Wyśmiany i brudny
Prosty strach
Niedoceniany
Na swym miejscu od lat
Wyśmiany i zapomniany
Gniewnym okiem spogląda
Na swe dawne domostwo
Którego już nie ma
I choć czasu minął szmat
Stoi tak jak stał
Na wiekowym tak jak on polu
A swymi realnymi
Wyżartymi przez wrony oczodołami
Patrzy na swe dawne piękne pole
Zapełnione brzydkimi i bezdusznymi
Ludzkimi domami
Niczym duch
Wystąpić ze szmat by chciał
Ponieważ wszystko co miał
Znalazło inne miejsce lub umarło
I leży gdzieś w komercyjnym grobie
By w ludzkiej zagłady dobie
Ożyć i wydać radości dźwięk
Radości
Z ich głupoty oczyszczenia
I przyjęcia ciała nowego
Betonem i metalem nieskażonego
Na Wrony strach
Prozaicznych radości pozbawiony
Czekać będzie aż do końca
Którego w naszej rzeczywistości nie ma
Czekać będzie aż do końca
I naszej błogości się przyglądać
Aż sami nie zmądrzejemy
I sami stad nie odejdziemy
Prosty strach
Niedoceniany
Na swym miejscu od lat
Wyśmiany i zapomniany
Gniewnym okiem spogląda
Na swe dawne domostwo
Którego już nie ma
I choć czasu minął szmat
Stoi tak jak stał
Na wiekowym tak jak on polu
Myślami płynie przez świat
A swymi realnymi
Wyżartymi przez wrony oczodołami
Patrzy na swe dawne piękne pole
Zapełnione brzydkimi i bezdusznymi
Ludzkimi domami
Wyśmiany i brudny
Niczym duch
Wystąpić ze szmat by chciał
Ponieważ wszystko co miał
Znalazło inne miejsce lub umarło
I leży gdzieś w komercyjnym grobie
By w ludzkiej zagłady dobie
Ożyć i wydać radości dźwięk
Radości
Z ich głupoty oczyszczenia
I przyjęcia ciała nowego
Betonem i metalem nieskażonego
Wyśmiany i opuszczony
Na Wrony strach
Prozaicznych radości pozbawiony
Czekać będzie aż do końca
Którego w naszej rzeczywistości nie ma
Czekać będzie aż do końca
I naszej błogości się przyglądać
Aż sami nie zmądrzejemy
I sami stad nie odejdziemy