W czerwcu ukazało się drugie wydawnictwo zespołu Metaliator zatytułowane "Spalone Miasto". Po bardzo udanym demie "Jeden Z Milionów" zostaliśmy uraczeni pięcioutworową EPką i to jest największą wadą tego materiału. Myślałem, że po porządnym demie będzie można pokusić się o płytę, tymczasem "Spalone Miasto" to dwadzieścia minut muzyki, czyli krócej i mniej niż na demówce. Tak więc na płytę musimy jeszcze poczekać. Może kiedyś ukaże się nowy pełnometrażowy materiał, a może zespół zechce połączyć dotychczasowe osiągnięcia w jedno, na razie jednak skupmy się na tym co jest, tym bardziej, że naprawdę warto.
Nowy Metaliator to chyba jeszcze lepszy i mocniejszy thrash metal niż na debiucie. Ostre, intensywne kawałki wypełnione są świetnymi riffami i bardzo profesjonalnym metalowym hałasem. W każdym utworze wiele się dzieje, a kolejne zagrywki następują po sobie powodując, że muzyka jest ciekawa i po prostu jest czego posłuchać. Zespół nie boi się zwolnić, wpleść jakąś bardziej rozmytą miniaturkę, by potem znowu ruszyć w szalonym tempie i przejść do kolejnej zwrotki. Pod względem gitarowym bardzo dobra płyta, pomimo, że zdecydowanie brakuje solówek.
Wszystko poszłoby na marne gdyby za gitarami nie nadążała sekcja rytmiczna. Na szczęście tutaj nie ma takiego zagrożenia. Perkusista doskonale daje radę, ale w szczególny sposób chciałbym wyróżnić bas. Jest bardzo dobrze słyszalny i nie tylko nadaje muzyce odpowiedniej mocy, lecz potrafi być instrumentem kreatywnym i dodawać poszczególnym fragmentom kolorytu.
Już sam tytuł płyty, również w połączeniu z okładką, sugeruje tematykę tekstów i klimat w jakim tworzy Metaliator. Właściwie to nie bardzo mam co dodawać. Autorką liryków jest w całości wokalistka Mila i w dalszym ciągu pozostaję fanem jej twórczości, chociaż uważam, że na debiucie teksty były lepsze. Chodzi mi o to, że na "Spalonym Mieście" nie znalazłem takich wsiąkających w umysł refrenów, które by krążyły po mojej zrytej bani i nie dawały spokoju, a takie odczucia "gnębiły mnie" po kilkukrotnej konsumpcji "Jeden Z Milionów". Pod tym względem najlepiej sprawdza się "Nie Biorę Jeńców". Co do samego wokalu to jest to pasujący do muzyki thrashowy krzyk, jednak Mila moduluje głos i wstawia różne tonacje, czasem potrafi bardziej ryknąć, a czasem jak w czwartym "Cienie" próbuje bardziej śpiewać. Momentami wokal podoba mi się trochę bardziej, momentami trochę mniej, ale na pewno ten element nie odstaje od reszty i razem z całym instrumentarium tworzy bardzo dobrą całość.
Podsumowując "Spalone Miasto" to kawał świetnego metalu spod znaku korzeni thrashu. O samej muzyce mogę wypowiadać się tylko w superlatywach, ale jako odbiorca jestem zawiedziony małą jej dawką. Jak wiem, że płyta ma dwadzieścia minut to czasem, aż nie chce mi się jej puszczać, a tym bardziej na przykład wziąć do samochodu. Ale cóż. Takie są realia, trzeba się promować. Mam nadzieję, że moja recenzja będzie jakimś rodzajem promocji bo po ten materiał na pewno warto sięgnąć.
Tracklista:
1. Zawiśniesz
2. Nie biorę jeńców
3. Spalone miasto
4. Cienie
5. Miotacz ognia
Wydawca: Metaliator (2013)
Ocena szkolna: 4