Już samo logo i nazwa Lux Perpetua oraz okładka i tytuł ich płyty „The Curse Of The Iron King”, nie pozostawiają wątpliwości czego możemy się dalej spodziewać. I rzeczywiście, klawiszowe intro w stylu Rhapsody Of Fire, wchodzące, tego samego typu, gitary i wreszcie atak zwiastujący płynne przejście w pierwszy numer, otwierają tę wojenną sagę. Przed nami pięćdziesiąt cztery minuty przeklasycznego power metalu.
Tu wszystko jest takie, jakie słyszało się już tysiąc razy. Jest „brothers in arms”, jest „glory to the brave”. Koń na kapsle i do przodu “Riding together all across the lands.” Jest Helloween, jest Hammerfall, jest moc, melodia i powyciągany wokal ze śpiewnymi refrenami. Jest wszystko co najlepsze w power metalu. I zajebiście, w to mi graj.
Z początku myślałem, że Lux Perpetua nie rozwija do końca skrzydeł i te kawałki mogłyby się lepiej kleić, ale po kilku wojennych wyprawach stwierdzam, że wszystko jest OK. Przede wszystkim wartkie tempo, mocne riffy, ostre solówki, rytmiczna perkusja, klawiszowa przestrzeń, dużo instrumentalnego grania, no i te rozrzewniające wokalizy. Hiciorów na tyle dużo, że nie będę ich wymieniał, bo cała płyta jest po prostu równa i bardzo dobra.
Jest i jeden, również tradycyjny, babol w postaci „Eversong”, no, ale trudno. Zresztą, co to za rycerz co czasem łezki nie uroni. Całe szczęście, że następny „Riders Of The Dead” szybko zaciera tą chwilę słabości. Jest dobrze więc jedziemy dalej: „We’re riding for glory, the soldiers of faith. On mighty steeds to far distant land”
Tracklista:
01. Celebration
02. The Curse Of The Iron King
03. The Legend
04. Army Of Salvation
05. An Old Bard
06. Eversong
07. Riders Of The Dead
08. Rebellion
09. The Werewolf
10. Desert Of Destiny
11. Consolation
12. Straight Back To Hell
Wydawca: Underground Symphony (2017)
Ocena szkolna: 5-
