Ta jedna chwila,
gdy posmak
zwycięstwa,
przekracza granicę
wytrzymałości,
staje się kroplą,
w oceanie ludzkich
dążeń.
Doświadczam
nieśmiertelności,
gdy liście drzewa
oliwnego,
padają mi do stóp.
Tworzą swoją historię
czasu,
w którym ludność
podjęła próbę,
syzyfowych prac,
ograniczona ciałem,
pragnie doskonałości.
Umiejętność walki,
przetrwanie,
przesłanie w duszę
wplątane.
Złudna moc
zwycięstwa,
gdy serce kształtem
pychy pieniądza,
mieni się w świetle
próżnej sławy.
Wielkie to moje
obawy.
Z Olimpu fanfary
nieskalaności,
utwierdzonej przez
prawdę,
lat starych.
Skrawek tego lustra
przeszłości,
trzymam w rękach,
biegnąc,
a wzrok spoczywa w
ostatniej idei.
Powołam ją do
istnienia.
2003?