Monstrosity jest jednym z florydzkich prekursorów death metalu. Może nie dorobili się roli wielkiej gwiazdy, ale na pewno stanowią mocny fundament i filar tej sceny. Zespół powstał w 1990 kiedy to opublikowali demo „Horror Infinity”. Te swoje pierwsze kawałki szlifowali jeszcze wydając je jako single, najpierw w Relapse Records, a później już w Nuclear Blast. I właśnie ten wydawca odpowiedzialny jest za ich pierwszą płytę „Imperial Doom”.
„The Fourth Dimension” to pierwsza płyta Hypocrisy, na której śpiewa Peter Tägtgren, choć zdarzyło się to już na poprzedzającym ją EP „Inferior Devotes”. Po odejściu Masse Broberga zespół nie zdecydował się na zatrudnienie nowego wokalisty i od tej pory występował jako trio, przyjmując swoją najbardziej znaną postać. Zmiana ta poparta została zmianą stylu, co z kolei symbolizuje odejście od dotychczasowego loga.
Pod skomplikowaną nazwą Incarcerated kryje się angielski zespół thrash metalowy, który na przestrzeni lat 1990-1992 nagrał aż sześć demówek. Piątą z nich jest „Engulfed In Infinity” z 1992 roku. Zarówno Encyclopaedia Metallum, jak i Discogs znają tylko jedną jej wersję opublikowaną przez zespół, ale ja mam inną: „Licensed to Poland to Nuclear Beret”. Nie wiem na ile to na poważnie, a na ile jakiś piracki żart, ale jakby nie było taka istnieje. Numer katalogowy NB0004.
Azarath założył Inferno niedługo po swoim dojściu do Behemoth. Niedługo potem dołączył Bart z Damnation i to ta dwójka miała zostać filarami zespołu. Na pierwszej płycie „Demon Seed” zagrali jeszcze Bruno i D., którzy w różnych okresach również mieli kontakt z Damnation. Azarath to jednak nowa jakość, a także piekielna moc i bezlitosne zniszczenie, które towarzyszą człowiekowi przez cały czas trwania albumu.
Under The Sign Of Garazel Productions prezentuje split serbskiego Nadsvest i portugalskiego Necrobode. Pierwsza część nazywa się „Ustoličenje Smrti” i zawiera dwa utwory, w drugiej znajdziemy trzy kawałki pod wspólnym tytułem „O Triunfo Da Morte”, co w sumie wygląda na to, że znaczy to samo. Wydawnictwo jest dostępne na CD, a jak ktoś się bardzo uprze może szukać też winyla wydanego przez niemiecką Iron Bonehead Productions.
Nic dobrego nie może nas spotkać od wielkiego robala maszerującego w naszym kierunku, tak samo jak nic dobrego nie może nas spotkać ze strony Incarnated i ich muzycznych propozycji. Zespół powstał w 1992 roku w Białymstoku, a rzeczony „Atrocious Vermin” jest ich drugim demem i pierwszym z prawdziwego zdarzenia. Wydała je mała wytwórnia z Płońska I&E SPM Records na kasecie i jest to bardzo porządne wydanie z kolorową okładką ze zdjęciem. W środku zaś same potworności.
Gdy już black metalowa zaraza rozlała się po świecie, a Norwegia wciąż była głównym źródłem jej ekspansji, zaczęły powstawać zespoły, które, z różnym skutkiem, próbowały łączyć czarną sztukę z innymi gatunkami muzycznymi lub wzbogacać ją o różne dodatki. Takim nietypowym tworem było Mysticum, które oprócz mrocznych riffów i skrzeczących wokali, postawiło na komputerową perkusję i industrialne podkłady do swoich utworów. Wyrazem tego była debiutancka płyta „In The Streams Of Inferno”.
Napis na grzbiecie okładki nie jest wcale oficjalnym tytułem splitu francuskich Ordo Templi Aeternae Lucis i Hayras. Użyłem go raczej żeby zmieścił mi się nagłówek. W rzeczywistości oba materiały mają odrębne tytuły. W pierwszym przypadku jest to „Ode Aux Annees Froides, a w drugim „Terroristes De La Foi”. Kaseta została wydana w bardzo podziemnej wytwórni Semen And Blood i ukazała się w trzystu kopiach. Moja ma numer 298.
Duże zmiany w Sceptic zaszły na czwartej płycie „Internal Complexity”. Przede wszystkim Marcina Urbasia na wokalu zastąpiła Weronika Zbieg z Totem, co u wielu fanów musiało wywołać co najmniej mieszane uczucia. Na basie natomiast pojawił się Marcin Halerz z Infernal Maze. Mimo to zespół zachował swój dwuletni cykl wydawniczy i na nową płytę nie trzeba było długo czekać.
Skuggeheim to solowy projekt, którego twórcą jest Thor Helgesen, najbardziej znany jako Infamroth z Throne Of Katharsis. Prezentuje on tu bardzo surowy i garażowy w brzmieniu black metal, który po raz pierwszy ujawnił na kasetowym demie „Vinterrikets Konge” wydanym w 2007 roku przez Fossbrenna Creations, a następnie w 2010 przez Daudings Gjenklang. Ja mam i opisuję tą pierwszą wersję.
„Infernale Et Diabolicum Violentiam Barbarum …Duo Decennia Pura Satanism…” to płyta wydana z okazji uczczenia dwudziestolecia Goat Thron i przy okazji upamiętnienia Dagona, który współtworzył zespół na samym początku. W tym celu Funeral postanowił wynurzyć się na chwilę z odmętów śmiercionośnego dark ambientu i przypomnieć nagrania z trzech pierwszych demówek z lat 2000 – 2001, kiedy to parał się black metalem. Udział w tej retrospekcji wzięli też Cenobit Eerie z ambientowego Rust On The Ax na wokalu i gitarzyści Standartenmisanthropicführer Capricornus Mróz i Trizar.
Nakładem wytwórni Putrid Cult ukazała się pierwsza płyta Waroath. Projekt, którego filarami są Adrian z Empheris i człowiek tysiąca zespołów – Wened, miał do tej pory na koncie dwie demówki i jeden split. Album „Infernal Tortures Blades” nie jest jednak wyjściem z cienia, bo właśnie pozostanie w cieniu głębokiego podziemia jest podstawową wartością tej muzyki. Wszystko musi więc być nie tylko złe i obskurne, ale też bardzo prymitywne i pozbawione jakiejkolwiek ogłady. I takie właśnie jest.
Inflexible to łódzki zespół hardcoreowy istniejący w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych i zahaczający też o dwudziesty pierwszy wiek. „Progress By Hatred” to ich pierwszy materiał, który został wydany na kasecie przez warszawską wytwórnię Youth Culture. Okładka, a także teksty mają taką wojenną konwencję, co zazwyczaj jest domeną zespołów metalowych, ale też i w muzyce Inflexible ten metalowy ciężar jest wyraźnie odczuwalny.
11 września, nakładem Fastball Music, ukaże się trzecia płyta szwajcarskiego Crown Of Glory, pod tytułem „Ad Infinitum”. W dwunastu, zawartych na niej, kawałkach znajdziemy dużą dawkę energicznego i melodyjnego power metalu, który bardzo szybko potrafi dotrzeć do słuchacza i przyprawić go o podrygiwanie różnych części ciała, a także o bardziej spontaniczne reakcje przy, przelatujących kolejno, śpiewnych refrenach.
We ask for certain information such as your username and e-mail address when you register new account, or if you correspond with us. We may also retain any messages you send through the Service, and may collect information you provide in User Content you post to the Service. We use this information to operate, maintain, and provide to you the features and functionality of the Service. Your username and if you choose to disclose it, your real name, will be published publicly. Once published your username and / or real name may not be able to be removed.
Przaśne lata dziewięćdziesiąte to nie tylko karnawał tandety i przepychu, lecz także czas przemian i rewolucji. Widać to w wielu dziedzinach, w tym również w kulturze, która była głodna nowych wrażeń. Zmęczona glam metalem i “Dynastią” szukała kontrastów i różnorodności. W odpowiedzi na wybredne gusta, świat filmu i muzyki zaskoczył ciekawym spojrzeniem na sztukę. Pojawiły się nowe gatunki muzyczne, a stare przeżyły swój renesans, i to w zupełnie innej odsłonie. Na mapie artystycznych objawień nie mogło zabraknąć buntowników, którzy chcieli narozrabiać, ale nie do końca im to wyszło…
Dwa lata po debiutanckim demie „Painful Love” Atrophia Red Sun wydała swoją pierwszą płytę „Fears” w Morbid Noizz Records. Jest coś przyciągającego już w samej jej okładce, która zabiera w klasztorne lochy i napawa strachem. Strachem przed śmiercią, przed Bogiem, a może przed czymś jeszcze. Aby tego dociec należy zajrzeć do środka.
Coraz dłuższe te płyty Dream Theater. Na czwartej z nich „Falling Into Infinity” czas trwania ociera się już prawie o osiemdziesiąt minut. No, jak się umie grać to się gra. Z drugiej jednak strony są tacy, którzy znajdą tu dłużyzny, a nawet całe niepotrzebne numery. Dream Theater nabrał bowiem takiego bardziej łagodnego i potulnego oblicza w czym podobno dopomogła wytwórnia EastWest, chcąca wynieść swój produkt na komercyjne szczyty. Efekt wyszedł nieco kontrowersyjnie, lecz… jak się umie grać to się gra.