Panów z Vomitous nazwać płodnymi nie można. W ciągu 9 lat twórczości wypocić splita oraz singiel to niewiele. Jak to mówią, po trupach do celu, w tym roku nakładem Sevared Records wyszła pierwsza EPka zatytułowana "Surgical Abominations Of Disfigurement", która przynosi kawał brutalnego szwedzkiego death/grindu.
Kalifornijski death metalowy zespół Abscess, którego skład przez 16 lat jego aktywności zasilali Chris Reifert (perkusja, wokal, ex-Death, Autopsy), Clint Bower (gitara elektryczna, wokal, ex-Hexx), Danny Coralles (gitara elektryczna, Autopsy) oraz basista Frank "Freeway" Migliore zastąpiony w 1997 roku przez Joe Allena, definitywnie zakończył swą działalność. "Głównym i tak naprawdę jedynym powodem, z racji którego zdecydowaliśmy się na koniec grania pod szyldem Abscess jest rozstanie z Clintem Bowerem, który z powodów osobistych opuścił nas w czerwcu tego roku. Szanujemy jego decyzję, doceniamy jednocześnie wszystkich tych, którzy wspierali nas przez 16 lat naszego istnienia. Bez Clinta grupa Abscess nie ma racji bytu więc nawet nie będziemy starać się oszukiwać kogokolwiek czymś, co nie byłoby prawdziwe" - wyjaśnia Reifert. Po czym natychmiast dodaje:
"Jednocześnie chciałbym ogłosić, że po kilkuletniej przerwie ponownie aktywowaliśmy
działalność Autopsy".
Komentarze leprosy : To "Legion" jest melodyjny? mów co chcesz, ale 'caco demon' to szla...
Harlequin : Nie mylic z behemothem prosze ... :P
Benjamin_Breeg : 'caco demon' to szlagier co racja to racja, "kaka demona" to zajebisty utwó...
Zaledwie rok od zamknięcia drzwi studia i definitywnego zakończenia sesji nagraniowej do pomyślnie przyjętego płytowego debiutu - "Depths", chicagowski zespół Oceano wziął się za nagrywanie materiału na kolejny album. Krążek, który ma ukazać się jeszcze w tym roku, będzie wydawnictwem z serii konceptualnych i według zapewnień hard/grindcore'owej kapeli skupi się na autentycznej historii, która dostarczy każdemu słuchaczowi całą masę niesamowitych doświadczeń i wrażeń. "To coś więcej niż tylko nasz album" - zapewnia wokalista Adam Warren. "To pewnego rodzaju wizja w postaci płyty przedstawiająca wymagające wiele drobiazgowego trudu i cierpliwości połączenie sztuki, muzyki, tekstów i atmosfery w jedną harmonijną całość".
W marcu na sklepowe półki trafi nowe wydawnictwo fińskiego death/grindmetalowego Rotten Sound. EPka pod tytułem "Napalm", jak nie trudno się domyślić, poświęcona zostanie brytyjskiej żyjącej legendzie grindcore metalu - brytyjskiemu Napalm Death. Prócz aż trzech coverów płytkę wypełnią jeszcze trzy zupełnie premierowe kawałki Finów powstałe między 2008 a 2010 rokiem. Wydawcą materiału będzie
Relapse Records.
Amatorzy death/grindcore'owej rzeźni serwowanej przez amerykański Embryonic Devourment jeszcze w tym roku doczekają się jej kolejnej części w postaci drugiej płyty pełnometrażowej pod tytułem "Vivid Enterpretations Of The Void". Jak informują oficjalne źródła zespół ruszył właśnie z nagraniami materiału na następcę krążka "Fear of Reality Exceeds Fantasy" z 2008 roku. Konceptualna całość krążka opiera się na Programie Reptilian - teorią, którą od ponad dekady bada, opisuje i o której opowiada brytyjski autor, reporter i były piłkarz zawodowy w jednym - David Icke. Na razie znana jest jedynie tracklista wydawnictwa.
Chwilowo bezrobotny były perkusista takich formacji jak Cyber Christ, Funebrarum czy Kalopsia, Brian Jimenez znalazł sobie nowe zajęcie. Wraz z zaprzyjaźnionymi muzykami - wokalistą Tonym Stanziano oraz gitarzystami Mikem Steczem i Marcusem Acostą, założył niedawno grupę Grind Bastard. Pierwszym oficjalnym wydawnictwem zespołu otwierającym tym samym jego dyskografię jest wydana w grudniu EPka "200grind". Sami członkowie kapeli mówią o swojej muzyce jako o old-schoolowym grind metalu w stylu wczesnego Napalm Death, Assuck czy Extreme Noise Terror.
Death/grindowa Leathora, projekt napędzany przez obecnego gitarzystę Dark Tranquillity - Niklasa Sundina, ogłosił oficjalną datę premiery swojego drugiego albumu. Płyta "The Light In Which We All Burn" uderzy do sklepów muzycznych z dniem 27 kwietnia przyszłego roku. Miksowany przez Petera de Betou (mastering płyt Dark Funeral, Meshuggah, Hipocrisy) materiał składa się z trzynastu epickich "mini-dzieł" metalowych w których uwzględniono eklektyczne gusta całej piątki muzyków szwedzkiego zespołu. Na "The Light In Which We All Burn" przeważają - potężne partie death/grindu wykonane z intensywną pasją i "łajdacką" brutalnością.
W niedzielę rano w wieku 41 lat zmarł Donald Decker, wokalista pochodzącego z Minnesoty death/grindowego zespołu Anal Blast. Przyczyna zgonu nie została ujawniona, choć chodzą słuchy, że muzyk w ubiegłym roku przeszedł transplantację wątroby, która nie obyła się bez powikłań. Oprócz tego, że Decker słynął z pisania durnych i obleśnych teksów do utworów Anal Blast, to prowadził także sklep muzyczny o profilu deathmetalowym oraz zajmował się promocją koncertów. To właśnie on jako pierwszy sprowadził do USA Cradle Of Filth.
Garść newsów z obozu hiszpańskiego Haemorrhage. Gore/grindowy kwintet podpisał właśnie umowę z wytwórnią Relapse Records. Współpraca na polu amerykański label-hiszpański zespół zaowocuje już wkrótce atrakcyjnymi wydawnictwami - nową płytą studyjną oraz remasteryzowanymi klasykami w postaci "Grume" i "Apology For Pathology". Odnośnie nowego albumu wiadomo, że prace nad materiałem na szósty krążek ruszą jeszcze tej zimy. Zakończenie rejestracji spodziewane jest na końcówkę 2009, początek 2010 roku.
Komentarze Ignor : no kurwa, w końcu leniwe hiszpańskie prosiaki ruszyły dupy, wydają p...
DEMONEMOON : no kurwa, w końcu leniwe hiszpańskie prosiaki ruszyły dupy, wydają p...
Harlequin : też czekam :))
Szwedzki zespół Laethora, boczny projekt Niklasa Sundina z Dark Tranquillity, przygotował już następcę entuzjastycznie przyjętego debiutu "March Of The Parasite" z 2007 roku. Jak informuje muzyk - materiał na nową płytę death/grindowej formacji rodził się w bólach, a ponadto podczas sesji nie brakowało czysto technicznych przeciwności losu: "Mimo awarii komputera i wirusów, które zeżarły większość gotowych nagrań, jesteśmy bardzo zadowoleni z wyniku końcowego. Udało nam się przywrócić większość plików i sesji, sporą część zarejestrowaliśmy na nowo. Zmiksowane kompozycje leżakują i dojrzewają teraz u producenta Petera de Betou i już wkrótce zbawią muzyczny świat". Premiera płyty spodziewana jest na końcówkę lata.
Wright Way Studios w Baltimore to miejsce gdzie przez ostatnie miesiące wykańczany był materiał na szóstego długograja amerykańskiego Dying Fetus. Muzykom death/grind metalowego tria w ostatnich etapach prac nad albumem towarzyszył dobry znajomy-producent Steve Wright, który miał już okazję pracować z grupą w 2007 roku podczas sesji nagraniowej do poprzedniego wydawnictwa grupy - "War Of Attrition". Lider zespołu, John Gallagher, przyrzeka, że to właśnie ich album będzie zdecydowanie najbardziej miażdżącą rzeczą ze wszystkich wypuszczonych ze studyjnych boksów w tym roku: "Sean, Trey i ja włożyliśmy w tę płytę zdecydowanie więcej energii, wysiłku i pracy niż pierwotnie zakładaliśmy i stwierdzam, że to najbardziej dopracowany materiał ze wszystkich dotychczasowych. Mogę zapewnić, że nasz nowy krążek będzie zdecydowanie najbardziej brutalnym i dewastującym zjawiskiem tej jesieni"!
Komentarze DEMONEMOON : Sa ekipy ktore na support podczas koncertow nadaja sie znakomicie,ale headlin...
Harlequin : No wiem, ale na płytach studyjnych General Surgery tez mi sie podoba :)
cross-bow : ale dobrze wiesz jak ja rozumuje muzycznie tak? pamiętasz umpa umpa w ww...
O najnowszej płycie Agoraphobic Nosebleed normalnie bym co najwyżej wspomniał w podsumowaniu miesiąca. Ta grindcorowa kapela ostatni pełny album wydała ponad 6 lat temu i zasłynęła tym, że na płycie "Altered States Of America" znalazło sie 99 kawałków utrzymanych w utraszybkim tempie, które możnaby opisać w jednym zdaniu. Co więcej, lider zespołu, Scott Hull bardziej znany jest raczej z dokonań Pig Destroyer niż macierzystej formacji. Los chciał, że odpaliłem "Agorapocalypse" od niechcenia i w ciągu 28 minut zostałem zdemolowany.
Komentarze DEMONEMOON : Rzeczywiscie słychac tu wiele wpływow,ja sie czepie tylko tego zasrane...
Ignor : Stworzyć nowa jakość w takim stylu jest trudno, a Scott Hull robi to z łat...
Hiszpania to niewątpliwie piękny
kraj, największy z trzech państw położonych na Półwyspie
Iberyjskim. Kojarzona przede wszystkim z corridą, tancerzami
flamenco, czy też zatłoczonymi plażami. Dobrze, a jak sprawy
mają się z szeroko pojętą muzyką rockową? Ile znacie tak na
prawdę dobrych zespołów pochodzenia hiszpańskiego? Sam nie
dawno zadałem sobie takie pytanie. Po kilku chwilach, doliczywszy
się zaledwie kilku kapel i to w większości nieznanej szerszej
publiczności zdałem sobie sprawę, że Hiszpania, akurat w
aspekcie dobrej muzyki metalowej jest w Europie - autsajderem.
Niemniej, jednak i tam odnaleźć można kilka zespołów,
godnych uwagi. Haemorrhage z całą pewnością się do nich zalicza.
Chaos From Somalia - polski zespół grający mieszankę death metalu i grindcore'u. Cechą charakterystyczną muzyki są agresywne, niskie growle gitarzysty przeplatane skrzekami basisty/perkusisty. W warstwie tekstowej zespół odwołuje się do surrealizmu, łącząc go jednak z myślą satanizmu racjonalnego Antona Szandora LaVeya.
Od marca biznesowym i wydawniczym partnerem brytyjskiego Anaal Nathrakh będzie jeden z największych labelów Jej Królewskiej Mości - Candlelight Records. Informację tej treści na swoim blogu potwierdzili muzycy duetu - Irrumator (Mick Kenney) i V.I.T.R.I.O.L. (Dave Hunt). Naturalnie nowy promotor zespołu zajmie się wszelkimi działaniami związanymi z nowym, nagrywanym właśnie albumem - "In The Constellation Of The Black Widow". Planowana na lato tego roku płyta ma być najbardziej dziką, przebiegłą, złowrogą i jeszcze bardziej sprawniejszą i solidną black/grind metalową jatką z czterech dotychczasowych jakich dopuścili się Brytyjczycy.
Co prawda złote lata grindcore'u
mamy już dawno za sobą, ale jest jeszcze kilka zespołów,
które z niekrytą radością kultywują "śmierdzącą"
tradycję. I całe szczęście, że są jeszcze takie kapele jak Pig
Destroyer. Już pierwszy album formacji "Explosions In Ward 6"
wzbudził u mnie nie małe poruszenie. I choć były to uczucia
mieszane, a to przede wszystkim ze względu na słabą produkcję, to
nazwą kapeli utkwiła w mej pamięci na dłużej.
Komentarze Harlequin : Niop, kawał dobrego, grindowego miecha, choc chyba jednak wole "Phantom...
Nie wiem czy ktoś się spodziewał takiego obrotu sprawy. Po genialnym "Necroticism" i wszechgenialnym "Heartwork" z zespołem pożegnał się Michael Amott. Carcass z podwórkowej kapeli grindcorowej w zaledwie kilka lat przeobraził sie w maszynę tworzącą kapitalne riffy, świetne aranżacje i co najważniejsze - przemyslaną muzykę. Nawet bardzo kontrowersyjny "Heartwork", który poniekąd odchodził trochę od grindu chyba nie do końca dawał podejrzenia, że Carcass może jeszcze mocniej odejść od grindu i death metalu.
Grindcore'owa legenda ze Szwecji, General Surgery skończyła nagrywanie drugiego albumu zatytułowanego "Corpus In Extremis: Analysing Necrocriticism". Płyta ukaże się w marcu nakładem Listenable Records. Krążek powstawał w Off Beat Studio w Sztokholmie pod okiem samych muzyków. Za mastering odpowiedzialny był Peter in De Betou, który to obrabiał materiał w Tailor Maid Studio, także w Sztokholmie. Wiadomo już, że album ukaże sie zarówno na winylu jak i na CD, ale werjse bedą różniły sie zarówno tracklistą jak i oprawą graniczną, za którą odpowiedzialny jest nadworny grafik Listenable Records - Sven.
No i oto mamy pierwszy album Napalm Death nagrany bez zmarłego w 2007 roku Jesse Pintado. Trudno jest mi odpowiedzieć, czy "Time Waits For No Slave" znacząco różni się od ostatnich dokonań tej formacji, gdyż ich po prostu nie słyszałem. Prawda jest jednak taka, że jeśli ktoś ceni Brytyjczyków za takie albumy jak "Harmony Corruption" lub "Fear Emptiness Despair" to będzie miał trudny orzech do zgryzienia.
Początek roku, a my już atakowani jesteśmy przez legendy - Napalm Death, Kreator, Sepultura, Cannibal Corpse czy Seance. Pośród tych tuzów dosyć niepostrzeżenie wtargnął death/grindowy Cattle Decapitation. Choć nigdy nie słyszałem tego zespołu, to zdążyłem się naczytać opinii, że każda kolejna płyta tego zespołu posiadała nieciekawe brzmienie. Ciężko jest coś zweryfikować dopóki się człowiek sam nie przekona, więc "The Harvest Floor" nie mogło zostać przeoczone. I dobrze, że nie przeoczyłem, bo rzeźnicy dostarczyli kawał dobrego łojenia.
Komentarze Harlequin : Też sie bardzo pozytywnie zaskoczyłem. Brzmienie ? mam wrażenie ze...