Na koncert Bjorka czekałem od kilku miesięcy. Nie kryłem ekscytacji - w
końcu to członek najlepszego, moim zdaniem, składu Kyuss (tego ze
Scottem Reederem). Niestety jeden z moich ulubionych perkusistów musiał
wypaść blado na tle tego, co niespodzianie zobaczyłem wieczór wcześniej -
koncertu Mazzolla z Piotrkiem Rachoniem. Moi ukochani jazzmani zagrali
razem, zanim zdążyłem o tym zamarzyć. Moje wymagania odnośnie występu
Bjorka wzrosły więc gwałtownie i wątpiłem, czy je spełni.