Rok po płycie, która ukształtowała nowoczesny styl Helloween, ukazała się jej oczekiwana druga część. „Keeper Of The Seven Keys Part II” to kontynuacja, uzupełnienie i rozwinięcie jedynki, a liczba hitów na niej zawartych jeszcze ją przebija. Komu przypał do gustu pierwszy Keeper mógł zacierać ręce, a wszyscy którzy zetknęli się z tym później traktowali to jako jeden dwupłytowy album. I słusznie.
A kiedy Kai Hansen zadecydował, że nie będzie jednocześnie grał na gitarze i śpiewał, w Helloween pojawił się Michael Kiske i tak powstał power metal. Na początku Helloween był bowiem ostrym heavy metalowym zespołem. I choć pokłady energii wcale nie zostały zatrzymane, to brzmienie zrobiło się miększe, muzyka bardziej epicka, a otoczka bajkowa. „Keeper Of The Seven Keys part I” to nowy początek, stanowiący kamień węgielny dla nowego gatunku muzycznego.
Pierwsza płyta Helloween ukazała się jeszcze w tym samym roku co debiutancka EPka „Helloween”. Dużo wydań łączy te dwa wydawnictwa w jedno, w dodatku EPkę mając na początku, a całość kończąc singlowym „Judas”, co może wskazywać na chęć zebrania tego najstarszego materiału w jedną całość. Ja również mam taką rozszerzoną wersję, ale samo „Walls Of Jericho” to intro i osiem numerów trwających razem czterdzieści jeden minut.
„Blackened sky, a final flash, death is in the air.” I ten piłujący riff. Ależ to jest wjazd. Po kilku latach grania pod innymi nazwami i kompletowaniu składu Helloween objawił się w 1985 roku swoim pierwszym samodzielnym i profesjonalnie wydanym materiałem „Halloween”. EPka zawiera pięć kawałków i są to, jeden po drugim, same sztosy z przytoczonym „Warrior” na czele. Jazda po całości „… so die”.
Ile zdań tyle opinii. Zazwyczaj tak jest, gdy nową płytę wydaje zespół legendarny, zasłużony, który jedni uwielbiają i uwielbiać będą zawsze, a drudzy oczekują nie wiadomo czego i zawsze znajdą powód do narzekania. Tak było również w przypadku „My God-Given Right” – szesnastego już, studyjnego dzieła niemieckiej legendy heavy metalu, Helloween.
Już samo logo i nazwa Lux Perpetua oraz okładka i tytuł ich płyty „The Curse Of The Iron King”, nie pozostawiają wątpliwości czego możemy się dalej spodziewać. I rzeczywiście, klawiszowe intro w stylu Rhapsody Of Fire, wchodzące, tego samego typu, gitary i wreszcie atak zwiastujący płynne przejście w pierwszy numer, otwierają tę wojenną sagę. Przed nami pięćdziesiąt cztery minuty przeklasycznego power metalu.
To wiadomość, na którą czekali wszyscy fani Helloween. Jesienią tego roku zespół ruszy w specjalną trasę koncertową, podczas której towarzyszyć im będą Michael Kiske i Kai Hansen. W trakcie prawie 3 godzinnego koncertu oryginalny line up wykona wiele klasyków Helloween, powstałych w trakcie trzech dekad funkcjonowania zespołu. Na scenie nie zabraknie również obecnych członków grupy, w związku z tym wybuchowy skład prezentuje się tak: Andi, Michi - wokal, Kai, Weiki, Sascha - gitary, Markus, Dani - sekcja rytmiczna.
29 maja 2015 roku na półkach sklepowych ukaże się nowy album legendy metalu, formacji Helloween. Dzieło będzie zatytułowane "My God-Given Right" i powstało między październikiem 2014 roku a styczniem 2015 w należącym do zespołu MiSueno Studio na Teneryfie. Produkcją płyty zajął się długoletni współpracownik kapeli, Charlie Bauerfeind (Blind Guardian, Hammerfall), natomiast za okładkę odpowiedzialny jest Martin Häusler (Bon Jovi, Queen, Gotthard). Pierwszym singlem zwiastującym całość jest kompozycja "Battle’s Won", do której powstał teledysk.
Pochodząca z Białegostoku heavymetalowa formacja Divine Weep przygotowuje się do nagrania drugiego albumu, będącego następcą wydanego w 2013 roku "Age Of The Immortal". Sesję nagraniową zaplanowano wstępnie na marzec 2015 roku w renomowanym studio Hertz (Vader, Behemoth, Decapitated). Realizatorami będą Piotr Polak i Sławek Wiesławski, natomiast miksem i masteringiem zajmie się Wojtek Wiesławski.
Druga płyta Acid Drinkers jest zupełnie inna od „Are You A Rebel?”. Wesoła kompania kwasożłopów odeszła od thrashowych standardów tworząc iście rockowy album. Na „Dirty Money, Dirty Tricks” składają się dowcipna okładka, chwytliwe, przebojowe utwory, śmieszne wstawki, jajcarska akustyczna ballada i cover „Smoke On The Water”.
zsamot : Oj długo nie mogłem tej płyty polubić, ale potem chwyciło. Obecnie...
Pochodzący z Ostrołęki Al Sirat istnieje od 1996 roku, a wydany w 2007 „Warhead” jest ich trzecią płytą. Wśród dziesięciu kompozycji znalazły się obie z wydanej dwa lata wcześniej EPki „Alert!”. Muzyce przez nich wykonywanej chyba najbliżej do thrash metalu, choć myślę, że jest tu trochę naleciałości heavy. Szczególnie wokal jest taki śpiewny i melodyjny i nadaje muzyce specyficznego charakteru.
zsamot : I pomyśleć, że debilom przeszkadzało, że gazeta wychodziła py...
pawlick : Czy ktoś z użytkowników tej strony będzie na koncercie w Krakowie?