Wracać wciąż do domu Le Guin
Zmierzch Bogów
Recenzje :

Immortal - Blizzard Beasts

Po wydaniu "Battles In The North" wydawać by się mogło, że kariera zespołu powinna rozwinąć się błyskawicznie. Formacja prezentowała bardzo oryginalne i świeże podejście do black metalu, jednocześnie będąc mocno osadzona w tym gatunku. Nic dziwnego, że zarówno fani jak i krytyka byli ciekawi co zespół pokaże na swoim kolejnym albumie.
Co więcej - zespół zapowiadał, że będzie to bardzo techniczny album.
Wraz z wydaniem "Blizzard Beasts" czas prysnął niczym bańka mydlana. Fakt, że jest to inny album aniżeli "Battles..." nie ulega żadnej wątpliwości, ale słowo techniczny było chyba trochę na wyrost. "Blizzard Beasts" jest albumem z pozoru spokojniejszym, utrzymanym raczej w kroczących tempach, a czasem, jak w przypadku "Mountains Of Might" nawet wolnym. Kapela dosyć drastycznie zmieniła jednak styl, gdyż konstrukcje poszczególnych utworów, zwłaszcza praca sekcji rytmicznej bardziej zbliżona jest do stylistyki deathmetalowej. Nawet wokal Abbatha wydaje się być inny, nieco mniej agresywny i w niższej tonacji. Na pochwałę zasługuje także fakt wykorzystania instrumentów klawiszowych - są wykorzystywane oszczędnie tworząc "plamy", które podkreślają wyrazistość utworów.

Niestety z tą wyrazistością na "Blizzard Beasts" jest kiepsko. Wyróżniają się zaledwie trzy utwory: tytułowy, "Nebular Raven Winter" i wspomniany już, monumentalny "Mountains Of Might". Głównym tego powodem jest brzmienie tego krążka - chyba jedno z gorszych jakie w życiu słyszałem. Perkusja jest praktycznie niesłyszalna, brzmi jak gdyby ktoś w delikatny sposób uderzał w kartkę papieru. Gitary za to brzmią masywnie i brudno, tworząc ścianę dźwięku, przez którą ciężko jest się właściwie przebić. Stąd też "techniczność" tego albumu została zniszczona doszczętnie.

"Blizzard Beasts" jest albumem srodze rozczarowującym, który pomimo, że pokazuje rozwój zespołu, to jest po prostu słabszy od “Battles In The North”. Nie powiedziałbym, że zespołowi zabrakło pomysłów, ale niczego szczególnego tutaj nie znajdziemy. Nawet gdyby brzmienie było dobre, to sądzę, że poziom tego albumu można by określić jako przeciętny, a tak jest ogromny niedosyt.

Wydawca: Osmose Records (1998)
Komentarz
Średnia ocena: 0
Oceny: 0
starstarstarstarstar

Podobne artykuły