Trzy lata po „Welcome To The Morbid Reich” Vader nadszedł ze swoim dziesiątym pełnometrażowym krążkiem. Tym razem obyło się bez rewolucji w składzie, choć do jednej zmiany doszło. Po dwóch albumach z gry w Vader zrezygnował Paul, a na jego miejscu pojawił się młody angielski perkusista James Steward, który przyszedł na świat kiedy Peter nagrywał „Morbid Reich”. Absolutnie nie można jednak mu nic zarzucić, bo na „Tibi Et Igni” demoluje blastami jak to w Vaderze przystało. W ogóle cała płyta jest powalająca i nawiązuje do najlepszych czasów zespołu.
zsamot : Stanowczo wolę poprzednią płytę, ale cieszy obecna kondycja kapeli...
Po wielkim sukcesie jaki odniósł najnowszy album gdańskiego Behemotha „The Satanist”, zresztą jak najbardziej zasłużony, Peter i spółka nie chcieli być gorsi od swoich kolegów z północnych rejonów naszego kraju. Ten jakże zasłużony dla metalu zespół z Olsztyna – Vader – bo o nim mowa wydał moim zdaniem najlepszy swój album od czasu „De Profundis” z 1995 roku.
CrommCruaich : Trudno mi oceniać po jednym odsłuchu, ale na razie na plus. Wyróżnia...
Harlequin : No też czytałem dość pochlebne recenzje, ale póki co nie chce mi s...
CrommCruaich : Aż nie chce mi się wierzyć. Muszę koniecznie posłuchać.