Nie będę się doliczał, którą płytą z ogromnych zasobów Ataraxia jest „Historiae”, dość powiedzieć, że została wydana w 1998 roku przez spółkę-córkę Cold Meat Industry – Cruel Moon International. Dodatkowo w Polsce wydał ją na kasecie Mystic Production umieszczając drobne pomarańczowe literki na żółto pomarańczowym tle, co skutecznie uniemożliwia choćby rozszyfrowanie tytułów piosenek.
A akurat w tym przypadku ma to znaczenie. Ataraxia jest włoskim zespołem neofolkowym i swoje inspiracje czerpie z mroków średniowiecza. Każda piosenka ma jakąś swoją historię, jakąś genezę, która opisana jest w okładce. Niestety nie mam mikroskopu, więc odczytanie tych rozmazanych drobnych maczków jest poza moim zasięgiem. Zastanawiam się tylko co przyświecało komuś kto zrobił coś takiego.
Pozostaje więc sama muzyka w oderwaniu od kontekstu historycznego. A ta jest mroczna i chłodna, ale zarazem wabi i kusi skocznością oraz melodią. Z ciemnych komnat i korytarzy dobiegają pieśni które niosą się niczym echo i rozświetlają mrok niczym pochodnie. Pieśni są w języku francuskim, włoskim i angielskim, a nawet w żadnym, bo „Antinea” nie ma tekstu, ale ma śpiew bez słów. Wszystko jest takie zimne i naturalnie surowe, zagrane na akustycznych, tradycyjnych instrumentach. Ma przejmującą atmosferę, świetnie oddaje klimat swoich czasów, ale ma też składną rytmikę oraz często falującą i wkręcającą melodię. Szybko okazuje się, że utwory są absorbujące, a niektóre wręcz przebojowe. Teatralne, damskie i męskie wokale układają się w przejmujące i trafiające do świadomości arie, a muzyka pięknie im akompaniuje. Czasem dominuje spokój jak w „Astraea”, ale takie „Filava Melis”, operowa „Histrionia” czy, przede wszystkim, gwóźdź programu, „Mundus Est Jocundum (Carmina Burana)” to nie lada hiciory. Niezależnie jednak od stopnia żywotności, jest to cudowna muzyka, fantastyczne zrobiona i znakomicie oddająca ducha tych odległych czasów, jednocześnie nie zanudzająca i zupełnie nie nużąca jakimś rzępoleniem, tylko na zmianę kojąca i porywająca w taneczny wir.
Płyta składa się z dwóch części. Sześć pierwszych pozycji to utwory studyjne, a trzy kolejne nagrane na żywo. Tyle zdołałem się doczytać, choć słuchając płyty nie dostrzegam żadnej różnicy i w ogóle nie słychać, że coś jest nagrane inaczej i na żywo. Nie wszystko jest własne, bo zespół sięga też do średniowiecznych pieśni ze zbioru Carmina Burana, ale tego nie pozwala już zgłębić ta wyjątkowo idiotyczna okładka. No, chyba, że ktoś ma mikroskop.
Tracklista:
1. Hydra Hyali
2. Astraea
3. Filava Melis
4. Scarlet Leaves
5. Histrionia
6. Antinea
7. Li Frere Li Mestre Du Temple
8. Mundus Est Jocundum (Carmina Burana)
9. Mundus Furibundus (Carmina Burana)
Wydawca: Cruel Moon International (1998)
Ocena szkolna: 5