Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Running Wild - Death Or Glory

Płyty "Under Jolly Roger", a zwłaszcza "Port Royal" wywindowały Running Wild na szczyty popularności heavy metalu. Zaledwie rok trzeba było czekać na następcę wspomnianego "Port Royal". Wielkiej rewolucji nie było, a Rolf Kasparek poszedł po prostu za ciosem.
Koniec końców okazało się, że "Death Or Glory" jest jednak płytą nieco odmienną od poprzedniczek. Z jednej strony mamy wciąż do czynienia z żywiołowym, świetnym technicznie heavy metalem - riffy są bardziej skomplikowane, praca sekcji trochę bardziej urozmaicona (czego dowodem niech będzie rewelacyjny "Highland Glory" z kapitalną partią basu). Z drugiej strony można odnieść wrażenie, że muzyka zespołu jakby okrzepła. Zabrakło tutaj tego dynamity znanego z "Port Royal" - utwory są dynamiczne, ale nie porywające swoją rytmiką i melodiami w taki stopniu jak niektórzy mogliby oczekiwać.

Running Wild stworzyło bardzo przemyślany i dopracowany zestaw utworów. W tym przypadku naturalnym wydaje się wiec fakt, że "Death Or Glory" stracił trochę na muzycznym animuszu. W zamian dostaliśmy ciekawsze partie instrumentalne oraz muzykę, która daleka jest od banału.

Tracklista:

01. Riding the Storm
02. Renegade
03. Evilution
04. Running Blood
05. Highland Glory (The Eternal Fight)
06. Marooned
07. Bad to the Bone
08. Tortuga Bay
09. Death Or Glory
10. The Battle Of Waterloo
11. March On
12. Hanged, Drawn And Quartered
13. Win Or Be Drowned

Wydawca: Metal Blade Records (1989)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły