Zmiany, zmiany, zmiany. Slayer zapowiadał, że chce nagrać album inny i ta sztuka się mu udała, a to oczywiście nie spodobało się fanom. Wydany w 1998 roku „Diabolus In Musica” zebrał bardzo słabe recenzje i wywołał ogólne niezadowolenie. Dlaczego? Nie wiem. To znaczy oczywiście się domyślam, że większość osób uważa, że jak ktoś kiedyś nagrał „Reign In Blood” to już zawsze musi grać tak samo. Tymczasem Slayer poeksperymentował z brzmieniem, zagrał wolniej, mniej intensywnie i już się zrobiła z tego wielka afera. Dla mnie zupełnie niesłusznie, bo „Diabolus In Musica” to świetny album, w którym zespół zaprezentował nowe rozwiązania, ale jednocześnie pozostał sobą.
DEMONEMOON : Bogus swietnie zlapal sedno. Trzeba sluchac!
leprosy : Płyty Slayer dzielę na wybitne, bardzo dobre oraz dobre, ta akurat mieści...
Bogdan : Brak slow to koniec slayera!!!!
Wydany w 1994 roku "Divine Intervention" kazał czekać kolejne cztery lata na swojego następcę. Po drodze ukazał się jeszcze "Undisputed Attitude" będący zbiorem coverów nagranych przez Slayera. Zapewne większość fanów chciała powrotu do czasów "Reign In Blood", ale na dobrą sprawę "Diabolus In Musica" okazał się zupełnie inną płytą.
Komentarze CrommCruaich : Dla mnie to jest jedyna płyta Slayera, do której od czasu do czasu wracam.
Harlequin : Ja w sumie też ją lubie i też uważąm, że "Seasons Of The Abyss"...
oki : DLA MNIE TO OBOK "SEASONS IN THE ABYSS" NAJLEPSZA PŁYTA ZABÓJ...