Dziś już trochę lepiej, ale i tak nadal się boję co będzie dalej. Nie ma ze mną kontaktu, aaaa! Nie mam telefonu na czas nieokreślony. I smut :(. Dziś widziałam się tylko z Anią i moment rozmawiałyśmy. Z siostrą znów się nie spotkałam. Buuuzi siostra, tęsknię za tobą :* . Z Michałem kiedy się zobaczę - nie wiem. Szczerze to liczyłam na nadchodzącą sobotę, ale coś czuję że to nie bedzie takie proste, zwłaszcza jeśli ja nie mam telefonu a jego wiecznie nie ma na gg :/. Może strach jest moim cichym mordercą, ale ja nie potrafię się nie bać. Boję się agresjii i chamstwa, wulgarności, zemsty... Ze wszystkich stron. Nie wiem za co i dlaczego... Ale się boję.
Na gwiazdkę miał być aparat cyfrowy. Chyba nici z tego bo trzeba kupić nowy telefon :(. W serwisie mi powiedzieli że moja połamana v3 nadaje się na złom albo do naprawienia domowym sposobem bo u nich za cenę naprawy kupię nowy telefon :|.
Nie wiem czy dożyję jutrzejszego wieczoru. Mam problem z interpretacją jednej wiadomości - nie wiem czy to miało wyrażać że ok, nic się nie stało, w porządku czy papa :/. Jak zwykle. Może to jednak ja mam problemy w kontaktach z ludźmi albo jestem taką blondynką że mi trzeba wszystko po kolei tłumaczyć? A może jedno i drugie...
Tak to jest że jak człowiek się czegoś boi to czas pędzi trzy razy szybciej niż zwykle. Dopiero był poranek, a już jest wieczór. Dopiero pisałam etap szkolny konkursu chemicznego a już za miesiąc rejonowy. Dopiero co kłóciłam się z moim kochaniem a czuję że nadciąga kolejna burza. Dałabym dużo żeby przez nadchodzący miesiąc nie musieć wychodzić z domu i zatkać usta ludziom na pewne tematy. Ale nie mogę chować głowy w piasek, bo potem się nie wygrzebię. Tak się tylko zastanawiam, czy okazać słabość, czy udawać siłę i niewzruszenie??????