawartość jest mało toksyczna, nie zawiera wcale substancji smolistych, a w smaku jest bardzo przyjemna.
„Słowiańska Duma” to drugie demo Saltus, ale pierwsze takie z prawdziwego zdarzenia, ładnie wydane przez Nawia Productions, oczywiście na kasecie. W rozwijanej okładce znalazło się więc miejsce nie tylko na teksty i zdjęcia, ale i na pochwałę starych czasów i szacunek dla sił przyrody, a także, przyozdobione wizerunkami orła, biało czerwone tło. Saltus czci bowiem rodzimą tradycję, ale krzyżowi i rozpanoszonej żydowskiej religii niesie wojnę, śmierć, nienawiść i gniew.
W dniu dzisiejszym swoją premierę ma nowy, dziewiąty album fińskiej grupy Nightwish, zatytułowany „Human. : II: Nature”. Materiał został zarejestrowany w okresie od sierpnia do października 2019 w Röskö, Petrax Studios i w Troykington, a także w Finnvox Studios przez Tero Kinnunena, Mikko Karmilę i Troya Donockleya. Miksem zajął się Mikko Karmila z Finnvox, wraz z Tuomasem Holopainenem i Tero Kinnunenem. Masteringu dokonał Mika Jussila w Finnvox.
„Under The Blood Banner” to druga płyta Before God. Wydana została dwa lata po znakomitym debiucie „Wolves Amongst The Sheep”, a był to bardzo pracowity okres, bo w tym czasie ukazały się dwa albumy macierzystej, dla większości muzyków, formacji Bound For Glory. Płyta została wydana przez własną B.F.G. Productions oraz niemiecką Endzeit Klänge. Natomiast kaseta wyszła za sprawą amerykańskiej Strong Survive Records, ale do sprzedaży tylko na terenie Polski, o czym świadczy stosowny zapis w okładce. Jedyne czego nie moge tu rozszyfrowac to co ta okładka przedstawia.
„Muladona” to nowela, której autorem jest amerykański pisarz Eric Stener Carlson. Opowiada o miasteczku Incarnation w Teksasie, zaatakowanym przez pandemię grypy w 1918 roku. Epidemia naprawdę przetoczyła się w owym czasie przez Europę i Stany Zjednoczone, jednak sama opowieść jest już wytworem wyobraźni autora. Na jej podstawie, szwajcarski zespół Rorcal, nagrał swoją piątą płytę, nadając jej ten sam tytuł i ubierając ją w katastroficzny post sludge / black metal.
Dużo się dzieje na pokładzie Vane. Melodic / groove metalowcy kończą rok z przytupem wydając singiel “Row, Ye Scallywags!” Świetna produkcja, efekty specjalne (np. odgłos oceanu poprzedzający wejście skocznego riffu) oraz charakterystyczny dla Vane miks brutalnego wokalu z chwytliwymi melodiami gitarowymi czynią z “Row,Ye Scallywags!” utwór, który z pewnością wybrzmi na niejednym koncercie krakowian!
Vox Interium to death metalowy zespół z Gliwic, założony w 1997 roku. W początkowym okresie działalności wydali cztery taśmy demo, na których prezentowali po kilka kawałków w języku polskim. Debiutancki album „Zymosis Of Souls” udało się wydać w 2001 roku, najpierw również własnymi nakładami, ale w roku następnym zajęła się nim, dowodzona przez Mittloffa z Hate, Apocalypse Productions. Wcale mnie to zresztą nie dziwi, bo Vox Interium prezentuje na nim kawał bardzo solidnego grania.
Idąc krętą ścieżką ciemnego lasu nagle spotykamy kobietę ubraną w barokowe szaty. Jest w niej coś tajemniczego, ale i przerażającego. Bez słowa sprzeciwu poddajemy się jej woli, a ona, przy wtórze klawiszowych dźwięków, prowadzi nas do widniejącego w oddali zamku. Tam jesteśmy świadkiem prawdziwej krwistej sztuki. Kostiumowego przedstawienia, pełnego strachu, mroku i nieprzewidywalności. Stajemy oniemiali i chłoniemy kolejne akty, zachwycając się wartkością scen, charyzmą postaci i wrażeniem jakie wywiera scenografia. Błądząc po zamkowych komnatach stajemy się częścią tego spektaklu i wtapiamy się bez reszty zatracając poczucie miejsca i czasu. Sztuka nazywa się „Dusk And Her Embrace”, a jej reżyserem jest Cradle Of Filth.
Niezatytułowany split black metalowych Goat Horns i The True Endless powstał w 2002 roku i został wydany równocześnie na płycie nakładem szkockiej Aphelion Records i na kasecie za sprawą tajskiej Witchhammer Productions. Ta druga wersja, w limitowanym do pięciuset sztuk nakładzie, na pewno jest bardzo trudno dostępna. Ja mam płytę, która była dodrukowywana i rozpowszechniana w formacie CDr.
Na swojej drugiej płycie „The Symmetry Of I, The Circle Of O” …And Oceans nie rezygnuje z ostrego i intensywnego black metalu, ale jeszcze bardziej przyozdabia go warstwą klawiszy, a także pojawiającej się już gdzieniegdzie elektroniki. Bardzo zaplątuje się też w psychologicznych rozważaniach nad własnym jestestwem, co daje spektakularny oraz głęboki muzycznie i duchowo efekt.
Nie zwolnił tempa Rob Halford po swoim solowym debiucie, podkreślonym podwójnym albumem koncertowym. Zespół utrzymał się bez zmian i szybko zabrał się do pracy, czego efektem był drugi album „Crucible”. Płyta przez fanów heavy metalu została ponownie dobrze przyjęta i stawiana wyżej niż ówczesne dokonania jego macierzystego Judas Priest.
Gdzieś w mrokach lochów kryształowego pałacu lub w innym dziwnym miejscu musiał znaleźć Forlorn jakąś magiczną kulę lub przejście do ukrytego potralu, ponieważ na swojej drugiej płycie „Opus III – Ad Caelestis Res” odleciał daleko w kosmiczną czasoprzestrzeń, snując się po cyber wykresach i korzystając z metodycznych wzorów. Nie przeszkodziło mu to jednak skalać odległych światów black metalową, elektryczną burzą.
Piszę do Was ze słonecznej Kalifornii, gdzie przybyłem trochę pojeździć z rodziną. Lecąc do USA, oprócz polowania na płyty, których nazbierałem tu już 20, bardzo chciałem trafić na jakiś koncert. A dzieje się tu dużo. W czerwcu te okolice demolował Behemoth ze Slayerem, Cannibal Corpse i Napalm Death będą dopiero w październiku. W San Diego o dwa dni mijam się z trasą Amorphis, Moonspell i Dark Tranquility i nie wyrabiam się na Wintersun w San Francisco. O to wszystko nie trudno jednak w Polsce, a w końcu udało się znaleźć coś znacznie lepszego. Gdy mieszkałem w Los Gatos, znalazłem koncert lokalnego, thrashowego Phantom Witch, który wieńczył ich tour po Kalifornii o nazwie „Blood On The Coast”.
WUJAS : Przy kupnie biletu pytali czy full bar i dawali odpowiedni kolor opaski. Dostałe...
amorphous : Mnie najbardziej na klubowych koncertach w kaliforni rozwaliło to że są d...
Samir : Dobrze się czyta, szkoda, że nie ma więcej koncertów w okolicy zes...
Dziwić może fakt, że „On Parole” jest trzecią płytą Motörhead wydaną w 1979 roku, jednak, jak wiadomo, nie jest to wcale normalna płyta. Została nagrana w latach 1975-76, lecz wytwórnia United Artist nie dopuściła jej do tłoczenia uważając za nierokującą nadziei na komercyjny sukces, więc przeleżała trzy lata w szufladzie. I choć w dyskografii zajmuje czwarte miejsce, to właśnie tu znajdziemy najstarsze nagrania Motörhead.