![Lux Perpetua, The Curse Of The Iron King, Rhapsody Of Fire, power metal, Helloween, Hammerfall Lux Perpetua, The Curse Of The Iron King, Rhapsody Of Fire, power metal, Helloween, Hammerfall](/img/news/50819.jpg)
Już samo logo i nazwa Lux Perpetua oraz okładka i tytuł ich płyty „The Curse Of The Iron King”, nie pozostawiają wątpliwości czego możemy się dalej spodziewać. I rzeczywiście, klawiszowe intro w stylu Rhapsody Of Fire, wchodzące, tego samego typu, gitary i wreszcie atak zwiastujący płynne przejście w pierwszy numer, otwierają tę wojenną sagę. Przed nami pięćdziesiąt cztery minuty przeklasycznego power metalu.
![Lia Fail, neofolk, Cynical Stones, folk, Rhapsody Of Fire, gothic, Christopher Lee Lia Fail, neofolk, Cynical Stones, folk, Rhapsody Of Fire, gothic, Christopher Lee](/img/news/49038.jpg)
Lia Fail to, znajdujący się w Irlandii, wielki kamień koronacyjny, któremu lokalne mity przypisują różne magiczne zdolności. Stał się też źródłem inspiracji dla wielu artystów, którzy nazwali w ten sposób swoje zespoły, nie tylko muzyczne, ale i na przykład pieśni i tańca. Jest też polska grupa o tej nazwie, ale ja dziś o włoskim Lia Fail, który pochodzi z Bolonii i wykonuje neofolk.
![SG Records, Ibridoma, power metal, heavy metal, Fabio Lione, Rhapsody Of Fire, Ralf Scheepers, Primal Fear, Goodbye Nation, Infernal poetry, Paolo Ojetti, Christian Bartolacci, deathcore SG Records, Ibridoma, power metal, heavy metal, Fabio Lione, Rhapsody Of Fire, Ralf Scheepers, Primal Fear, Goodbye Nation, Infernal poetry, Paolo Ojetti, Christian Bartolacci, deathcore](/img/news/48725.jpg)
W maju, nakładem SG Records, ukazała się trzecia płyta włoskiej Ibridomy. Specyficzny power metal tego zespołu charakteryzuje się oryginalnym, przesłodzonym wokalem, choć sama muzyka często bywa ostra i heavymetalowa. Do tego wystąpili tu znani goście czyli Fabio Lione z Rhapsody Of Fire i Ralf Scheepers z Primal Fear. Z ciekawością więc zabrałem się do słuchania „Goodbye Nation”.
![christopher lee, dracula, Charlemagne: The Omens Of Death, manowar, rhapsody of fire, heavy metal, power metal, judas priest christopher lee, dracula, Charlemagne: The Omens Of Death, manowar, rhapsody of fire, heavy metal, power metal, judas priest](/img/news/47037.jpg)
SatansLittleHelper : Ekhem ... Przepraszam, ale jak już ktoś pozwolił sobie na zmianę tytuł...
![4th Dimension, The White Path To Rebirth, power metal, Fabio Lione, Rhapsody Of Fire, Melody Castellari 4th Dimension, The White Path To Rebirth, power metal, Fabio Lione, Rhapsody Of Fire, Melody Castellari](/img/news/44829.jpg)
Włoski zespół 4th Dimension powstał już w 2005 roku. Tak więc proces kreowania ich debiutanckiego albumu był długi, biorąc pod uwagę, że ukazał się on w marcu 2011. Myślę jednak, że ten czas nie poszedł na marne bo zaprezentowali płytę dojrzałą i podążającą w ściśle określonym kierunku. „The White Path To Rebirth” to klasyczne wydawnictwo power metalowe, zawierające wszelkie cechy charakterystyczne gatunku, czerpiące z dokonań poprzedników i eksponujące plusy i minusy jej muzyki.
Oj długo kazało czekać Rhapsody na swój koncert warszawskim fanom. Tak długo, że ja na przykład, nie mogłem się doczekać i w zeszłym roku wybrałem się zobaczyć ich występ w Katowicach. Myślę jednak, że większość zebranych w czwartkowy wieczór, w Progresji osób widziało ich po raz pierwszy. A fani byli nie tylko z Warszawy. Ludzie przyjechali z różnych miejsc by zobaczyć czołową potęgę symfonicznego power metalu. I choć Progresja nie pękała w szwach, to myślę, że każdy kto był nie może czuć się zawiedziony. Ale po kolei.
![power metal, Rhapsody, Luca Turilli, Rhapsody Of Fire, Symphony Of The Enchanted Lands power metal, Rhapsody, Luca Turilli, Rhapsody Of Fire, Symphony Of The Enchanted Lands](/img/news/43575.jpg)
Kto chce może się śmiać ale ja tam zawsze lubiłem Rhapsody. W przeciwieństwie do wielu płyt z gatunku power metal nie mamy tu do czynienia z dwoma fajnymi kawałkami i wypełnieniem w postaci słodkich smętów i spedalonych balladek, tylko płyta jest dobra w całości. "Symphony of Enchanted Lands" stanowi zwartą całość, a w ogóle jest drugą częścią trylogii o szmaragdowym mieczu. I właśnie ten miecz jest głównym tematem płyty, o czym możemy się przekonać ze wstępu stanowiącego drugą część kroniki Algalorda. Dowiadujemy się z niej, że zaczarowany świat jest w wielkim niebezpieczeństwie i tylko odnalezienie szmaragdowego miecza może odwrócić losy wojny z panem chaosu i uratować wszystkich dobrych i miłujących pokój ludzi. Odnalezienia miecza podejmuje się niejaki wojownik z Loregardu, syn świętego lodu. Aby to zrobić musi odnaleźć trzy klucze mądrości, które pozwolą mu otworzyć wrota z kości słoniowej, za którymi należy szukać miecza. W tym celu przemierza on szmat drogi i pokonuje wielkie niebezpieczeństwa. Między innymi odczarowuje smoka, który odtąd staje się jego przyjacielem i właśnie tą nieujarzmioną dwójkę możemy oglądać na okładce. I gdy już wszystkie klucze są odnalezione następuje właściwy początek płyty.