11 września, nakładem Fastball Music, ukaże się trzecia płyta szwajcarskiego Crown Of Glory, pod tytułem „Ad Infinitum”. W dwunastu, zawartych na niej, kawałkach znajdziemy dużą dawkę energicznego i melodyjnego power metalu, który bardzo szybko potrafi dotrzeć do słuchacza i przyprawić go o podrygiwanie różnych części ciała, a także o bardziej spontaniczne reakcje przy, przelatujących kolejno, śpiewnych refrenach.
„Let’s have a blast, and live just for the moment…” Takie dynamiczne i przebojowe momenty jak ten z „Let’s Have A Blast” pięknie ubarwiają całą tą płytę i stanowią o jej atrakcyjności. Z pędzących gitarowych riffów i klawiszowej scenerii wyłaniają się chwytliwe wokale i tworzą swobodnie wpadające w ucho piosenki. Dołączając do tego solówki, mamy wszystko co powinno się znaleźć w power metalowym numerze. Podobnie jest w następnym, jeszcze bardziej podniosłym, „Emporium Od Dreams”. Tu również jest przejmujący i chwytający za serce refren i wyrzeźbiona w wysokich tonach solówka, a gdy wjeżdża męski chór to już w ogóle jakbyśmy niechcący znaleźli się w jakichś niebiosach. Dwa super kawałki, chyba najlepsze w zestawieniu, ale wcale nie jest to koniec emocji, ani nawet ich początek.
Już pierwszy „Emergency” daje duże spektrum poglądowe na możliwości Crown Of Glory, który brzmi tu nieco jak Edguy i pod względem gitarowym i wokalnym. W ogóle jak miałbym porównywać to Edguy jest najbliższym stylistycznie zespołem jaki przychodzi mi do głowy. Ta teza trochę rozwiewa się w drugim „Something”, gdyż główną gwiazdą jest tu Seraina Telli, która wprowadza ogromną dawkę niebiańskiej fantazji i wznosi ten utwór wysoko w przestworza, czyniąc z niego prawdziwą podniebną arię: „Is there something you should tell me…” To także jest świetny kawałek, a sama Seraina występuje jeszcze w „Make Me Believe”, lecz już w mniej wyeksponowanej roli.
Wspomniałem o Edguy, ale w Crown Of Glory słychać także wpływy Stratovarius. Takie skojarzenia nasuwa choćby marzycielski „Infinity”, który odkrywa pragnienie oderwania się od, skażonej żądzą pieniędzy i kłamstwem, codzienności. O marzeniach, ale tym razem tych spełnionych jest także „Glorious Night”, który mówi o życiu w trasie i radości z grania koncertów. A dookoła wszyscy mówili, że to niemożliwe, że się nie uda. Więc w związku z tym: „We raise our fingers in the air and say: Fuck you!!!” Przy tej okazji pojawia się tu jedyny moment z takim mocniejszym wokalem. Growling to to nie jest, ale zawsze jakaś to forma podniesienia adrenaliny.
Tak więc, jak widać, sporo tu dobroci i każdy lubujący się w rozłożystych melodiach meloman powinien z miejsca polubić „Ad Infinitum”. Ważne, że płyta trzyma poziom w całości i radość sprawiają nie tylko wymienione w tekście kawałki, ale też i inne, jak choćby rockowy „Master Of Disguise”. I tak dalej. Wszystkim trzem ostatnim kompozycjom również niczego nie brakuje. No dobra, jest jedna zadra w postaci „Surrender”. No tak, ballada. Ech, chyba będę płakał. Ale czy lubujący się w rozłożystych melodiach meloman nie przełknie i tego? Chyba jednak tak…:)
Tracklista:
01. Emergency
02. Something
03. Let`s Have A Blast
04. Emporium Of Dreams
05. Surrender
06. Infinity
07. Glorious Nights
08. Make Me Believe
09. Master Of Disguise
10. What I`m Made Of
11. Until I`m Done
12. Say My Name
Wydawca: Fasball Music (2020)
Ocena szkolna: 5