Pierwszy z trójki fantastycznych albumów tej arcyciekawej kapeli. Zarówno nazwa zespołu jak i tytuł debiutanckiego krążka mogą wskazywać, że będziemy mieli do czynienia z muzyką nie dającą się zamknąć w ramach. Tak też i jest - jeśli ktoś uważa, że Opeth jest wizjonerski, to trochę się mylił.
Dwa lata kazał nam zespół czekać na kolejne wydawnictwo, a w zasadzie wydawnictwa. Tak się bowiem złożyło, że "Bath" i "Leaving Your Body Map" ukazały się jednocześnie jako oddzielne albumy. Zespół nawet zrobił żart i na okładce "Bath" widnieje pustynna ścieżka z drogowskazami, natomiast na drugim krążku mamy wannę.
Drugi, wydany równocześnie z "Bath" album prezentuje inne oblicze zespołu. Tak jak samo "Bath" było pełne kontrastów, tak te dwa albumy są kontrastem dla siebie. Pomimo, że opierają się na podobnych komponentach to zawierają inną muzykę. Na "Leavin ..." Tak jak samo "Bath" było pełne kontrastów, tak te dwa albumy są kontrastem dla siebie. Pomimo, że opierają się na podobnych komponentach to zawierają inną muzykę. Na "Leaving Your Body Map" znajdziemy tą samą technikę, te same wokale, ten sam sposób aranżacji co na "Bath" - ale wszystko w innej proporcji.