Zmierzch Bogów
Wracać wciąż do domu Le Guin
Literatura :

Terry Pratchett - Dysk

Terry Pratchett, Dysk, Rebis, Science Fiction, Space Opera, Literatura, książkaNa początku czytelnikom należy się wyjaśnienie. “Dysk” Terry'ego Pratchetta nie jest kolejną częścią cyklu “Świat Dysku”. Nie znajdziemy tam przygód sympatycznych mieszkańców Ankh, straży miejskiej czy ekscentrycznych czarowników z Niewidzialnego Uniwersytetu. Książka jest powieścią science fiction, która pełna jest, co prawda charakterystycznego dla pisarza poczucia humoru, jednak nawiązania do słynnego cyklu fantasy są tu bardzo luźne. Nie oznacza to jednak, iż jest to w jakiś sposób powieść gorsza.  Wręcz przeciwnie - Terry Pratchett zawiera w niej nowatorskie koncepcje, które później znacznie rozwinął w “Świecie Dysku”.
Bardzo ważne przed zabraniem się do lektury jest, by nie nastawiać się na szukanie w powieści wątków wiążących "Dysk" ze "Światem Dysku", gdyż może to zabrać urok całej książce. W większości krajów powieść wydana została pod oryginalnym tytułem „Strata”, u nas z oczywistych względów zdecydowano się ten tytuł zmienić. Pierwotne polskie wydanie nosiło tytuł „Warstwy wszechświata”, lecz potem najprawdopodobniej ze względów marketingowych zdecydowano się zmienić go na „Dysk”. Trudno powiedzieć, który z tytułów jest bardziej trafny, jednak „Dysk” zdecydowanie potrafi wprowadzić w błąd. „Dysk” wraz z „Ciemna stroną słońca” należą do zupełnie innego cyklu łączącego w sobie science fiction i space opera. Jednak data powstania powieści może sugerować, iż zaistniałe w „Dysku” pomysły kontynuowane zostały w słynnym cyklu Pratchetta. Z pewnością obie te serie łączy charakterystyczne dla pisarza odwieczne poszukiwanie odpowiedzi na pytania: „co było pierwsze we wszechświecie” i „skąd do cholery wziął się ten żółw”... 
Kin Arad jest człowiekiem, inżynierem planetarnym w „kompanii” - największej firmie we wszechświecie produkującej planety. Kompania dokonuje tego dzięki urządzeniom „spindli”, prastarej, klaustrofobicznej cywilizacji obcych telepatów wymarłej ze wstydu dawno temu w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach. Celem „kompanii” jest tworzenie nowych światów dla ludzkości w liczbie wystarczającej, aby zapewnić przetrwanie całego gatunku. Po zdziesiątkowaniu ludności Ziemi przez epidemię jednorodności, ludzie zaczęli po prostu umierać z nudów. Wszystkie planety budowane przez „kompanię” tworzone są ze starannie preparowanych warstw zawierających fałszywe skamieniałości, nie do odróżnienia od prawdziwych. Czasami jednak, zaopatrzony w ułańską fantazję pracownik firmy próbuje umieścić w nich dla żartu nietypowe obiekty, takie jak odcisk buta w szkielecie plezjozaura, swoje inicjały w uskoku tektonicznym czy inne artefakty, chcąc przez to spowodować zamieszanie wśród przyszłych archeologów.

Kin oraz dwoje przedstawicieli ras obcych: wojowniczy Kung imieniem Marco, któremu wydaje się, że jest człowiekiem oraz niedźwiedziopodobna Silver, rasy Shand, zwerbowani zostają przez tajemniczego Jaga Jalo na niebezpieczną wyprawę. Jalo - człowiek, który ponad tysiąc lat wcześniej rozpoczął podróż relatywistyczną przy pomocy sondy „terminus” - dokonał oszałamiającego odkrycia - płaskiej planety, a ściśle rzecz biorąc – płaskiej Ziemi. Kin ma obawy, co do wyprawy, ale Silver i Marco widząc możliwości czerpania korzyści odkrycia nowych technologii decydują się na podróż. Po drodze statek ich ulega awarii i lądują w przedziwnym świecie. Obca planeta jest średniowieczną kopią Ziemi, nawet układ kontynentów odpowiada ziemskiemu z drobną różnicą - obcy świat jest płaski jak patelnia. Drużyna wyrusza w niebezpieczną podróż do centrum dysku by dowiedzieć się czegoś o jego budowniczych. Po drodze przeżywają liczne przygody, spotykają dżiny, demony, latające dywany, smoki i inne legendarne twory. Dowiadują się przy okazji, dlaczego Rzym zbudował Romulus, a nie Remus, a także o kulcie tajemniczego Christosa. 
Książka jest pełna typowego dla Pratchetta poczucia humoru, a jak wiadomo jest to główny powód, dla którego czyta się jego powieści. Autor nie stroni też od filozoficznych wywodów, oczywiście z charakterystycznym dla siebie puszczaniem oka do czytelnika. Znajomość innych części prozy autora nie jest wymagana. Do zrozumienia książki potrzebne jest jednak pewnie „obycie” z kanonem literatury klasycznej, nurtu SF i kultury masowej ostatnich czasów lekko powyżej średniej krajowej. Oznacza to, że jeżeli ktoś nie spędził ostatnich paru lat na bezludnej wyspie, będzie się dobrze bawił. Decydując się na „Dysk” mamy gwarantowane dobre parę godzin rozrywki na najwyższym poziomie.
Komentarze
Yngwie : No to tym bardziej jeszcze z tym poczekam, bo ja jestem bardziej fanem fizyki Ei...
Hiromi : Rownież polecam 'Naukę Świata Dysku'. Oprócz tego 'Kosiarza', 'Carpe...
Yngwie : Spoko, hehe. Z tym, że ja jestem niedoszłym naukowcem, który nie skońc...
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły