Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Recenzje :

Running Wild - Rogues En Vogue

Kto się spodziewał, że "The Brotherhood" wygrzebał Running Wild z dołka twórczego ten srogo się przeliczył. Po trzech latach oczekiwań formacja powróciła z jednym z najsłabszych, jak nie najsłabszym wydawnictwem w swojej karierze.
Zacznę od tego, że wszystko na tej płycie jest kiepskie. Zacznę od brzmienia, gdyż ono razi najbardziej - strasznie wytłumione, jakby nagrywane w ciasnym pomieszczeniu. Instrumentom w efekcie brakuje mocy. Pomysły też wloką się jak kulawy pies - nie dość że nie dostajemy nic nowego, to jeszcze poziom kompozycji wywołuje podkówkę na twarzy słuchacza. Gdzie się podziały te melodie i harmonie obecne na którejkolwiek z wcześniejszych płyt zespołu? Tutaj tego nie ma.

"Rogues En Vogue" to bardzo słaba płyta, której szkoda słuchać. Jednak niemoc twórcza w wydaniu Running Wild okazuje się być większą dolegliwością, z którą zespół nie bardzo potrafi sobie poradzić. Na szczęście zostają stare klasyczne pozycje, do których wraca się z przyjemnością.

Tracklista:

01. Draw The Line
02. Angel Of Mercy
03. Skeleton Dance
04. Skull & Bones
05. Born Bad, Dying Worse
06. Black Gold
07. Soul Vampires
08. Rogues En Vogue
09. Winged & Feathered
10. Dead Man's Road
11. The War
12. Cannonball Tongue
13. Libertalia

Wydawca: GUN Records (2005)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły